Dawno nie miałam takiego zaskoczenia w serialu.Migawki po rozpoczęciu napisów końcowych rozłożyły mnie na łopatki.
owszem dla widza to powinno byc przerazajace tyle ze tworcy seriali nie postarali sie o to zeby widz zrozumial motywy i psychike Ammy... tu lezy problem...
a mi się wydaję, że ona ich nie zabiła, żeby mieć trofea do domku dla lalek. tylko zabiła je, bo kiedyś się kolegowały, potem przestały, Adora poświęcała im za dużo uwagi itd a te zęby i włosy to był dodatek
Nie no, oczywiście, że nie zabiła ich po to, aby udekorować domek dla lalek. Podłoga i dywanik "wpadły" przy okazji, jednak dziewczynki zostały zamordowane dlatego, bo Adora zaczęła poświęcać im więcej uwagi, a następnie Camille, jeśli chodzi o Mae. Amma musiała skupiać całą uwagę na sobie, ale to już wiesz. Trofea były po prostu dodatkiem.
O, widzisz, ale to są ciekawe i ważne detale, których zdecydowanie zabrakło w filmie, bo przez większość filmu wydaje się, że ten domek dla lalek i zainteresowanie nim Ammy to jedynie gra przed matką - stylizacja na małą dziewczynkę bawiącą się lalkami/domkiem dla lalek. Dlatego też zdziwiło mnie, że w ogóle po przeprowadzce zabrała domek ze sobą. Trochę mogli jednak dodać szczegółów budując postać Ammy. Zakończenie serialu mnie także, jak Quay, rozczarowało, bo nagle się ze wszystkim tak pośpieszyli i postawili jedynie na zaskoczenie zaniedbując dość mocno psychologiczny realizm. Przykładowo kwestia zastępczego zespołu Munchausena - wcześniej odmalowują to dość dobrze, a potem nagle tak jakby Adora starała się truć na czas. No, bez przesady. To wyglądało tak jakby Adora nagle chciała pozbyć się niewygodnych osób, czyli robiła wszystko w pełni świadomie i rozmyślnie, a to jest sprzeczne z tym zaburzeniem. Nie mniej jednak skoro już miałaby być morderczynią także w tradycyjnym sensie słowa, czyli tych dwóch dziewczynek nie będących jej dziećmi, to takie zakończenie z jej świadomym truciem na czas miało nawet sens... jednak po nim twórcy serialu znowuż powrócili do wersji, że Adora szkodziła dzieciom wyłącznie w wyniku przeniesionego syndromu Munchausena.... Także no, nie bardzo. Sam pomysł by Amma była tak zaburzona ok, zaburzenia Adory, Camille też ok, ale ostatni odcinek nie najlepiej skonstruowano. Wielu widzom się podoba, bo zostali zaskoczeni, ale ja zdecydowanie wolę psychologiczny realizm.
Przecież cały ten serial to jedno wielkie wyjaśnianie motywów. Dziewczyna obsesyjnie pragnęła uwagi i opieki. Dla mniej ogarniętego widza było to dobrze ukazane w jednej z ostatnich scen z nową koleżanką.
Dokładnie tak! Gdyby wszystko było podane na tacy serial nie byłby tak interesujący.
Same here.
Fajnie się oglądało serial do 7 odcinka. Finał to była męczarnia i rozczarowanie. Aż obniżyłam ocenę po obejrzeniu.
Męczarnia to były 4 pierwsze odcinki z ciągle chlającą Camille. Gratuluję, idź chwal się w osobnym wątku.
