Ja nadal nie mogę się nadziwić, że zrobili 4 odcinki na tak miernych postaciach - główny bohater, mąż, to totalny zart. Ginie mu syn, a ten dalej goni za c**ką - no sorry, ale to zwykły, nieciekawy parch, a nie gleboka postać. Koles doczepiony do penisa xD w zasadzie nie jestem o nim w stanie powiedzieć nic innego, jak to, że sprawiał wrażenie przeciętnego pana z silnym kryzysem wieku średniego, z którym sobie nie poradził, przy okazji zabil swoje dziecko.
Co do głównej bohaterki - litości, każdy nosi traumy, nie każdy krzywdzi przez to innych. Przez gloryfikowanie traum, ludzie romantyzuja te mierne sytuacje, których w tym serialu była masa...
Straszny gniot, nieudolnie grający "niegrzeczne, potargane kino" o ludzkiej naturze.