Przy odcinkach 200-500 uważałem to za całkiem interesujący serialik na popołudnie... Teraz uważam to za całkiem interesującą komedię. Oto zalety na których "Moda na sukces" sprawia się jako komedia:
- czołówka a po chwili... "Moda na sukces odcinek trzy tysiące... etc" - jak słyszę numer odcinka to się turlam po podłodze ze śmiechu
- idotyczne dialogi, które się powtarzają przynajmniej sześciokrotne w jednym odcinku. Jeśli zwracacie uwagę na jakże "bystry" scenariusz - to z łatwościa zauważycie że Morgan odwiedzając Clarka w szpitalu ok. sześciu razy powiedziała, że go zabije, jeśli przemówi na jej niekorzyść... a Stephanie gadając z Massimo - parę razy padło hasło "Ridge się nie dowie" - oni chyba uczą się jakichś wierszy po godzinach, ćwiczą w praktyce zapamiętywanie :) buhahahahaha!
- wątki science-fiction - albo raczej paranormalne. W "Modzie na sukces" każdy jest nieśmiertelny, nie zmorze go nawet wirus ebola, czy bomba nuklearna. Taylor w odcinku 8903 - zapewne ożyje po raz piąty, a w kolejce zapewne czekają: Caroline Spencer i Macy Spectra....
- Brooke Logan - największa dziwka w historii "polskiej telewizji" - rozchuśtały ją tony Forresterów, ale ta nie odpuści! Oj nie! Ta He-Manka da radę jeśli będzie zmuszona damskiej sferze Forresterów, a potem samemu FBI! Jeszcze Zobaczycie. Ale zobaczcie, jak ta ladacznica się szanuje: za seks nie bierze forsy! Startuje wyżej - z kolejnym kochankiem ma - ślub cywilny no i ewentualnie parkę dzieci - widzicie jakie ma z tego korzyści - jest kasa i jest walenie... a kiedy pieniążki cuchną... jak stopy obecnego męża... szuka nowego "zapachu miłości" jak Grenouille z "Pachnidła".
- a już wkrótce serial nabierze charakter totalnej parodii... mogę zdradzić jedynie że będzie wątek z mieczami a la "Star Wars", jak i ktoś się przypali, no i nie zakrabnie akcji w mega-hollywoodzkim stylu - czytaj - w zwolnionym tempie. Cóż za emocje!!
To chyba wystarczający powód by obejrzeć od czasu do czasu tę "super-komedię"? No chyba że się mylę - jeśli jeszcze widzicie inne powod to śmiało podawajcie.
Pozdrawiam
No niesmiertelnosc to tak. Macy umarla zasadniczo dwa razy. A i tak nigdy nie pokazali smierci postaci. ;P
Ja mam jeszcze!
- moze to i podobne, ale wedlug mnie jeszcze dynamiczna akcja i wiele lokacji... Jak Brooke klocila sie z Thornem w domku w Big Bear to przez cale dwa odcinki (!) zdarzyli przebiec prosto, do tylu i na skos caly domek. Pokoje, weranda, salon. To bylo takie ekscytujace.