Zostaw, to jakiś dzieciak. Jej się serial podoba, więc nie możesz mieć innego zdania, zresztą w ogóle nie możesz mieć innego zdania niż ona. Szkoda się męczyć :D
Przecież Amma nie zabijał tylko dla "mebelkow" przede wszystkim chodziło o zazdrość. W którymś odcinku wspominała ze uwielbia mieć uwage matki i byc jej mała laleczka. Ann i Natalie skupialy na sobie uwagę Adory więc mała psycholka musiała coś z tym zrobić. Ta ostatnia dziewczynkę tez zabila z zazdrości o siostrę
niestety motywy Ammy w serialu nie zostaly pokazane dla tego Ci ktorzy nie przeczytali ksiazki moga miec problemy ze zrozumieniem dlaczego Amma je zabila
No nie wiem. Ja książki nie czytałam, a zakończenie było dla mnie zrozumiałe. Serial po prostu nie daje odpowiedzi wprost i nie wyjaśnia wszystkiego łopatologicznie. Działa na zasadzie puzzli, które widz dopasowuje we własnym zakresie co dla mnie zdecydowanie działa na plus
Totalnie się nie zgadzam. Jest naście scen, w których dokładnie zostają wyjaśnione motywy Ammy. Kiedy mówi siostrze, że ma układ z matką, że jest najważniejsza na świecie w zamian za posłuszeństwo, kiedy mówi Camille, że koleżanki jej nie kochają, i wtedy dokładnie widać, że chce mieć 100% władzę i uwagę ludzi, na przedstawieniu, kiedy widzi, że siostra i matka nie są w nią wpatrzone i postanawia zwrócić na siebie uwagę ucieczką, milion razy pada też w rozmowach, że Ann i Natalie były „jedynymi samodzielnie myślącymi dziewczynkami”, a jednoczesnie w 7 klasie się przyjaźniły (czytaj - nie chciały się podporządkować Ammie tak, jak jej nowy zestaw psiapsiół). Jest tez kilka genialnych scen, kiedy Amma gasi którąś z przybocznych jednym „zamknij się”... No i rewelacyjna scena z ostatniego odcinka z matką „już mnie nie potrzebujesz...”, kiedy Amma wraca do łóżka i łyka lek, by tylko nie stracić pozycji ukochanej laleczki matki. Jej charakter i motywy wyłożone są jak na tacy. Trudno już o mocniejszą sugestię jej chorobliwego narcyzmu i apodyktyczności.
Racja, dlatego tez dla kogos, kto widzi takie smaczki sceny z napisow koncowych nie powinny byc zaskoczeniem. Duzo wczesniej bylo widac, ze Amma to psychopatyczna osobowosc.
Czytam cały wątek, zresztą też inne i dziwi mnie, że tyle osób ma trudności ze zrozumieniem motywów Ammy. Trochę też przykro czytać mi tak bardzo negatywne a czasem wręcz nienawistne określenia jej dotyczące. Amma była ofiarą swojej matki. Od urodzenia wytrenowana i wytresowana wychowaniem, które dobitnie, na własnej skórze udowadniało jej, że życie człowieka (tym bardziej dziewczynki) nie ma żadnej wartości, że żeby zasłużyć na miłość, nawet własnej matki, trzeba to życie narażać, oddać w ręce "kochającej" osoby, całkowicie się podporządkować. To wyjaśnia "apodyktyczność" Ammy. Tylko, że to określenie nie pasuje, bo niesie za sobą negatywną motywację, a Amma zwyczajnie nie znała innego rodzaju bliskości. Miłość matki i jej akceptacja jest dziecku potrzebna jak oddychanie. Dziecko będzie walczyć o nią za wszelką cenę, gdyż podświadomie, od niemowlęctwa,to poczucie jest dla dziecka równoznaczne z możliwością przeżycia. Dlatego jeśli Amma nauczyła się świadomie narażać własne życie i zdrowie, przez wiele lat, to nie ma się co dziwić, że zdecydowała się też odebrać to życie komuś innemu. Kolejna sprawa to frustracja, która zaczyna się nagromadzać przez cały okres świadomego życia, gdy część emocji i rozumu zaczyna już podpowiadać dziecku, że matka nie jest sprawiedliwa, nie jest dobra, nie kocha tak jak powinna, bezinteresownie, ani podobnie jak dziecko ją. Stąd taka furia i wściekłość wyładowywana podczas aktu mordów.
Czytałam jeszcze gdzieś ma forum wypowiedź, że po wyjaśnieniu ktoś nawet zaczął współczuć Adorze. To już jest dla mnie kuriozum. Adora zabiła w powolny i potworny sposób jedno swoje dziecko a pozostałej dwójce zniszczyła całe życie. Jedna się okalecza i nie potrafi nawiązać bliskości, z drugiej zrobiła morderczynię. Jak można w ogóle pomyśleć o niej ciepło nawet przez sekundę, to jest dla mnie niezrozumiałe.
Podsumowując, sporo osób wypowiada się na temat Ammy, że jest psychopatką, rządną uwagi egoistką, lafiryndą itp. Ale nikt nie wykrzesał u siebie na tyle empatii, żeby zrozumieć w jaki sposób jeden potwór stworzył drugiego potwora. Jak bestialskie jest to co Adora zrobiła swoim dzieciom. To było piekło na ziemi.
Uważam, że szybkie (nawet jeśli trwałoby 10 minut to nic przy całych latach) uduszenie ofiary, to przy tym pikuś.
