Dwa pierwsze odcinki bardzo mnie rozczarowały, ale potem było trochę lepiej, choć nieco inaczej wyobrażałam sobie ten serial. Wyszedł dość płytki romans, nie ma prawie wcale pokazanego procesu twórczego ani żadnych jej powaznych inspiracji poza romansami. Ale chciałam tak naprawdę o czymś innym. Błagam, niech mi ktoś wytłumaczy, co ona widziała w tym Passencie? Bardzo lubię Piotra Żurawskiego i aż się obawiałam, że za dużo nada sympatycznych cech tej antypatycznej (dla mnie) postaci. I żeby wszystko było jasne - moja ocena Passenta nie ma to nic wspólnego z jego pochodzeniem (ani wyglądem :-) ). Ale okazało się, że Żurawski "wygrał" to bardzo prawdziwie - nawet on nie potrafił zmienić mydłkowatego tchórzliwego obrońcy stanu wojennego, romansującego z komunizmem w sympatyczną postać.Wiem, każda potwora znajdzie swego amatora, a raczej każdy potwór swoją amatorkę, ale chodzi mi co akurat Agnieszkę do niego przyciągnęło. Przecież przez całe życie podobali jej się zupełnie inni faceci.
Myślę, że ocena postaci jest niejednoznaczna - jak to bywa w życiu. Można np. nie zgadzać się z czyimiś poglądami politycznymi, czy wyborami życiowymi, ale może on pozytywnie z szacunkiem odnosić się do ludzi, lub czy dbać o rodzinę. W moim odczuciu pan Passent jest raczej pozytywnie w serialu przedstawiony, przynajmniej jak dotąd, to chyba też dotyczy ogólnie jego relacji z Agnieszką Osiecką. Dba o córkę, chyba nie wypowiadał się też w rzeczywistości negatywnie na temat Agnieszki Osieckiej, gdy ich związek już się zakończył. Jego poglądy polityczne i działalność są mi dobrze znane od lat, oceniam je krytycznie, ale krytycznie oceniam w zasadzie większość polityków i dziennikarzy z większości opcji politycznych. Nie uważam też za słuszne ocenianie odwagi, czy poglądów, kto wie, jak człowiek by się sam zachowywał, gdyby się urodził kilkadziesiąt lat wcześniej. Myślę, że jest to postać inna, mniej oczywiście malownicza od wcześniejszych partnerów Agnieszki Osieckiej, jak panowie Hłasko, czy Frykowski, ale przecież z wiekiem kobieta może się zmieniać, bardziej cenić jakiś spokój, stabilizację w związku. Wyobrażam sobie, że ciężko byłoby żyć przez kilkadziesiąt lat z osobami jak Hłasko lub Frykowski, zakładając, że ich portrety były w filmie w miarę wierne i gdyby się nie zmienili z czasem. Potwierdzeniem jest fakt, że te związki nie przetrwały.
Ma pan rację, że Hłasko to się pewnie w ogóle nie nadawał do związku na dłuższą metę. O Frykowskim za mało wiem, ale pewnie podobnie. Tylko Agnieszka wybierała właśnie takich: malowniczych (jak pan to ujął), nietuzinkowych, lekko pokręconych. Ale pewnie faktycznie z wiekiem jej się trochę zmieniły "preferencje" i zaczęła cenić stabilizację. Wczoraj czytałam wywiad z Bakułą i ona twierdzi, że to intelekt Passenta zrobił na Osieckiej takie wrażenie (czego nie pokazali w serialu, tu bardziej Mentzel jest ukazany jako intelektualista cytujący Kołakowskiego). Może faktycznie oceniam Passenta zbyt jednostronnie, przez pryzmat tego, jak widzieliśmy go w stanie wojennym - jako konformistę, sługusa systemu. Tu ciekawostka: znana piosenka Jacka Kaczmarskiego "Marsz intelektualistów" z początku lat 80-tych była dedykowana właśnie Passentowi i jego kolegom, którzy poparli stan wojenny. Być może pan zna, ale wklejam tekst, będzie łatwiej zobaczyć, jak ocenialiśmy Passenta i podobnych do niego.
Jestem postacią na wskroś tragiczną
Najtrudniejszegom dokonał wyboru:
Między obozem dla nieprawomyślnych
A honorami i łaską dworu.
Obeznanemu w snach filozofów
Trudno jest mówić gwarą kaprali
I nosić mundur, ale po trochu
Co tylko można – trzeba ocalić!
Inni odeszli. Łatwa decyzja
Zwłaszcza, że nikt ich o nią nie pytał,
Lecz trudno – tego wymaga Ojczyzna,
Rzecz niepodzielna i jednolita.
