Bardzo irytujące zmiany postaw jakie następują u bohaterów w ciągu odcinka, czasami dwóch. Zmiany skrajne. Raz się kłócą z żoną, za chwilę go wspiera, by znów się obrazić. Dwie kobiety warczą na siebie, dogadują, idą na wojnę, kumplują a potem nienawidzą. Roszczeniowa żona antagonisty, również cudownie przemieniona wizytą duszpasterza. I jeszcze kilka innych.
Ludzie się zmieniają, to prawda. Ale, na miłość boską, nie w ciągu kilku dni i nie tak diametralnie. To ewoluuje miesiącami, latami i nawet wtedy nie daje wyników różnych o 180 stopni. Głupie to, nielogiczne, podkopujące wiarę w charaktery postaci i inteligencję widza. Wszystko to zapewne w pogoni za kolejnymi plot twistami.
Dobrze oceniałem początek po dwóch odcinkach. A potem zaczęto mi wpychać we wszystkie otwory, taką elastyczną gumową tandetę jak postaci z tego serialu.