Serial mnie nie zaskoczyl, bo juz wczesniej znajomi uprzedzali mnie, ze jest bardzo dobry i nietuzinkowy. Ma znakomicie rozpisane dialogi. Nie operuje prostymi schematami. Postacie sa zbudowane rzetelnie i sa przekonywujaco zagrane.
Nie ma w tym filmie tanich spektakularnych chwytow. Zdjecia sa surowe, zimne, prawie brak szerokich kadrow i rozleglych planow. Ujecia statyczne. Momentami serial operuje sekwencjami dialogow, jak w sztuce teatralnej.
To wszystko buduje odpowiedni klimat i wprawia widza w stan specyficznego skupienia. Seans pozostawia po sobie uczucie satysfakcji.
SPOILERY
Bylo kilka drobnych niedociagniec. Scena w Dublinie, u zegarmistrza, niespecjalnie udana. Gatehouse, super agent i zabojca, by nie robic halasu, zamierza zabic swoja ofiare, innego super agenta i zabojce, garotą. Tymczasem w poprzednim odcinku posluguje sie pistoletem z tlumikiem, nie wywoluje halasu, a jego ofiary sa bez porownania mniej niebezpieczne. Ostatecznie ofiara z Dublina mu ucieka. Absolutny brak profesjonalizmu, trudny do wytlumaczenia w przypadku postaci, ktora pokazywana jest jako hiper profesjonalna w swoim fachu.
Drugi malo uwiarygodniony watek rowniez dotyczy Gatehouse'a. Postrzal w tulow w okolice trzustki i w ramie. Lezy nieprzytomny na OIOMie. Gdy kobieta probuje go zabic, nie tylko budzi sie, ale rowniez ja z latwoscia obezwladnia, a nastepnie energicznie wstaje z lozka, jakby nagle wyzdrowial.