Lucyfer
powrót do forum 6 sezonu

Zacznę od tego, że serial bardzo mi się podobał. Miał swoje słabsze momenty, ale ogólnie uważam go za bardzo dobrą produkcję. Jednak koniec 6 sezonu wywołał u mnie mieszane uczucia. Ale po kolei.

Zacznę od głównego wątku. Motyw podróży w czasie nie należy do moich ulubionych, ponieważ łatwo się w nim zgubić widzowi i równie łatwo go zepsuć reżyserowi. Moim zdaniem w "Lucyferze" wątek Rory nie został poprowadzony tragicznie. Był naprawdę ciekawy. Jednak nie zrozumiałam końcówki. Dlaczego Rory chciała, żeby Lucyfer na koniec je opuścił? Przecież sam Lucyfer jeszcze odcinek wcześniej zapierał się, że nic nie mogłoby sprawić, że zostawiłby rodzinę. A Rory, która go za to nienawidziła, jeszcze go o to poprosiła. Czy jego nieobecność w jej dzieciństwie nie oznacza, że kolejna Rory również odbędzie podróż w czasie, by zabić Lucyfera? Czy nie tworzy się w ten sposób pętla czasowa? A przecież gdyby Lucyfer z nimi został, wszystko dobrze by się skończyło. Przecież na początku finałowego odcinka sam wyznał, że największym cierpieniem dla niego byłoby porzucenie rodziny. A 40 minut później porzuca rodzinę, aby siedzieć w piekle, do którego tak bardzo nie chciał wracać. Trochę absurdalne. Jednak jeszcze bardziej dziwi mnie to, czemu nie mógłby do nich wracać. W serialu nie wspomnieli nic o ograniczeniach dla aniołów dotyczących podróży między wymiarami. To po prostu nie ma sensu. Na koniec musielibyśmy zobaczyć nową Rory chcącą się zemścić na Lucyferze. Chyba, że magicznie zmieniła charakter lub mu wybaczyła tak nagle.
Samo zakończenie jest urocze. To miłe, że każdy na koniec jest szczęśliwy.

Ale to nie koniec. Jednym z pierwszych wątków, który równie szybko zostaje porzucony, jest miłość Elli i Carola. Absurd pojawia się już w jednym z pierwszych odcinków, kiedy to Ella przyznaje się Carolowi, że przeszukała jego mieszkanie, a on stwierdza tylko "ok, nie rób tak więcej". Trochę dziwne. W ogóle ten wątek był zostawiony trochę tak sam sobie, na zasadzie "dalej się zakochiwali i było dobrze". Trochę szkoda, ale nie było to dla mnie dużym minusem.
Poza tym, uważam, że Ella w tym sezonie wymiatała. Cały jej wątek odkrywania prawdy o Lucyferze i innych był trochę zepchnięty na bok, ale potrafił zainteresować.

Bardzo się cieszę, że to Amenadiel na koniec został Bogiem. Od początku było widać, że się do tego nadawał. Jest on jedną z moich ulubionych postaci w tym serialu. Bardzo się rozwinął. Na początku nie lubił ludzi. Na koniec stwierdził, że każdy anioł powinien poznać ludzi. Szkoda tylko, że nie wyjaśnili, jak to z Lindą. Czy był on normalnie obecny w życiu rodzinnym, czy oddał się bezsensownie swojemu powołaniu jak jego brat.

Wątek Maze i Ewy również bardzo mi się podobał. Ich związek bardzo uwydatniał ich charaktery, to, jak bardzo są różne. Ale również dało się zrozumieć, dlaczego są razem. Obie widziały w drugiej to, co chciałyby mieć. Niezależność, szaleństwo, wolność, ale również miłość, empatię i potrzebę bliskości. Cały ich ślub jeszcze ładniej uwydatnił ich charaktery. Zaczynając od kreacji ślubnych na przemowach kończąc. Nawet taka symbolika jak odprowadzenie do ołtarza. Naprawdę dobrze napisany wątek i postacie.
W ogóle Maze bardzo ładnie ewoluowała jako postać. Widziałam dużo komentarzy narzekających na jej uczucia. Ale ja uważam, że to jest właśnie piękne. Bardzo cierpiała z powodu braku duszy i tego, że nie potrafiła się przywiązywać do ludzi. Z czasem i pomocą wielu ludzi jej się to udało, chociaż jeszcze wiele się musi nauczyć. Cieszy mnie również, że w końcu miała jakąś inną rolę niż przydupas Lucyfera.

Wątek Dana skradł moje serce. Naprawdę, nawet nie wiem, co o nim napisać. Nie było go ani za dużo, ani za mało. Był przepełniony emocjami. A mimo to był spójny i logiczny, a sam Dan często przebywał z głównymi postaciami. A na jego zakończeniu poleciały mi łzy. Bardzo ciekawy wątek. Cieszę się, że twórcy go nie pozostawili w piekle. Bo zasługiwał na dobry koniec.

Widziałam jeszcze dużo komentarzy odnośnie braku Trixie w tym sezonie. Z tego co wiem, ta aktorka była wtedy skupiona na nagrywaniu czegoś innego.

Ogólnie uważam, że ostatni sezon dorównał reszcie. Chociaż moim zdaniem te całe podróże w czasie Rory trochę zepsuły logikę, a zakończenie wolałabym jednak trochę smutniejsze, bo życie w końcu nie jest takie słodkie, a ten serial wiele razy to podkreślał. Wyobraźcie sobie finał, w którym Lucyfer oddaje życie za Rory. To, przynajmniej moim zdaniem, byłoby mocniejsze. Ale nie narzekam. Dobry serial otrzymał zasłużony finał :)

alicd

Mi się wydaje, że tu chodzi o paradoks pętli czasowej. Rory cofa się w czasie ze złości na nieobecnego ojca - znajduje go - Lucyfer poznaje swoje powołanie - zostaje obecnym ojcem w życiu Rory - ona nigdy nie cofa się - on nigdy nie poznaje swojego powołania. Gdyby Lucyfer odwiedzał Rory, zmieniłaby się jednocześnie przyszłość i przeszłość.

ocenił(a) serial na 9
barabola

Petla czasowa jest sama w sobie paradoksem i dlatego jako taka nie moze istniec. To klasyczny paradoks ojca/dziadka. Cofasz sie w czasie, zabijasz swojego dziadka = nie ma ojca = nie ma ciebie = nie mogles sie cofnac i go zabic.
Tutaj jest podobnie. Lucyfer odkrywa powolanie bo Rori cofnela sie w czasie. Gdyby tego nie zrobila to inaczej by sie to potoczylo. Co jest absurdem bo cos musialo byc jako pierwsze.
Dlatego zadnych petli czasu nie ma, a w przypadku zmiany przeszlosci tworzy sie po prostu alternatywna rzeczywistosc. Ta w ktorej swiat toczy sie po zmianie. Obok niej jest rzeczywistosc sprzed zmiany.

olmer_xc

Tak, ja się zgadzam że pętla czasowa to paradoks - bez początku i końca. Tak to sobie wymyślili twórcy, moim zdaniem bez sensu.

ocenił(a) serial na 8
olmer_xc

W tym wypadku petla mogla zaczac sie inacz,Lucyna mogla byc Bogiem i opuscic rodzine jak Ojciec,dlatego Aurora sie coflnela w zlosci,co tez fszystko zmienilo i nadalo sens Lucyferowi i juz tego niechciala zmieniac Rory,to nie jest w pelni zamknieta petla,tylko kolejna linia czasu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones