Jestem aktualnie po obejrzeniu 4 odcinków. Jesli chodzi o fabule to jest ona banalna ale nie mam pretensji o to bo rozumiem ze zakończenie 3 i początek 4 części star wars sugerował ze Obi-wan przesiedział w ukryciu cały tem czas a tu trzeba było wymyślić jakaś historie. Nie uważam tez ze aktorka grająca 3 siostrę jest tak zła jak niektórzy myślą. Głównym problemem tego serialu jest wprowadzenie postaci (właśnie 3 siostry) zupełnie na sile. Właśnie to jest uważam ze sprawia ze serial mocno traci. Wprowadzony jest tutaj wielki inkwizytor. Jest to były jedi, strażnik świątyni który przeszedł na ciemna stronę mocy. Oznacza to ze jako ktos kto poznał tajniki obydwu stron mimo ze nie dorównuje Vaderowi czy Sidiousowi powinien być postacią bardzo potężna i niebezpieczna i to właśnie jego uważałem za idealnego wroga w tym serialu dla Obi-wana. Tymczasem przez wprowadzenie 3 siostry staje się on postaci zupełnie niepotrzebna i ginie w najbardziej naiwny i głupi sposób. Zabity przez kogoś kto w trakcie rozkazu 66 był dzieciakiem i nigdy nie ukończył prawdziwego szkolenia jedi. I właśnie o to mam główne pretensje do twórców. Poraz kolejny odrzucili świetnie zapowiadająca się historie na rzecz własnego pomysłu i po raz kolejny wyszło to po prostu fatalnie. Tak samo jak w częściach 7-9 gdzie każdy spodziewał się odbudowy zakonu i republiki a oni postanowili wyrżnąć wszystkich uczniów Luke a republikę zniszczyć jednym strzałem z lasera. Nie rozumiem tego podejścia odnoszę wrażenie ze pomysły są wprowadzane przez osoby co dopiero obejrzały star warsy a się na nich nie wychowały i nie rozumieją w ogóle tego jakie emocje wywołuje wśród fanów. Serial obejrzę cały ale uważam ze taka twórczości może i pieniądze robi ale sprawia raczej pewnego rodzaju smutek i niedosyt u wielu osób.
Podejście jest takie, aby zaorać to co stare, wprowadzić silne, nowe, niezależne postacie, które wyniesiemy na szczyt po trupach klasyków i zarabiać jak najwięcej $$$ na "fanach", którzy będą klaskać dostając byle ochłapy pomalowane jak stek. I będą to robić aż nie wydoją marki do zera.