Największa klapa serialowa ostatnimi czasy. Spodziewałem się dobrego serialu
wojennego a otrzymałem marną podróbkę. Do końca wytrwałem tylko dlatego że całość
liczyła 10 odcinków.
Większość odcinków jest po prostu nudna.Mało tu walki. Na dodatek ta która jest - jest
fatalnie sfilmowana. Bohaterowie - nawet imion nie zapamiętałem, więc jak tu mówić o
jakiejś więzi.
Z odcinków niezłe są jedynie o pierwszym dniu na froncie oraz o tym jak jeden z żołnierzy
wraca już jako oficer ze swoim oddziałem do walki. Szczególnie pierwszy robi wrażenie -
obserwujemy jak młody żołnierz zmienia się widząc wojnę na własne oczy.
W pamięć zapadło mi Guadalcanal - chyba dlatego że w końcu było trochę walki
(dość specyficznej w wykonaniu Japończyków). Może gdyby wszystkie epizody były
skupione na jednej wybranej osobie to byłoby to warte uwagi.
Na dodatek brak jest jakiejkolwiek narracji przebiegu wojny. W wersji amerykańskiej jest
krótki wstęp m.in. że wspomnieniami weteranów. U nas powinno być to dłuższe, bo
mało wiemy (włączając w to mnie) o działaniach na Pacyfiku.W efekcie dostajemy
pojedyncze bitwy które nijak się składają na sensowną całość.
"W pamięć zapadło mi Guadalcanal - chyba dlatego że w końcu było trochę walki "
W końcu ? przecież to było na początku. ?
"Na dodatek brak jest jakiejkolwiek narracji przebiegu wojny..."
to już nie wina twórców serialu tylko naszej wspaniałej TVP która usunęła dokumentalne wstępy odcinków.
"...jak jeden z żołnierzy wraca już jako oficer ze swoim oddziałem do walki..."
Z tego co pamiętam to żaden z głównych bohaterów nie był oficerem ?!
Ad. Guadalcanal - ano na poczatku ale liczylem ze walka zacznie sie juz od poczatku odcinka
Ad. Dokumentalnych wstepow - przy sprzedazy praw do emisji mozna bylo wymuc ich emisje.
Ad. Oficera- chodzi o Odc. 8 Iwo Jima. Dla mnie ktos kto dowodzi innymi zolnierzami to oficer. A Basilone dowodzil.