Chyba moje serce pękłoby z żalu:) A jednocześnie strasznie pasował na odcinek kończący
serię. Powiązanie z odcinkiem 9 było oczywiste. Wszystko, co zapoczątkował odcinek 9,
znalazło swoje rozwiązanie w odcinku 10. Wszystkie uczucia bohaterów, które stłamsiły się w
odcinku 9, znalazły swoje ujście w odcinku 10:) Może nie umiem tego dobrze opisać, ale tak
właśnie jest.

To zadziwiające, jak wspaniałych scenarzystów ma ten serial. Scenarzystów, którzy z pozornie
płytkiego i dość nośnego tematu - jakim są badania o seksie, utkali wspaniałą plątaninę
relacji międzyludzkich, otarli się o wszelkie uczucia ludzkie - od tych najgorszych do tych
najlepszych, stworzyli bohaterów z krwi i kości. Wszystkie wątki w tym serialu oglądam z taką
samą przyjemnością, wszyscy bohaterowie, zawsze, potrafią mnie zaskoczyć! Jestem
oczarowana, po prostu, zwyczajnie oczarowana:)

I na zakończenie. Ta pustka na końcu odcinka 10, ta ogromna przepaść, jaka powstała między
Virginią i Bilem - po prostu mnie dobija. Zwariuję czekając na kolejne odcinki:)!!!