Wszystko zostało dość nudno i wolno opowiedziane - i, po prostu, nie ma się uczuć wobec bohaterów.
Na siłę - jakaś tam relacja Camille i policjanta powstała- ale to jedyne w tym serialu, co poprowadzono dość skutecznie - aż do sceny w szpitalu i całkiem przyzwoicie zagranej sceny rejterady bohatera.
BARDZO kuleje wątek kryminalny i jeszcze bardziej nędzne są relacje bohaterów, tj. bardzo nieprawdopodobne i udziwnione.
Cały czas miałam uczucie PRZEŁADOWANIA KLIMATU i NIEREALNOŚCI.
Dokładnie - słowo "PRZESADZILI" - idealnie oddaje, co jest złe w tym serialu:), bo przesadzili we wszystkim, w klimacie, w związkach bohaterów, w zakończeniu, w udziwnionej intrydze kryminalnej, nawet w scenach ukazania ząbków:), co mnie wydało się śmieszne - a przecież - intencją twórców - to nie mogła być scena, która śmieszy:).
Idąc tym tokiem myślenia, to nie można krytykować filmu czy serialu nie będąc reżyserem. Oceniłaś "Absolwenta" Nicholsa na 6. Można gdzieś zobaczyć Twoją (oczywiście lepszą) wersję tego filmu?
Z czym ty masz problem, ktoś ma inne zdanie niż ty i od razu do każdego skaczesz. Pomijając fakt, że posługujesz się najgłupszymi argumentami, na jakie można wpaść. Nie trzeba być piekarzem, aby stwierdzić, że nie smakuje mu chleb. Podobał ci się serial, to daj sobie spokój i pozwól innym wyrażać swoją opinię, twoje zdanie nie jest najważniejsze.
Zgadzam się całkowicie. Do pewnego momentu ten serial naprawdę zapowiadał się świetnie, ale pod koniec niestety mocno przekombinowali. Wątek kryminalny w ogóle mnie nie wciągnął, a bohaterowie poza Camille nie wzbudzili nawet we mnie większego zainteresowania. Oczywiście, jest to tylko moja subiektywna ocena, ale jak dla mnie zmarnowano duży potencjał tego miniserialu ;) I lak coś to już o wiele lepszy od "Sharp objects" jest moim zdaniem "Patrick Melrose" - może i ciężki i trudny do zrozumienia miniserial, ale z kapitalną rolą Benedicta Cumberbatcha i doskonale ukazaną autodestrukcją człowieka. I co ważne - ten serial od początku wie, czym chce być, w porównaniu do "Ostrych przedmiotów", które bardzo często oscylują pomiędzy rodzinnym dramatem, a kryminałem, czy nawet thrillerem, co niestety, ale momentami, wyszło im niewiarygodnie, a wręcz naiwnie.
Co nie zmienia jednak faktu, że Amy Adams zaliczyła tutaj kolejną swoją fantastyczną rolę :)
Pozdrawiam :)
Obejrzałam ten serial tylko dla Amy Adams:) - bo przyznaję - że odcinek 1 i 2 były tak wolne - że gdyby nie główna rola - to nie dociągnęłabym serialu do końca:). Ale później odcinki 3 i 4 - były dobre, tj. zaczęłam przynajmniej przyglądać się relacji Camille i detektywa:), i traumy samej Camille także zostały opowiedziane.
Tylko, że zakończenie jest zupełnie nieprawdopodobne, a zachowania Adory, Ammy, Camille, Allana tak nieludzkie i nieumotywowane - że wydają się fantastyką.
Świetne porównanie do "Patricka Melerosa":), właśnie choćby poprzez ukazanie, że "Patrick.." jest serialem bardzo realistycznym, a sceny autodestrukcji - nie mówiąc o konkretnych scenach traum są po prostu prawdziwe. Może brak tam delikatności, przez co ciężko się go oglądało - ze względu na dość dużą szorstkość. Odwrotnie niż w "Ostrych przedmiotach" - gdzie trauma, tj. np. trucie własnych dzieci - została opowiedziana niczym bajka, fantastyka, scena z mitologii, czyli z zerowym realizmem i łagodnością.
Ale kto wie - może, po prostu, nie trafiła do mnie kolorystyka serialu i nie poznałam się na symbolice:)???