O co chodziło w ogóle w tym odcinku? Do ostatniego odcinka byłem wniebowzięty sezonem jak i całym serialem, arcydzieło w pełnej okazałości. Ten odcinek był przykładem dla mnie jak w 50 minut wprawić "fana" w niesmak. Jasne, najlepszym elementem serialu są tzw. Mindfu*ki i do ostatniego odcinka bardzo im to wychodziło bo robili to z pomysłem i głową. W tym odcinku miałem wrażenie jakby stracili nad tym kontrolę, pokazując 40 wątków, które nie niosą z sobą nic.
A więc o czym mowa?
1. Cała scena z Angelą. Po jaką cholerę to było? Czemu miał służyć ten idiotyczny test, który pochłonął 3/4 odcinka? Co się niby takiego wydarzyło, że scena nagle się urwała i zaczęła jeździć po mieście jak zombie albo jakby miała coś między nogami?
2. Elliot nagle się budzi i obserwuje Mr Robota, przecież tego chciał, być "obserwatorem". Idzie za nim po mieście po czym nagle w niewyjaśnionych okolicznościach już nie jest obserwatorem tylko wraca do swojej pierwotnej formy a nawet dalej - staje się Mr Robotem ale również sobą, czyli tak, jakby powrócił do normalności, stał się "zdrowy" psychicznie.
Teoretycznie jestem w stanie zrozumieć ten krok, bo teraz jest w stanie dostrzec to, co robił przez ten cały czas Mr Robot, czyli wszystko, czego Elliot nie był świadomy, "że on sam robi". Ale chodzi o sam sposób w jaki to przedstawili, za bardzo mieszają. Domeną tego serialu było mieszanie w głowach ale chyba zobaczyli jak bardzo się to podoba widzom i się trochę zapomnieli i napakowali tego za dużo.
2. Wydaje mi się, że Elliot tak jakby przez sen przypomina sobie swoje wcześniejsze działania jakich dokonywał nieświadomie będąc Mr.Robotem. Kilka odcinków temu jak jego siostra podglądała czat chińczyków, napisali oni, że nie rozumieją o .uj chodzi bo Faze 2 wymyślił i odpalił przecież sam Elliot. Ostatnie sceny mogły być ukazaniem tego momentu.
1. Pewnie transeksualny chiński minister coś jej zaoferował cudownego i wykorzystają ją do pogrywania starym napalonym dziadem najbardziej wpływowym w pokoju.