Inspiracji BB nie da się tu nie dostrzec. Przede wszystkim podobna fabuła - w obu serialach zwyczajna rodzina wkręca się w interesy mafijne (konkretnie to "tatuś" się wkręca) i próbuje to przetrwać przy coraz większych komplikacjach. Ja na Ozark się wynudziłem. Ze względu na wysokie noty oglądałem uparcie z nadzieją że się w końcu rozkręci. Można powiedzieć że się doczekałem ok. 7 odcinka. Generalnie fabuła jest dla mnie mało ciekawa, brak scen które pozostają w pamięci na dłużej (w BB było ich sporo), w zasadzie żadna scena nie wywołała u mnie jakiejś większej ekscytacji czy opadu szczęki (w BB się zdarzało). Tak więc daję 5/10. Końcówka daje nadzieję, że może 2 sezon będzie lepszy, zobaczymy...
PS. W zasadzie po pierwszym sezonie BB też nie byłem zachwycony ale drugi mnie wciągnął na całego więc kto wie.
Sorry, ale IMO, to kompletnie różne seriale. To tak jakby powiedzieć, że Westworld inspiruje się Bonanzą, bo w obu są kowboje i wyraziste czarne charaktery.
"Sorry, ale IMO, to kompletnie różne seriale"-raczej bardzo podobne,jest mnóstwo podobieństw tak więc porównanie jak najbardziej na miejscu.No mi pilot się podobała ale kolejne dwa odcinki strasznie zamulają i tu się również zgodzę z założycielem tematu tak więc nie wiem czy kontynuować w ogóle...
Nie sądzisz, że porównywanie pierwszego sezonu Ozark z wszystkimi pięcioma sezonami BB jest nie na miejscu? Akurat pierwszy sezon BB nie był szczególnie obfity w "sceny, które pozostają w pamięci na dłużej".
Zacząłem oglądać Ozark praktycznie od razu po maratonie BB i szczerze miałem podobne odczucia tzn. sam motyw prania brudnych pieniędzy był podobny i wydaje mi się ,że widać inspiracje BB. Tylko ,że Breaking bad nie skupiało się głównie na praniu brudnych pieniędzy i motyw ten był tam tylko jednym z wielu a Ozark jest tylko i wyłącznie o tym motyw ten jest tam o wiele bardziej rozbudowany i złożony. Co do samego serialu to wydawał mi się po prostu taki sobie ale oczywiście jest to moja subiektywna opinia i wiem ,że wiele osób nie będzie się z nią zgadzać.
I właśni tu jest największy mankament Ozark: niby wątek prania pieniędzy jest na pierwszym planie, ale jest to pokazane w karykaturalnym uproszczeniu. Jakby nie kilka fajnych wątków pobocznych, to wyglądałoby to jak typowa taśmowa młócka rodem z Sons of Anarchy: coś się dzieje w mieście, motocykliści spuszczają baty złym chłopakom, trafiaja do aresztu, szeryf ich wypuszcza tuż przed przyjazdem agenta FBI, napisy końcowe. Tu podobnie, odcinek się zaczyna tym, że brakuje kasy, ale chwilę później, po trwających 3 minuty negocjacjach znajdują się pieniądze na zakup czegoś tam i tym samym nagle się okazuje, że kasa dla Meksykańca jest i wszyscy zadowoleni. Szczytem jest scena w zakładzie pogrzebowym: nie mają kasy na wystawny pogrzeb starej kobiety, są spłukani bo dopiero co puścili transzę Meksom, ale rozwiązaniem problemu jest kupienie zakładu pogrzebowego, w myśl logiki: brakuje Ci na piwo, to kup se browar. Sama transakcja jest załatwiona w 10-15 min., pani mówi, że chce kupić, gość robi wielkie oczy, cięcie i już chwali się mężowi, że kupiła. Jakby chodziło o kilo ziemniaków.
Pod tym względem BB bije ten serial o kilka długości, tam budowę imperium Walta obserwuje się, jakby się czytało podręcznik do marketingu czy ekonomii - produkt, polityka cenowa, polityka jakościowa, dystrybucja, itd. - może i tam logika nieco cierpiała w pewnych przypadkach, ale pomysły dwójki bohaterów miały sens, był w tym realizm i trochę oryginalności. Są wzloty i upadki, coś krzyżuje plany, następują zwroty akcji...na tym tle Ozark to taki trochę film dla dzieci.
