Akcja w serialu toczy się zwyczajnym, zbliżonym do rzeczywistości, tempie - to lubię w filmach. Męczą mnie amerykańskie fajerwerki bez związku z rzeczywistością. Mimo tej powolności film jest pełen napięcia. Sporo tu prawdziwej, "zwyczajnej" przemocy i zbiegów nieszczęśliwych przypadków - jak to w życiu. Brak pięknych twarzy i super bohaterów. Do łyknięcia w zimowy wieczór. Ładne panoramy, adekwatna muzyka. Dla mnie spoko.
Nic specjalnego, spodziewałem się zdecydowanie bardziej mrocznego jak na skandynawskie kino serialu, to już nasza Śleboda jest lepsza!
Nie jestem fanką mrocznych filmów, więc dla mnie napięcie było wystarczające ;-)
Jak ktoś o filmie mówi serial i na odwrót to wiesz z jakim typem widza masz do czynienia. Nie wiem też co tu było takiego powolnego… to już nawet u nas w średnich serialach kryminalnych potrafi być to bardziej rozwleczone tak jak autorka posta lubi. Mało tego takich seriali jest na pęczki u nas w ostatnich latach do tego lepszych i do nich tego gniota można porównywać, a nie do amerykańskiego kina czy seriali. Zresztą wyciągać akcyjniaki na taki serial? Po co? Jedno służy do jednego, a drugie do drugiego… tutaj to bliżej do jakiegoś w11 zwłaszcza w kontekście tego jak pracuje policja i sprawa rozwiązuje się sama. Chociaż i tak najgorsze są kiepsko napisane postacie.