PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=764111}

Mindhunter

2017 - 2019
8,0 111 tys. ocen
8,0 10 1 111184
8,1 48 krytyków
Mindhunter
powrót do forum serialu Mindhunter

Oprócz kilku wątków niezrozumiałych dla mnie w filmie:
- "zdrada" Debbie
- karmienie kota

jest jeszcze jeden (chyba nie ma go na forum): Wątek wysłania kasety do komisji przez nowego agenta Grega.
Po co on to w ogóle zrobił? - Ani przed wysłaniem, ani po, nie ma żadnej sceny przedstawiającej jego motywacje.
Dalej niezrozumiała reakcja detektywów i samego Sheparda - nie próbują w ogóle dojść kto to zrobił itd, a przecież to dziecinnie proste. Nie interesuje ich, że mają kreta w ich mikro-zespole:)?
Nikt nawet nie spytał się Grega czy ma coś z tym wspólnego ani nic. Zero podejrzeń. W ogóle nikt do nikogo nie ma podejrzeń oprócz Billa Trencha który rzucił jedno zdanie do Dr Carr i tyle, koniec dochodzenia :)
Nie rozumiem tego wątku.

ocenił(a) serial na 8
pittek

Nie wiemy, czy doszło do zdrady (i jak ją tu w ogóle definiować). Debbie uprzedza Holdena, że w instytucie zgasną światła, by studenci eksplorowali inne płaszczyzny komunikacji, a po ciemku organoleptyka jest oczywistym sposobem percepcji tego, co (i kto) znajduje się - tu dosłownie - na wyciągnięcie ręki. Po uchyleniu drzwi widzimy tylko dłoń jej kolegi spoczywającą na jej, nie pomnę już, ramieniu, talii lub gdzieś indziej. Co dla każdego świadka oczywiście zdradę sugeruje. Jej motywacje były moim zdaniem jasne - w kolejnym odcinku tłumaczy Holdenowi, że nie jest już tym samym mężczyzna, którego spotkała w barze (a ona tą samą kobietą). Ich powrót do siebie był z jej strony chyba bardziej potrzebą obserwacji, jak dalej będzie ewoluowało zachowanie Holdena niż autentycznym uczuciem, zaś z jego strony chęcią posiadania kogoś, kto będzie naocznym świadkiem jego wspinaczki po drabinie kariery - narcyz potrzebuje lustra, a w niej znalazł idealne, które na dodatek żywo się interesuje zagadnieniami, które pochłaniają go w pracy. A ta, jak już zdążyłeś pewnie zauważyć, jest dla niego ważniejsza od czegokolwiek innego.

Myślę, że wątek koci to (na poziomie odrysowywania portretów psychologicznych bohaterów) po prostu samotność Anny oraz oznaka wrażliwości, której zapewne można by jej - patrząc powierzchownie - odmówić; w końcu w tym zawodowym trójkącie reprezentuje porządek nauki, dużo teoretyzuje, usiłuje standaryzować "improwizowane" podejście agentów i pilnuje, by górę nie brały nad nimi emocje, więc wydaje się z nich wyprana (w konflikcie między życiem osobistym a zawodowym postawiła przecież na to drugie). (Na innym poziomie) To także charakterystyczny dla tego serialu środek portretowania zła jako nieuchwytnego, niezidentyfikowanego, niezrozumiałego zagrożenia - za tym uchylonym oknem, w mroku, czai się coś, co czyha na miłe i słodkie, wzbudzające ludzkie odruchy stworzenia, by nagle zniknąć, pozostawiając po sobie naznaczony śmiercią krajobraz.
Nie zdziwiłabym się również, gdyby tych kilka scen służyło scenarzystom tylko do tego, by pokazać w kadrze urocze przejście od zjadających resztki tuńczyka robaków do wychodzącego z charakterystycznym zgrzytem z drukarki zdjęcia rozkładających się zwłok.

Greg wyłamał się z zawartego układu, bo gryzło go sumienie, wciąż bardziej niż ze swoimi nowymi kolegami solidaryzuje się z zasadami i instytucjami, które miał zostawić za drzwiami, a także porządkiem etycznym przez nie reprezentowanym. To akurat można wywnioskować z wielu scen, w których na jego twarzy maluje się tępy wyraz kogoś, kogo właśnie gwałci się przez kręgosłup moralny. Oczywiście, że pozostałych agentów interesuje obecność kreta w zespole - nie zauważyłeś przynajmniej kilku kolejnych migawek, w których Holden morduje wzrokiem nowego agenta? Oraz wielu innych, w których bohaterowie wymieniają się choćby znaczącymi spojrzeniami na widok miotania się nowego członka zespołu? Ich dezorientacja po ujawnieniu, że ktoś zdradził, jest w pełni wytłumaczalna i uzasadniona - Bill podejrzewa Wendy, bo to ona poszła z kasetą do ich przełożonego, a poza tym akurat Bill ma gorącą głowę i zwykle jako pierwszy dość przeskakuje do wniosków, co zresztą sama dr Carr często mu wytyka. No i co w tym momencie da im identyfikacja zdrajcy, skoro mają wówczas na głowie o wiele bardziej palący problem - stawienie czoła poważnym zarzutom zatajenia prawdy? Doskonale wiedzą, że przesłuchanie wykaże, kto doniósł, dlatego nie ma po co marnować czasu i energii na wewnętrzne śledztwa.