Całą motywacją Ammy jest jej matka. Trochę wiedzy o psychologii dziecka, wpływu matki i wychowania, szczególnie we wczesnym dzieciństwie, skupienia, wnikliwości i przede wszystkim empatii ze strony widzą, i cała sprawa jest jasna. Nie potrzeba niczego doczytywać.
A, i nie zabiła koleżanek z zazdrości tylko że strachu i wściekłości. Z jej punktu widzenia utrata zainteresowania i troski matki równa się z utratą miłości (jedynej jaką było jej dane kiedykolwiek poczuć). A poświęcanie przez matkę jakiejkolwiek uwagi, troski i czasu komuś innemu? Obcym, niespokrewnionym nawet dziewczynom? Potworna niesprawiedliwość! Czy one musiały być zawszę podporządkowane jej matce? Nie. Czy musiały pozwalać się truć i cierpieć latami? Nie. Siedzieć w domu i robić z Adorą rzeczy, które ich kompletnie nie interesują i poświęcać na to połowę swojego dzieciństwa? Nie. Czy musiały grać, udawać i lawirować żeby przeżyć? Nie. Więc jakim prawem? Czym zasłużyły sobie na tę troskę jej matki? JEJ matki. To wzbudziło ogromną wściekłość, poczucie krzywdy, niesprawiedliwości. Wściekłość przede wszystkim na matkę, ale przecież jej nie mogła zabić, bo straciłaby wszystko
Za to zabicie koleżanek z jej punktu widzenia było idealne, wylądowała te emocje a jednocześnie zlikwidowała "źródło" problemu.
Jak napisałaś, jeden potwór stworzył drugiego - z tym się zgodzę, bo Adora do pewnego stopnia ukształtowała Ammę. Ze swoimi skłonnościami Amma wychowywana przez kogoś innego mogłaby być bardziej normalna, co jednak nie znaczy, że całkowicie. Amma ma bowiem wyraźne skłonności psychopatyczne i można by liczyć jedynie na to, że przy odpowiednim wychowaniu byłyby one bardziej stłumione przez wpojenie jej wartości moralnych z zewnątrz czy choćby narzucenie zasad, których przestrzeganie stałoby w opozycji do naturalnych popędów Ammy. Zarówno Amma jak i Adrora są potworami i obu im można w pewnym stopniu współczuć, bo to też nie jest tak, jak zdajesz się sugerować, że osoba przejawiająca zastępczy syndrom Munchausena nie jest godna współczucia. Takie osoby mają głęboką pustkę emocjonalną, a to, co robią dzieciom robią nieświadomie. Nie jest to znęcanie się z premedytacją. One zwykle wierzą, że okazują im wielką miłość. Oczywiście dzieci są tu straszliwie poszkodowane, a te matki czy opiekunki nie mogą być usprawiedliwione, jednak tłumaczone jak i przynajmniej w pewnym stopniu zrozumiane już mogą być. To są bardzo smutne przypadki. Trudno być obojętnym w stosunku do każdej ze stron.
I warto wyraźnie podkreślić, że nie każde dziecko z matką/opiekunką przejawiającą zastępczy syndrom Munchausena staje się mordercą. Bycie traktowanym w taki sposób wcale nie usposabia do mordowania ludzi. Większość osób reaguje w sposób taki, jak Camille, czyli przez swoje ciężkie doświadczenia staje się bardziej wrażliwa na cudze cierpienie. Łatwiej zauważa się ważność jak i rolę w ogólnym procesie rozwoju, poczuciu samostanowienia i ontologicznego poczucia bezpieczeństwa różnych elementów i etapów, których brakuje lub są zniekształcone, gdy się jest w ten sposób wychowywanym. Jeśli się przeżyje to daje to spore zrozumienie skutkujące zazwyczaj większą empatią i zrozumieniem innych.
myślę, że tytuł finałowego odcinka "milk" sugeruje skąd skłonności psychopatyczne u Ammy... wyssane z MLEKIEM matki :)
A ja czytam i dziwi mnie, że "bronisz" (z braku lepszego określenia) Ammę i zrzucasz jej szaleństwo na karb wychowania przez Adorę ale już nie zauważasz faktu, że Adora też miała poj3b@ną matkę, która zniszczyła ją psychicznie. To taki sam przypadek- jeśli Amma jest ofiarą Adory, to Adora jest ofiarą swojej własnej matki. Nie zasłużyła na odrobinę współczucia?
