Siadając do tego serialu jak chyba 90% oglądaczy miałem "w oczach" Kompanię Braci (KB) i nadzieję na równie ciekawy serial (połączenie walki z życiem żołnierzy - czyli gatunek wojenny). Po aktualnie 8 odcinku musze stwierdzić: w ogóle nie ma klimatu KB. w moim ulubionym serialu KB odcinki łączyły się w całą opowieść o kompani była ciągłość opowieści przez co historia/wątki ciągnęły się przez kilka odcinków - wypas.
W Pacyfiku jak dla mnie reżyserzy rozrzucili akcję po kilkunastu jednostkach przez co nie ma ciągłości pomiędzy odcinkami - na dobrą sprawę gdyby nie chronologia zdarzeń to niektóre odcinki mogłyby być pierwsze bez szkody dla serialu.
Boli mnie osobiście fakt że twórcy ograniczyli się do psychologii wojny z Japonią. 90% odcinków w namiotach/szpitalach/wyspach-obozach wypoczynkowych/ 2 odcinki praktycznie w całości w mieście i zamiast serialu wojennego mamy psychodramatomelodramat ;), a widać że mogli i mieli możliwości porządnie zrobić sceny batalistyczne (np poprzedni odcinek czy też te kilka minut z tego).
z żalem stwierdzam że obejrzę resztę tego serialu bez nadziei na polepszenie bo na dobrą sprawę nic więcej popsuć nie mogą, a polepszyć raczej nie ma gdzie (Iwo J. już było więc do finiszu się zbiera)