Scenariuszowo i aktorsko jest tu bardzo przeciętnie. Może całość ruszy w 2 sezonie, jak na scenie pojawi się więcej graczy i powiązań, bo na razie to ciekawy pomysł wygląda na kompletnie zaprzepaszczony.
Trudno się z tym nie zgodzić.. Chyba jednak zbyt wysoko oceniłem serial :D Ale poczekam, zobaczymy jak kolejne sezony..
W sumie trafnie Kolega podsumował. Mimo to uważam, że serial zasługuje na mocną siódemkę i z nadzieją czekam na drugi sezon.
Inspiracji BB tu kompletnie nie widzę nie wiem zatem skąd takie przypuszczenia ? Co do reszty się zgadzam i oceniam tak samo. Serial zrobiony na wysokim poziomie, dobra gra aktorska.... ale jakoś taki bez polotu, obejrzany i tyle. Zobaczymy co pokaże sezon 2 o ile w ogóle będzie zrealizowany.
Chociażby fakt ,że ojciec wplątuje rodzinę w kłopoty związane z narkobiznesem ?
Ja też miałem odczucia ,że dużo inspiracji z BB.
O ile pierwszy odcinek był dobry tak kolejne dwa znacznie poniżej oczekiwań i zastanawiam się czy warto ogladać dalej.
Mnie własnie nie przekonuje gra aktorska, szczególnie główny bohater zupełnie nijaki. Co do fabuły to podobnie.
Pierwszy odcinek zaczął się od wysokiego wstrząsu a kolejne dwa to już całkowicie inny klimat. Wątek patorodzinki i małej gówniary która kreowana jest na wielką gangsterkę mnie całkowicie nie przekonuje. Też wątek homo agentów mogli by sobie darować...
Inspiracji jest dużo,tylko zmieniona sceneria nawet przy decydujących zwrotach akcji próbują napięcie podkręcić podobną muzyką ba jestem wręcz przekonany,ze twórcy inspirowali się Breaking Bad.
Zgadzam się w 100%.
Serial nieudanie naśladuje w wielu momentach Breaking Bad.
Niestety, sporo jest akcji gdzie wychodzi to dość komicznie.
Przykład? Ginie dobry znajomy (?) głównego bohatera, wraz z małżonką (dostając kule w głowę, przy nim) a ten przechodzi po paru dniach do normalnego życia. Prawie, że sielanka nad jeziorem. Komedia ...
Klimat dodatkowo psują trochę momentami dzieci głównego bohatera, wydaje się jakby na siłę ich tam upchnęli dla większego wrażenia, że rodzina jest wazna etc.
Jest tego sporo więcej, a jestem dopiero na 5-tym odcinku. Momenty są naprawdę niezłe, ale wciąż ... nie czuje tego serialu.
Marty nie wydaje się takim ,,badassem" jak główny bohater Breaking Bad. Jego żona stara się stwarzać pozory zimnej suki, ale powiem szczerze, że aktorka absolutnie mi do tego nie pasuje.
Oczekiwałbym jakiejś odrobiny empatii, przejęcia, a nie że w następnym odcinku uśmiechnięty od ucha do ucha myśli nad koncepcją wspólnego zamieszkania nad jeziorkiem z rodzinką. Przy okazji rozkręcając pralnię pieniędzy.
Trochę inaczej chyba odebraliśmy ten serial. Marty w kilka dni po śmierci Bruce'a zlikwidował firmę, sprzedał dom i zmienił całe swoje życie i życie swojej żony i dwójki dzieci, by zrealizować karkołomny plan który wymyślił pod presją w kilka sekund, w celu uchronienia siebie i swojej rodziny od pewnej śmierci. Nie bardzo widziałem, żeby był zachwycony perspektywą mieszkania nad jeziorem w tej sytuacji i uśmiechnięty od ucha do ucha, nie bardzo też pasowałoby mi w tej sytuacji przejmowanie się losem faceta, który go w to wszystko wpakował.
Hm, a co w Ozark jest takiego dorosłego czego w BB nie było?
Według mnie jest właśnie zupełnie na odwrót i klimat nieporówynywalnie na korzyść BB (mroczniejszy, cięższy).