Adora również była dzieckiem zaburzonej matki, stąd - być może - pojawiły się u niej problemy psychiczne. Z tego powodu jej w pewnym sensie szkoda, bo również została - jako dziecko - skrzywdzona i nie otrzymała żadnej pomocy.
dokładnie zgadzam się Zosia_Hochman. myślę, że ona je zabijała z zazdrości, ewentualnie jako zemsta, że już się nie kolegują, a podłoga do domu była przy okazji
Zaskoczenie było! W pewnym momencie podejrzewałam Ammę, jak w którymś odcinku powiedziała coś w stylu, że tylko "looserzy" są zabijani, ale potem większość wskazywała na Adorę. Serial mega! Muszę kupić książkę :D
Podczas sceny w 6. odcinku, kiedy Amma opala się w basenie brata jeden z ofiar pada między nimi dość wymowny dialog:
"Amma: - Przestań się na mnie gapić. Wiesz, że Ashley jest chorobliwe zazdrosna.
John: - Wolę mieć na ciebie oko.
Amma: - I masz.
John: - W końcu się potkniesz. "
Wtedy już zacząłem podejrzewać, czy twórcy nie zamieścili takiego dialogu w celu dyskretnej sugestii. Pytanie czy taki dialog padł w książce.
Miałam ciarki i czułam mega niepokój po aresztowaniu Adory,bo czułam,że to się nie może tak szczęśliwie zakończyć.
Świetny serial,dawno mnie nic tak nie zaabsorbowało.
Mam wewnętrzne przeczucie, ze te migawki z Amma celowo pojawily sie dopiero w trakcie/po napisach koncowych. Moim zdaniem to jest wprowadzenie do drugiego sezonu, bo ogladalnosc serialu jest bardzo wysoka, a od czasu pierwszego sezonu Westworld, HBO nie wyprodukowalo niczego z takim rozmachem i angazami aktorskimi.
Nie jest to wprowadzenie do drugiego sezonu, bo go nigdy nie będzie. Amy Adams już się jasno określiła że jest to bardzo trudny charakter do zagrania i nie chciałaby jeszcze raz grać Camille. Gillian również powiedziała po zakończeniu serialu, że to jest koniec dla serialu. Kontynuacji nie będzie
Miałem nadzieję na to, zwłaszcza, że rozwiązanie sprawy w postaci dwóch migawek podczas napisów końcowych, to trochę słaby finał ;-)
Właśnie obejrzałam ostatni odcinek. Raczej nie zaskoczył mnie fakt że to Amma jest morderczynią, dla wielu z nas było to oczywiste. Natomiast zastanawiam dlaczego druga dziewczyna została zamordowana w domku oraz dlaczego Ashley usunęła plamę z krwi zamiast od razu donieść o tym policji. I jak trzy dziewczyny w biały dzień przeniosły ciało z domu na ulice niezauważone?
Ashley nie donosi, bo ślady krwi są w jej domu, czyli odciążają któregoś z domowników. W jej opinii jej chłopaka, którego na tym etapie chce jeszcze chronić. Potem nabierze wątpliwości i zmieni zdanie (może przez ten brak seksu, albo przez to, że chłopak jednak nie robi jej dobrego PR, albo żeby chronić siostrę? Mówi przecież Camille „ja dużo wiem”). A dlaczego w domku? Może tam najłatwiej było zwabić ofiarę? Nie wiem jak ją przetransportowały, ale nie musimy wiedzieć dokładnie wszystkiego by czuć klimat całości.
A John tego nie zauważył i nie zapytał dlaczego jego siostra odgryzła jej kawałek ucha (a umiała gryźć...) w okolicach czasu zniknięcia? To znaczyłoby, że wiedział o udziale Ashley i zupełnie nic z tym nie zrobił.
Skoro jedną z dziewczynek zamordowały w domu, to wydaje mi się,że właśnie był to dom Ashley i ona sama brała w tym udział. Mała broniła się i ugryzła ją w ucho. To wyjaśniałoby dlaczego Ashley tak zawzięcie broniła Johna mimo,że przez niego z popularnej laski stała się odrzutkiem. Tak jak te dwie koleżanki Ammy, sama była jej podporządkowana i dlatego zapraszała je do siebie do domu, mimo,że już wtedy były złośliwe względem jej i Johna. John był jej alibi. Czy w książce jest to jakoś wyjaśnione?
