Mam pytanie do tych, którzy obejrzeli ten serial. Czy po obejrzeniu tego ostatniego odcinka, nie będę miał wrażenia, że czegoś brakuje? Wiadomo, jakieś pomniejszy sprawy mogą być, ale ten główny wątek jest skończony i te ważniejsze poboczne?
Miramar przetrwa. To najważniejsze
Skończone, ale w skrócie - bezsensownie. Scenarzyści sami chyba nie wiedzieli co chcą osiągnąc.
I w końcu pojawił się niezmiernie przeze mnie oczekiwany drugi sezon. Nazwiska twórców może i były te same, ale to co przygotowali twórcy istotnie odbiegało od tego, co dane nam było zobaczyć w serii pierwszej. Mam wrażenie, że zmieniano wszystko i na potęgę. Zupełnie inne wątki nabrały znaczenia (moim zdaniem błędnie): dawne, te bardzo atrakcyjne, zostały usunięte w cień. Potem te dawniejsze tak jakby zaczęły wracać. Pojawili się nowi bohaterowie, których wprowadzanie do serialowego świata trochę trwało i wyglądało niestety dość topornie. Z tego wszystkiego stworzył się niezły chaos konstrukcyjny: fabuła była niemrawa, ledwie zarysowana, akcja toczyła się ospale. Serial nagle, w zupełnej przeciwności do pierwszego, bardzo dynamicznego ale i spójnego sezonu, stał się - praktycznie od pierwszego odcinka kontynuacji - nudny, dość przewidywalny i schematyczny. Żeby następnie przyspieszyć, twórcy sztucznie "popychali" akcję montowanymi w bardzo szybkim tempie, końcówkami odcinków, próbując najwyraźniej nadrobić stracony wcześniej dystans. Zmieniano, jak wspomniałem, prawie wszystko: tak pod względem bohaterów, ich działania i motywacji, jak i kierunku akcji, potem zaś dokonywano kolejnej wolty itp. itd. Najgorsze że zmian nie uniknęła ...nawet czołówka serialu, zarówno od strony wizualnej (co w sumie gotów bym zrozumieć), ale i muzycznej (mimo że muzykę komponował ten sam twórca).
I tak oto "ideał" sięgnął bruku. Pierwszą serię oceniłem na 8, drugą podsumowałbym najwyżej na 4. W sumie średnia wychodzi mi na 6, czyli tylko o oczko od przeciętnej (tak też oceniłem całość). Ale tak to się dzieje, w myśl przysłowia "lepsze" wrogiem "dobrego", gdy bezsensownie próbuje się poprawiać coś co funkcjonowało dość okazale bez tych wszystkich niepotrzebnych ornamentów.
Końcówka serialu, zapytacie? Szkoda komentować, nawet mimo gorzkiego jego zakończenia. Jakieś kuriozalne bractwo, które nagle, niczym za pociągnięciem przysłowiowej różdżki, reaktywuje się i "ratuje" świat od nagromadzonych w nim bestii i innych bandziorów, mimo że w pierwszej serii nie było o nim mowy ani jednym zdaniem, a bohaterowie jakoś i bez niego radzili sobie całkiem niezgorzej... Siłą tego serialu był Ike, jego rodzina i świta. Ike, nie licząc tychże, był zdany sam na siebie. Niemalże w pojedynkę wojował tak z gangsterskim światkiem i zdeterminowaną (czyt. zdemoralizowaną) prokuraturą i stróżami prawa. Pasjonujące było obserwować, jak broni się i atakuje gdy tylko może oraz jakie potencjalne pułapki czyhają na niego w dalszej kolejności. Niestety, w drugiej serii twórcy serialu pozbawili tej przyjemności wiernych widzów i należy im się za to jak najbardziej zasłużona bura. Dlatego mnie osobiście nie dziwi, że stacja Starz skasowała to bardzo dobrze zapowiadające się dzieło już po drugim sezonie.
Chamsko zostało zakończone bo nagle w Starz ktoś stweirdził że to nie wypala, albo oglądalności brak- nie wiadomo i tak na prędce uczynili. To już nie pierwszy serial tak zakończony...