Czy w latach 60' wyjazdy zagraniczne były tak łatwe? Paryż, Londyn, Sztokholm... Z tego co mi wiadomo, w tamtych czasach zagraniczne wojaże były niemal niemożliwe. Nawet krewny mieszkający za granicą stanowił duże obciążenie dla rodziny w Polsce. Jak to w końcu było?
antyprlowska propaganda tak ludziom namieszała w głowie, przedstawiając cały okres 1945 - 1989 jako jeden wielki totalitarny system z orwella. między śmiercią Stalina a Marcem 1968 wyjazdy za granicę nie były takie trudne, jeśli miało się paszport - który taka Osiecka, jako popularna artystka niewykraczająca poza linię partyjną, bez zbytnich problemów z cenzurą, mogła otrzymać bez większych problemów.
No tak, tylko że podobno uzyskanie wtedy paszportu graniczyło z cudem. Dziwi mnie po prostu z jaką łatwością Osieckiej udawało się w tych latach latać po całej Europie.
Towarzystwo artystyczne cieszyło się szczególnymi względami. Ci, którzy należeli do Związku Literatów albo Pen Clubu mieli o wiele łatwiej jeżeli chodzi o wyjazdy. Warto było mieć po prostu ludzi sztuki po swojej stronie. Nie ukrywajmy zresztą, że środowiska te niejednokrotnie sympatyzowały z władzą ludową (patrz: Tuwim, Wat, Ważyk, Putrament, częściowo również Słonimski i Parandowski, a nawet katoliccy pisarze jak Zawieyski). Artyści i władza grali do jednej bramki - jedni chcieli przywilejów, a drudzy spokoju, dlatego szli sobie na ustępstwa. Oczywiście, należało przestrzegać pewnych niepisanych reguł, które - wbrew pozorom - nie polegały na biciu pokłonów, ale po prostu na przykład na nieporuszaniu pewnych tematów albo na "przysługach". Takim ustępstwem było na przykła dodanie do Białego Krzyża Czerwonych Gitar, napisanego pierwotnie przez Klenczona, który miał ojca w AK, fragmentu radzieckiej pieśni Rozszumialy się wierzby płaczące. A dla najbardziej zasłużonych - jak dla Piwowskiego - nie bylo wręcz rzeczy niemożliwych. Osiecka nie jest na tym tle wyjątkiem. Czasy od śmierc Stalina i tzw. odwilży (nominalnie o 1955 roku) do stanu wojennego charakteryzowały się tym, że wyjazdy zagraniczne byly mniej problematyczne. Jeśli ktoś nie był obciążony politycznie i miał w kraju rodzinę (swoistyh zakładników), to na ogół nie robiono mu większych problemów.
Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Okazuje się, że w dzisiejszym odcinku Osiecka wyjedzie nawet do USA. Trzeba przyznać, że swobodę wyjazdów miała wręcz niewiarygodną...
No cóż, Hłasko, Komeda, Klenczon i Krawczyk też wyjechali. Osiecka miała dobrą przeszłość: ZMP, publikacje w Sztandarze Młodych... Jej rodzice byli pewni politycznie (zero związków z sanacją, bezpańswowcy, nie zdziwiłbym się, gdyby należeli do KPP). Do tego rodzice ci dość długo żyli. Władza wiedziała, że jeżeli Osiecka chce ich jeszcze zobaczyć, to wróci z USA. (Sama przecież próbowała przebłagać KC, żeby pozwolono wrócić Hłasce - bezskutecznie). Jeszcze jedna uwaga: władza dobrze wiedziała, że osoby, które w PRL są na świeczniku, w USA mogą co najwyżej pracować na budowie. Dlatego niekiedy większa karą niż niewydanie paszportu, było właśnie niewpuszczenie z powrotem do kraju. Ogólnie rzecz biorąc, z tymi problemami z wyjazdami za granicę, to trochę mit. Jasne, ludzie czasem uciekali, niekiedy było to bardzo bolesne (patrz Józef Światło), ale co taka Osiecka mogłaby robić za granicą? Co najwyżej żyć z mycia szyb, bo władza by już zadbała, by co drugi jej list nie dotarł do adresata w kraju: by była odcięta od rodziny, zarobków, dawnego życia.
PS. Podobnie było jeszcze parę lat temu, jeżeli chciałeś wyjechać do USA. Jeśli miałeś w Polsce pracę, rodzinę etc., proszę bardzo - jedź. Jeżeli nie, to do widzenia. W tych kwestiach zmienia się niewiele...
Problemem dla zwykłego obywatela nie było wyjazd z Polski, tylko to, żeby tamte kraje cię wpuściły (wizy). Ponieważ ona jechała tam na zaproszenie uznanych osób ze świata kultury, więc nie miała problemu tam wjechać.
Ale generalnie uważacie, że Osiecka mogła opłacać się władzy? W końcu osoba podróżująca po całym świecie mogła mieć różne informacje na temat ludzi tam mieszkających.
Krótko mówiąc - tak. Żeby nie było nieporozumień. Nie oskarżam. Zastanawiam się, czy istnieje takie prawdopodobieństwo.