A mnie zastanawia rola męża Adory. W odcinku chyba 6 kiedy szeryf odwiedził dom Adory i ona kazała mężowi przygotować dla szeryfa drinka. Jeśli się przyjrzycie to zauważycie, że gdy mąż podaje szeryfowi drinka to na jego dłoni widać ślad ugryzienia człowieka. Po za tym camille w lesie jak się petingowała z detektywem to go też ugryzła. Jakieś pomysły czy ma to jakieś znaczenie bo jakoś ten wiecznie drinkuący i słuchający muzy stary dziad że nic nie wiedział nie chce się wierzyć.
Nie zauważyłam śladów ugryzień na jego ręce, ale też wydaje mi się,że coś podejrzewał. Tym bardziej,że przez większość czasu ukazywany jest jako idealny tatusiek w pastelowych sweterkach, miłośnik sztuki i podporządkowany żonie pantofel. Myślałam na początku,że jest w jej cieniu i sam boi się jej sprzeciwić, chociaż widzi jaka jest podła dla Camille,ale podczas sceny kiedy rozmawia z Camile na werandzie i w dość oschły sposób informuje ją,że powinna się wynieść to już mi się zmienił jego obraz. Tym bardziej,że też potrafił być apodyktyczny w stosunku do Ammy. Myślę,że on doskonale wiedział co jego żona wyczynia
Brakowało mi w tym wszystkim uwiarygodnienia przez twórców tej zmyłki z Adorą morderczynią poprzez wyjaśnienie motywów, dla których miałaby zabić Ann i Natalie. Scenarzyści przeszli nad tym do porządku dziennego, jakby założyli, że widz i tak nie kupi tej historyjki i dalej będzie czekał na jeszcze jedno zakończenie. A szkoda, bo taka rozmowa między gliniarzami albo Richarda z Camille, sugerująca przyczyny, dla których Adora zabiła nie tylko Marian, mogłaby uśpić czujność widza. Nic takiego jednak nie miało miejsca, więc było oczywiste, że to jeszcze nie koniec.
Tak też mi tego bardzo brakowalo, od poczatku podejrzewalam Amme, wiele bylo podpowiedzi przez caly serial ze to ona, ale mimo wszytsko ta zmylka z Adora jako morderczynia moglabyc lepsza, gdyby chociaz zarysowali jakies motywy ktore moglaby miec Adora
Mam wrażenie, że forum tego serialu należałoby podzielić na część dla tych, którzy przeczytali książkę i część dla tych, którzy jej nie przeczytali :) Ja zaliczam się do tych drugich i nie zmieniłbym absolutnie nic w tym zakończeniu... Ostatnia scena to absolutna miazga, pozostawia nieco pola do interpretacji, ale nie na tyle, żeby odczuwać rozczarowanie.
Poczytalem jednak trochę wątków na forum i wyhodowałem w sobie chęć poznania motywów Ammy. Mam więc pytanie do osób, które czytały książkę, bo wydaje mi się, że jedna rzecz nie pojawiła się w żadnym komentarzu. Mam na myśli motyw lakieru do paznokci. Tego, że zbrodni dokonała Amma, domyśliłem się chwilę przed zakończeniem, gdy do Camilli przyszła czarnoskóra matka nowej koleżanki Ammy i powiedziała, że dziewczynki pokłóciły się o lakier do paznokci. Dało mi to do myślenia, bo kiedyś wcześniej John powiedział, że gdy jego siostrę znaleziono martwą, to miała pomalowane paznokcie, a sama ma pewno ich nie malowała. Dodatkowo, w scenach po napisach nowa koleżanka, duszona przez Ammę, wbija w siatkę ogrodzeniową palce z jaskrawo pomalowanymi paznokciami, więc chyba rzeczywiście ten lakier nie był bez znaczenia. Czy w książce było to wyjaśnione?
Również to zauważyłam ale jakie są motywy,że malowała im te paznokcie? Element jakiegoś chorego rytuału czy jak? W końcu Amma wmówiła sobie,że jest Persefoną...
Dla mnie ten serial jest schrzaniony. Przez przeszło 6 odcinków skupiano się na mało istotnych rzeczach. Ostatni odcinek też jest bez sensu, bo nic nie wyjaśnia - jest jakby dookoła i brakuje w nim emocji. Ja po obejrzeniu całego serialu myślałem, że za wszystkim stoi matka. A tu wchodzę na forum i okazuje się zupełnie co innego. Być może nie do końca zrozumiałem serial, ale jeśli tak to znaczy, że twórcy coś zawalili. Aktorzy bardzo dobrzy, sceny dobre ale cały scenariusz się moim zdaniem posypał. W ostatniej scenie kilka krótkich migawek z których również ciężko wysnuć większy kontekst.