Miałam dość mgliste wspomnienia tego serialu, ale pamiętałam, że 10 lat temu podobał mi się. Postanowiłam sobie odświezyć więc pamieć. Niestety okazuje się, że jedyne co jest mi się w stanie spodobać w tym filmie, to muzyka, choć też nie do końca jest to coś co lubię. Dlaczego nie jestem entuzjastką tego serialu? Po pierwsze: Lynch uwielbia kiczowate dialogi, pasujące formą do mydlanych oper (przez to motyw z serialem oglądanym przez bohaterów jest wyjatkowo interesujący). Zresztą pomijając wątek Boba - ucielesnienia zła, to w tym serialu można znależć dużo z typowego "tasiemca", spiski, romanse, bijatyki, problemy rodzine. Szczerze mówiąc, gdybym się chciała zmierzyc z taką tematyką włączyłabym sobie "Modę na sukces". Mam też wrażenie, że serial był przeciągany na siłę. Co równiez pasuje do idei "tasiemca". Im dlużej tym bardziej sie męczyłam. Ale niestety mam tę słabośc, że jak coś zacznę czytać, czy oglądać, to wolę dobrnąć do końca, a nie przerywać...bardzo uciążliwa to słabość.
Mam podobną słabość,a może zaletę,bo wynika to z mojego uwielbienia pewnie względem kina...
Szczerze mówiąc,nie zgodzę się z tezą,że "Miasteczko Twin Peaks" to typowy tasiemiec,owszem później bywa niekiedy nudno,by jednak w ostatnim odcinku wszystko znowu nabrało dawnej świeżości.Z czystym sercem moge powiedzieć,że wg mnie jeden odcinek(spośród 30) był nudny.
Co do samej fabuły,reżyserii,to można się nie zgadzać z koncepcją Lyncha odnośnie przedstawienia właściwie swojej poniekąd wizji życia,czy zaświatów,ale nie można odmówić jej ORYGINALNOŚCI.
Niektóre,pozornie może błahe elementy,też spajając i "rozweselają" akcje,jak np. ożywczy wpływ Gordona Cole'a,na to co się dzieje na planie...To postać naprawdę chwilami zdrowo pocieszna.Z postaci serialowych nie lubiłem może jedynie Catherine(choć później nieco złagodziłem swój pogląd,co do niej) ,no i najb. to chyba Josie,tj. Jocelyn Packard.Wkurzała mnie wręcz momentami,innymi słowy-szkoda,że dopiero tak późno poszła "do piachu".
A co do "Invitation To Love" to myślę,że Lynch celowo wprowadził element takiej "taniej" telenoweli tutaj.Myślę,że to też miało swój cel.Niekiedy elementy pastiszu,ośmiewania kiczu są też pewnym sposobem...A zresztą ile tego było,nie przesadzajmy.
Co do słabszych wątków filmu,to jest to na pewno wg mnie wątek Donny i Jamesa-naciągany wg mnie...
Mimo pewnych więc wad i aby się nie powtarzać,podsumuję krótko,że choć serial miał pewne ustereczki,to w całym obrazie prezentuje się naprawdę obiecująco...Przecież m.in. chodzi,żeby film nas czymś zaskoczył i choć generalnei nie lubię seriali,to tutaj nie żałuję tego,że tyle tego było...Może odrobina "drugiego oddechu" i Lynch ponownie złapał by "wiatr w żagle",aby pociągnąć teraz jakoś wątek Dale'a Coopera,bo jest to bez wątpienia postać godna uwagi,a jej przemiana(jej ukazanie) byłoby czymś naprawdę interesującym. Choć prawdę mówiąc miałem też odczucie,że moment złapania mordercy Laury Palmer(tego właściwego;):)),powinien zakończyć całość(taką filozoficzną zadumą nad istotą zła,której ucieleśnieniem był być może BOB).
Nawet Albert,był na swój sposób sympatyczny,w tym całym obrazie.Postać zaś dra Jacoby'ego później chyba trochę za b.zmarginalizowano...
Do tej pory z lekkim uśmiechem na ustacj podchodzę do momentu,w którym widzę twarz Leo,trzymającego klatkę z tarantulami w swoich zębach...zostawiony sam sobie.
P.S.Wątek zaś Bena i Donny,jest rzeczywiście na siłę,to kombinowanie z tym,kto jest ojcem(niejedyna zresztą taka wątpliwość tego typu w filmie).
Ale by zakończyć całość optymistycznym zakończeniem,to powiem,że historię agenta Dale Coopera można spokojnie dalej pociągnąć,zwł.,że wątek Białej Chaty niedostatecznie mocno wyeksponowano.
https://www.youtube.com/watch?v=swiVa2LqO04
Dialog Kyle'a MacLachlana (agent Cooper) z przebranym za kobietę... Davidem Duchovnym:
- Myślałem, że nie interesujesz się już dziewczynami.
- Może i noszę sukienkę, ale majtki wkładam po staremu, jeśli wiesz, co mam na myśli.
- Nie bardzo.
:-)
I już jest dziwnie.
Dlatego ten serial jest jedyny w swoim rodzaju.
Dlatego jest ponadczasowy.
Na osłodę obrazek z epoki:
Goodbye horses!
http://theplaylist.net/remember-late-jonathan-demme-great-video-essay-use-close- 20170426/