Ja wiem, ja także z wami marzyłem,
Dałem się ponieść mglistym mirażom,
Lecz tylko siłą zwalczymy siłę
I zadepczemy groby, gdy każą!
Niech nikt mi kartą praw nie wywija,
Gdy chcę mam prawo piętnować Żyda!
Żołnierz jest po to, żeby zabijać,
Nawet gdy rozkaz sam sobie wyda.
Nie będzie pisał oszczerczych bredni
Drań, co Helsinki bierze za Jałtę.
Bój o pryncypia – mój chleb powszedni,
Bez wahań zmienię pióro na pałkę!
Niech nikt krwią cudzą rąk mi nie kala,
Dzieje nie takie znają ofiary!
Niech wie, kto chciał już pomniki zwalać –
Winny nie ujdzie w tym kraju kary!
I wypiszemy wszystkim na skórze
Prawa człowieka i obywatela!
Prawo do pracy! Miejsce – przy murze!
I syna twarz w plutonie, co strzela!
A kiedy wszystko do ładu wróci –
W szafach należne miejsce mundurom,
Snów filozofów młodzież się uczy
A ręka zmienia pałkę na pióro
Ale trzeba uczciwie przyznać, że zarówno w serialu, jak i w licznych wspomnieniach i opowieściach Passent jawi się jako człowiek mający też wiele dobrych cech, takich zwykłych ludzkich, które sa ważne w życiu codziennym: kochał swoją córkę, potrafił stworzyć jej dom (także później z drugą żona i pasierbem), zależało mu na rodzinie i pewnie też na Agnieszce, opiekował się nią, gdy leżała w szpitalu przed śmiercią, mimo że go wcześniej opuściła i zdradziła, więc miał prawo czuć się zraniony.
Ps. "kto wie, jak człowiek by się sam zachowywał, gdyby się urodził kilkadziesiąt lat wcześniej" - ja akurat wiem, bo żyłam wtedy i działałam w podziemiu :-)
Dziękuję za interesującą odpowiedź. Cóż, widzę, że pod wieloma względami jesteśmy zgodni co do wrażeń z filmu i prywatnego oblicza pana Passenta.
Jak oglądałem różne dyskusje dziennikarzy i Passent się w nich wypowiadał, to chyba wyglądał na sprawnego i inteligentnego, mimo już w ostatnim czasie zaawansowanego wieku, choć może taki mój jego odbiór to wpływ tej famy wybitnego dziennikarza, która go otacza. Nigdy dotąd nie wczytywałem się szczególnie w jego felietony. Ostatnio czytałem, że były jakieś konkursy na najlepszego pisarza Polityki wśród czytelników w okresie przedsierpniowym, i Passent je regularnie wygrywał - co też wskazuje, że był bardzo sprawnym i błyskotliwym dziennikarzem, bo konkurentami byli też znani i sprawni dziennikarze.
Co do oceny jego działalności publicznej i redakcyjnej - cóż, w Polityce przed 1980 rokiem uważali się za elitę i za rozsądnych, konstruktywnych kontestatorów systemu, chcących go ewolucyjnie zmieniać, prowadzących dużo bardziej pożyteczną działalność niż rozbuchana i nieprzewidywalna strona solidarnościowa - tak to można wyczytać z wydawanych obecnie książek. Oczywiście konformizm i chęć wygodnego życia też zapewne była obecna. Ich środowisko i środowisko opozycji mocno się przenikało towarzysko i jeśli chodzi o twórczość. W 1989 roku, gdy wchodziłem w wiek dorosły, oceniałem postawę takich ludzi jak Passent negatywnie, o oczywiście opozycja to byli ci "dobrzy". Teraz, po 30 latach cóż, myślę, że jest czas na oceny bardziej zniuansowane, ich postaw i decyzji, czy poprzeć reżim, czy nie, biorące pod uwagę różne elementy i do czego to potem doprowadziło, do czego ci ludzie doszli potem, co robili po 1989 roku. Przez ten czas po 1989 roku najważniejsze opcje dawnej opozycji były u władzy, nagrzeszyły sporo, podjęły szereg decyzji, które unieszczęśliwiły wielu ludzi. Tak więc wybory tamtejsze nie były z obecnej perspektywy czarno-białe, ostatecznie raczej raczej ciemnoszare i jasnoszare albo szare i bure.
A co do pani Agnieszki - cóż, w ostatnim odcinku wróciła do swoich dawnych szalonych decyzji, a nawet je przebiła, choć jej ostatni partner zdecydowanie nie jest malowniczy, a w dodatku jeszcze jest mdlejący i chorowity...