Z przyjemnością patrzyłam, gdy Serena zdawała sobie sprawę z tego, że wywołuje u ludzi obrzydzenie, szczególnie wśród kobiet. Scena z windą lub podczas przechadzania się po budynku. Nie potrafię jej po ludzku współczuć, pomimo że nigdy nie zostało pokazane, jak naprawdę do tego wszystkiego doszło. Były retrospekcje z udziałem jej i jej męża, ale w nich miała realną "władzę" i panowała nad sytuacją, by nagle zostać zdegradowana do roli żony, której wolno robić to, co sobie zażyczy, pod warunkiem, że życzenia będą aprobowane przez męża. To paskudne, ale poczułam aż satysfakcję, gdy w końcu zobaczyła, jak bardzo jest nikim poza Gileadem i do czego w wielkiej części doprowadziła. Mam nadzieję, że listy ujawnione przez męża June za pomocą Nicka wywołają na tyle ogromny chaos, że może kobiety w Gileadzie otrzymają realną pomoc, a przynajmniej te, które nigdy nie chciały być tam z własnej woli. Chociaż będzie ciężko, bo jak wspomniała ta kobieta, z którą rozmawiał mąż June - to nie jest ich kraj.


Czy ktoś wie (być może w książce było wyjasnione) skąd pomysł na podział kolorów, którymi są oznakowane kobiety? Żony chodzą ubrane na turkusowo, podręczne w czerwieni, a żony z przydziału w szarościach. Gdzieś było to wyjaśnione czy jest to tylko niewytłumaczony pomysł twórców serialu?