Po obejrzeniu 5 pierwszych odcinków byłam trochę znudzona! Ale później wraz z pojawieniem się na wojnie Sledge'a serial bardzo zyskał!! Jego historia była bardzo poruszająca. Podobała mi się bardziej niż Leckiego, lepiej oddał dramat żołnierza idealisty w zderzeniu z realiami wojny.
UWAGA SPOILER!!!!!!
Jest też w tym serialu scena, którą na długo zapamiętam. Pod koniec, kiedy w pociągu Snafu wysiada z pociągu w Nowym Orleanie, patrzy na śpiącego Sledge'a, ale nie budzi go i bez słowa pożegnania odwraca się i odchodzi. Bardzo mnie to poruszyło. Tyle razem przeszli i rozstali się w taki sposób! Po prostu piękne!!