Byłem lekko zszokowany, że serial, który powstał 18 lat temu może zrobić na mnie takie wrażenie, a nawet uzależnić :) Mogłem oglądać kolejne odcinki jeden za drugim. Aż nagle po 2x09 gdy zagadka śmierci Laury zostaje poniekąd wyjaśniona - zaczynam się nudzić oglądając serial. Nowe wątki już aż tak nie wciągają np. wyjazd Jamesa, ta sprawa z Windom Earle, wątek z bratem burmistrza itd. O śmierci Laury już tyle się nie mówi, tajemnica przepada i zaczyna robić się nudno.
Aż wczoraj oglądając odc. 16 - lekko przysypiając - jakiś cień nadziei!!! Znów powracają wizje Coopera, pojawia się Bob i karzeł, robi się strasznie.
Może będzie tu podobnie jak w przypadku Lost - czym bliżej finału akcja przyśpiesza, a sam finał po prostu wymiata! Oczywiście wytrwam do końca Twin Peaks, ponieważ z niecierpliwością czekam na "Ogniu krocz ze mną", który ogląda się po obejrzeniu serialu.
Więc jak będzie wróci serial do korzeni? Czy będzie coraz gorzej?
Koncówka serialu jest dla mnie bardzo dobra, juz nie mówiąc o zakonczeniu, które wymiata
trzy ostatnie odcinki musze Cie jednak wciągnąć na nowo, w końcu to było, nie było, jakies rozwiazanie ;D
Od siebie dodam, że ostatnie odcinki TP miażdżą. Choć wielu osobom nie spodobała się sama końcówka. Jak na swoje czasy była zbyt... radykalna.
Jednak rozkręciło się :)
Polecam wszystkim kinomanom, pozycja obowiązkowa.
Dwa ostatnie odcinki super miażdżące, szczególnie ostatni taki niespokojny i hipnotyczny, zakończenie jak dla mnie dołujące (zło wygrywa).
w zasadzie jeszcze raz potwierdziła sie taka serialowa reguła, ze nikt nie jest dobry, nawet jesli pozornie tak mozna myślec o kimś. do tego sugeruje, ze ten ktoś o kim piszemy miał juz cos wcześniej na sumieniu- taka jest przynajmniej moja interpretacja.