Co autorzy tego odcinka chcą nam przekazać? Po co było to wszystko od pierwszego odcinka sezonu…?
Wszystko szło idealnie a tutaj nagle z Nicka, który przecież zawsze stawał po stronie June i podręcznych nagle robią z niego spiskowca, który wyjawia całą prawdę. Naprawdę nie mógł jakoś oszukać, że poszedł do Jesebel żeby się wyjaśnić śmierć funkcjonariusza?
June po raz tysięczny naraziła go swoją głupotą na niebezpieczeństwo. Jakby nie zdradził planu to wylądowałby na murze, teść domyślił się, że ma coś wspólnego z Mayday i ewidentnie się z nimi spotyka, wydając plan odzyskał zaufanie...lepiej tego nie mógł wymyślić.
Imo od jakiegoś czasu scenarzyści próbują nam pokazać, że Nick to nie jest dobra postać - jest "szary" jest wszyscy, ale z dużą domieszką czerni... Nawet, któraś z postaci powiedziała to wprost (matka June?), że skoro był Okiem to znaczy, że nie jest niewinny i robił rzeczy potworne. Do tego jego narracja, że kiedyś był nikim, a teraz jest kimś... On jest ogromnym beneficjentem tego systemu, nie (tylko) jego ofiarą. Wydaje mi się, że ten sezon to raczej zderzenie się June z rzeczywistością, że pewne rzeczy są niezmienne (czyżby smutny feministyczny wniosek, że mężczyźni czy też twarda władza, zawsze wygrywa?). Tę niezmienność pokazują też na przykładzie Sereny, która przeszła burzliwą drogę do... powrotu do roli komendantowej.
Społeczność serialu narzekała, że jest nudno. No i właśnie teraz nie jest już nudno...
Moim zdaniem nie miał wyboru, teść wyczuwał, że coś tu się dzieje i Nick musiał podjąć decyzje. Chociaż nie uważam ze jest jakimś bohaterem, zwykle jak robi dobre rzeczy, to robi je dla June. Myślę ze teraz sytuacja między nimi wydaje się beznadziejna, ale spokojnie można to naprawić robiąc zamach na komendantów na ślubie Sereny. June nie powinna być na niego zła patrząc jak wiele razy sama stawiała go w niebezpieczeństwie i ile na każde jej zawołanie ryzykował.chociaż ostatecznie i tak obstawiam ze nick zginie w tym sezonie, poświęcając sie dla June