Jestem po piątym odcinku i szczerze nie polecam. W tym serialu nic się nie dzieje tak na dobrą sprawę. Mamy tam wiecznie pijącą dziennikarkę Camille Preaker (to ,że ona pisze tam teksty, które się później ukazują w gazecie i naczelny jest jeszcze zadowolony :D naprawdę parodia, nie wiem kiedy, jak i gdzie to robi). Osobę, którą chyba najbardziej można znienawidzić to apodyktyczna matka dziennikarki-Adora. Sam jej wyraz twarzy przyprawia o mdłości, przejmuję się podłogą z kości słoniowej i ktokolwiek na nią wchodzi musi koniecznie zdejmować buty. Jest też pseudo bohater nieudolny szeryf Vickery, który mąci, mąci woda chodzi ale nic nie robi. Taka jest właśnie akcja w tym serialu czyli dużo gadania, liczne bezsensu retrospekcje, które są chyba tylko po to by coś było w tym odcinku. Całość 8 odcinków to jakiś żart.
A główną podejrzaną według mnie jest >>>>>>>spojler nie czytajcie >>>>>> Amma. Widzę w jej spojrzeniu zdenerwowanie gdy przy Camille coraz bardziej kręci się detektyw Willis. Bez dwóch zdań ją nominuję chociaż książki nie czytałem.
Pozdrawiam
Akurat wiecznie pijana Camille to jedna z nielicznych rzeczy która jest zgodna z treścią książki jak również Adora jest prawie idealnie taka jak w książce. Przyznaję rację co do retrospekcja których jest faktycznie za dużo i większość jest dopisana i wcale nie ma ich w książce (tam jest kilka wspomnień o siostrze ale głównie w domu). Co do akcji w książce również na początku jest nieciekawie głównie picie o gadanie akcja rozkręca się w drugiej części dlatego lepiej jakby zrobili film A nie serial mam tylko nadzieję że nie wpadną na genialny pomysł i nie będą robić dalszych serii.
Nie robiłem sobie nadziei po serialu. Książka, którą czytałem kilka lat temu jakoś... przeleciała mi i po sprawie. Nie spodziewałem się fajerwerków (jak w zapowiedziach), ale ciekawiło mnie z powodu obsady. Ogólnie uważam, że jest źle. Nawet nie ze względu na serial vs. książka. Po prostu jest słabo zrealizowany. Aktorzy grają bez polotu. Amy Adams, która broni się stylem gry (ale już nie jakością!) zawiodła mnie. Jeszcze gorsze wrażenie sprawia Clarkson. Ja nie wiem na co one liczą grając w to, co widzimy. No i czuć trochę stereotypów z Małych kłamstewek - wiodąca rola soundtracku i budowanie nastroju właśnie w oparciu o muzykę. Niemniej fabularnie też lipa.