Niebieskooki samuraj
powrót do forum 1 sezonu

Podobało mi się do 4. odcinka włącznie. W 5. serial zaczął skręcać w złym kierunku, a w 6. wywalił się na głupi ryj i tak leżał już do końca. W efekcie show, które mogło być znakomite, jest co najwyżej OK.
Chwaliłam za główną postać kobiecą, która nie wygrała umiejętności na loterii, tylko dochodziła wieloletnim treningiem? BUM! W retrospekcji, w której jeszcze nie była tym zabijaką, przed chwilą naklepało ją dwóch typów, po latach wcale nie spędzonych na treningu, najpierw przegrała walkę z mężem, po czym rozdarła kimono i sekundę później stała się tak zajebista, że gościowi mózg zlasowało. Where logika i konsekwencja?
Chwaliłam że bohaterka nie jest niezwyciężona? BUM! Jak się załączył plot armor, to dziurawy brzuch, przebita kostka, a nawet dziura po kuli nie powstrzymały jej przed siekaniem tuzinów wrogów. Ale gdy trzeba było ją osłabić to nagle jeden gong na twarz i dziewczyna nie może podnieść się z ziemi. I jeszcze to wspinanie po murze z typem na plecach...
Oprócz tego syndromu Rey, po prostu nie podobały mi się decyzje scenopisarskie. Chociaż miały sens względem tego, co miało się stać potem, to po prostu sprawiły, że lubiłam bohaterkę coraz mniej. W myśl zasady "Kobieta kobiecie kobietą" główna bohaterka jest nieczuła na cierpienie innych kobiet.
No i jednak produkcja wpadła w tę samą tendencję, co wszystko w ostatnich latach - ujemne IQ przeciwników, wszyscy mężczyźni źli albo głupi. Wrogowie oczywiście nie atakowali, gdy bohaterka się odsłoniła tylko grzecznie czekali aż będzie dla nich za późno. Strategia obronna pałacu w obliczu natarcia poszła sprawdzić czy nie ma jej gdzieś indziej.
Nie chce mi się wymieniać wszystkich głupot. Do czwartego odcinka chciałam dać 8 lub 9/10. Ostatecznie niestety będzie tylko 6/10, bo tego było po prostu za dużo.

ocenił(a) serial na 7
wieczna_marzycielka

Dobrze powiedziane. Masz niezły styl pisania. No i zgadzam się z oceną. W połowie sezonu scenariusz zaczął staczać się po równi pochyłej.

ocenił(a) serial na 6
wieczna_marzycielka

w 100% podpisuje się pod opinią, z początku tez sadziłem ze nie dostane kolejnego johnego wicka tylko ze w spódnicy, ale gdzie w połowie to scenarzystom nieźle się już odkleiło z tym kreowaniem głównej bohaterki jako terminatora zwłaszcza w 6 odcinku, nadal jak dla mnie jeśli chodzi o klimat samurajów w anime ciężko jest przebić Stranger: Mukō Hadan

wieczna_marzycielka

Piąty odcinek - notabene świetny emocjonalnie - jeszcze da się wytłumaczyć. Mizu była wtedy wciąż miękka, dlatego dwóch typów ją zaskoczyło. Nie wiemy też, ile czasu spędziła przed, a ile po zdarzeniach z tego odcinka. Może dużą część swoich umiejętności wyszlifowała po śmierci męża? Co do niego - ona była świetna tylko wtedy, gdy walczyła na 100% - dlatego chciała użyć ostrej broni. Mi się to klei.

Natomiast odcinek 6 to przegięcie pały. Już pierwsza rana w okolicy ścięgna - dyskwalifikuje cały rajd na wieżę. Wiszenie na mieczu i wciąganie kolegi - kolejna kpina przez duże K z fizyki (i to przy i tak swobodnych założeniach, że nie jest to opowieść poruszająca się w oparach realizmu). Ale przedsmak tego mieliśmy też już w walce z tym klanem z pazurami - gdzie dostała w brzuch. Najpierw mocno ją do wykończyło, a potem zrobiła rzeźnię, jak ze 20 luda przywaliło ją drzwiami. Zupełnie jakby nie była ranna. Jakaś bezsensowna niekonsekwencja.