Han So-hee mi zaimponowała w tym momencie, bo jako Główna Baba naprawdę widowiskowo się napierdziela i tłucze chłopów po ryju, będąc w tym prawie tak dobra, jak nie przymierzając Ji Chang-wook za czasów K2, chociaż dla większego realizmu powinna mieć muskulaturę co najmniej tak imponującą, co Lee Si-young w Sweet Home, a tak naprawdę, to powinna mieć łapę jak Marit Bjoergen, ale już mniejsza z tym.
Wyszedł z tego dobry akcyjniak. Było nie za długo, nie za krótko i "nie tak słodko jak myślisz".