A może ktoś wpadł na podobny pomysł mniej więcej jednocześnie? Tak myślę, bo Ozark, choć nie jest tak wybitnym dziełem telewizyjnym jak BB, jest w warstwie filozoficznej głębszy. Mamy tu dywagacje o B/bogu (fantastyczna scena gdy Marty rozmawia ze zdruzgotanym Masonem, i słyszy: Bóg jest, skoro jest diabeł. A diabłem jesteś ty.). Motywacje bohaterów są niejednoznaczne i fascynujące (agent gej chce zrobić karierę, czy mści się na ludziach czerpiących zyski z handlu narkotykami, bo odebrali mu dzieciństwo i matkę?). Postaci ewoluują (Ruth z żądnej zysku drobnej złodziejki, zmienia się w odpowiedzialną za rodzinę, silną kobietę, która już pewnie nie będzie pozwalała ojcu sobą pomiatać i się obrażać). I na końcu pytanie o miłość i rodzinę: czy jest cierpliwa, nie pamięta złego, wszystko przebacza, niczemu się nie dziwi, jak w Pieśni nad pieśniami?
Gdybym miała doszukiwać się podobieństw, to chyba jednak całość bardziej przypomina Fargo, i tamten wzór fabularny: uczciwy, choć chciwy człowiek spotyka na swojej drodze Szatana (tu pod przystojną postacią Dela), który nakłania go do złego i... po trzęsieniu ziemi napięcie nadal rośnie. (A tu jeszcze chciwość okraszono poczuciem winy, depresją).
Ciekawy leitmotiv śmierci Buddy,ego Holly: autorzy pytają głośno na ile nasz los jest efektem wyboru, na ile wynikiem przypadku. Przecież gdyby Marty nie spotkał Dela, pewnie nadal byłby po prostu doradcą inwestycyjnym, bez wielkich pieniędzy i bez wielkich problemów. Czy wtedy jego małżeństwo byłoby szczęśliwe?
I gdy już w końcówce sądzimy, że wszystko stracone, że bohaterowie niczym postacie z antycznej tragedii są skazani na porażkę pojawia się nadzieja: niemowlęta potrafią wstrzymać oddech pod wodą, a wśród bliskich nawet czekać na pewną śmierć jest raźniej.
Nie czekam na kolejny sezon. Ten spointowano znakomicie. Może nie jest to arcydzieło, ale obraz naprawdę świetnie zagrany i skłaniający to chwili refleksji.
Wy nie możecie po prostu obejrzeć serialu i traktować go jako osobna produkcja?
Nawet nie oglądałem jeszcze BB i nie czuje się z tym jakoś gorzej czy lepiej, ale wiem, że jak obejrzę to na pewno nie będę porównywać tych dwóch seriali i obniżać ocenę dlatego, że jeden naśladuje drugi lub na odwrót.
Traktujcie każdy film i każdy serial jak osobne dzieło, które oceniacie takie jakie jest i jakie powstało a nie ocenianie przez wgląd w inny podobny tematycznie serial bądź film.
Jak wyjdzie kolejny sezon to pewnie obejrzę jak tylko znajdę czas. Pozdrawiam
Podobieństw między serialami jest tak dużo, że trudno jest ich miedzy sobą nie porównywać.
Przeczytaj to co napisałem. Chodzi o to, że porównywać można, ale idiotycznym jest dla mnie ocenianie serialu przez pryzmat innego serialu o podobnej tematyce.
Porównując pierwszy sezon BB z Ozark u mnie zdecydowanie wygrywa Ozark. Obecnie jestem przy końcu drugiego sezonu BB i wyraźnie się rozkręca ale pierwszy sezon był po prostu nudny. Chyba dwa tygodnie się męczyłem aby go obejrzeć i dziwiłem się skąd ten zachwyt nad tym serialem. Ozark obejrzany w 3 wieczory. Dla mnie to jak szybko obejrzę dany serial zawsze jest wyznacznikiem jak mocno wciągnęła mnie dana historia i z Ozark jest naprawdę dobrze.
Zachwyt nad serialem bo to był jeden z pierwszym seriali w takiej tematyce i z lepszymi aktorami więc ludzie łykneli temat jak pelikany. Nie mówię, że ten serial jest zły ale z racji powyższego wszystko teraz będzie oceniane przez pryzmat BB...
Tak jakbym El Chapo oceniał przez pryzmat NARCOS, a może to być produkcja podobna ale przykładowo inaczej nakręcona, lub z odrobinę innym klimatem, który będzie zmieniał całkiem serial.
Nie wiem. Ja jestem ciekawy jak on chce wyprać te 500mln i czekam na kolejny sezon.