chciala czegos normalnego, co nie wiaze sie z psycopatami (bo podobno normalni ludzie nie krzywdza zwierzat??)
Myślę, że to (na poziomie odrysowywania portretów psychologicznych bohaterów) po prostu samotność Anny oraz oznaka wrażliwości, której zapewne można by jej - patrząc powierzchownie - odmówić; w końcu w tym zawodowym trójkącie reprezentuje porządek nauki, dużo teoretyzuje, usiłuje standaryzować "improwizowane" podejście agentów i pilnuje, by górę nie brały nad nimi emocje, więc wydaje się z nich wyprana (w konflikcie między życiem osobistym a zawodowym postawiła przec
(Na innym poziomie) To także charakterystyczny dla tego serialu środek portretowania zła jako nieuchwytnego, niezidentyfikowanego, niezrozumiałego zagrożenia - za tym uchylonym oknem, w mroku, czai się coś, co czyha na miłe i słodkie, wzbudzające ludzkie odruchy stworzenia, by nagle zniknąć, pozostawiając po sobie naznaczony śmiercią krajobraz.
Nie zdziwiłabym się również, gdyby tych kilka scen służyło scenarzystom tylko do tego, by pokazać w kadrze urocze przejście od zjadających resztki tuńczyka robaków do wychodzącego z charakterystycznym zgrzytem z drukarki zdjęcia rozkładających się zwłok.