Jw. Wymienię to, co podobało mi się w tym sezonie, a co nie bardzo. Zacznę od negatywów.
Eleanor - tęsknię za Guthrie z 1 i 2 sezonu. W tej odsłonie jej postać była nieciekawa, nudna. Mam nadzieję, że poprawi się to w sezonie 4, bo inaczej nie widzę dla niej przyszłości w serialu.
Woodes - co do niego mam mieszane uczucia. Na początku zrobił na mnie dobre wrażenie, ale zabrakło mu wyrazistości, pazura. Na szczęście miło było na niego popatrzeć, no i jego relacja z Eleanor względnie mi się podobała, choć mogłaby być bardziej emocjonująca.
Pan Scott - zmarnowany potencjał postaci.
Czarnobrody - totalna masakra. Przez chwilę wydawało mi się, że będzie jednak dobrze, gdy Teach przybył do Nassau, ale niestety nic z tego nie wyszło. Stary dziad uganiający się za Vanem, bo brakło mu potomka. Na całe szczęście, istnieje dla niego nadzieja w 4 sezonie. Naprawdę może być jeszcze dobrze, szczególnie dostrzegam to po finałowym epizodzie.
Ogólnie sezon 3 nie był zły, trzymał poziom, ale czegoś mi w nim zabrakło, czuję niedosyt. Spodziewałam się czegoś lepszego, może też więcej zwrotów akcji i epickich momentów, choć ostatni odcinek mnie w pełni zadowolił.
Pozytywy:
Silver/Flint - tutaj twórcy bardzo się postarali, należą im się brawa! Pięknie rozwinięta i pogłębiona relacja między postaciami.
Silver - John przeszedł kompletną przemianę. Stał się prawdziwym nieustraszonym piratem. Ma zadatki na zostanie legendą. Ten sezon należał do niego.
Madi i jej matka - silne, niezależne kobiety szczerze dbające o swój lud, w dodatku potrafiące podporządkować sobie ludzi.
Vane - kolejna przemiana na lepsze. W tym sezonie ukazano nam bardziej ludzką, łagodniejszą stronę Charlesa. Scena jego śmierci jest dla mnie jedną z najlepszych w tym serialu, jak nie najlepszą. Trudno będzie się przyzwyczaić do braku Vane'a w BS.
Zaczyna mi się również bardziej podobać postać Billy'ego. Mam nadzieję, że w 4 sezonie nastąpi jego pełen rozwój w dobrym kierunku. Czekam także na rozwój Bena Gunna.
Ja w tym sezonie bardzo polubiłem duet Rackham i Anne Bonny, w poprzednich sezonach odczuwałem do obu tych postaci niechęć a w tym sezonie aż czekałem z niecierpliwością na jakąś scenę z ich udziałem. Natomiast Max tak jak mnie denerwowała tak nadal mnie denerwuje, może to przez jej akcent, źle mi się jej słucha. Cóż, najbliższy odcinek dopiero za rok, szkoda :/
Co do Jacka i Anne to sama nie wiem co o nich myśleć. Właśnie wcześniej lubiłam jakoś Rackhama bardziej, choć pod koniec sezonu u mnie zaplusował. Anne jest po prostu w porządku. Zapomniałam dodać, że czekam na rozwinięcie ich relacji z Teachem, szczególnie mam na myśli Czarnobrodego i Jacka. Mam nadzieję, że to on zostanie jego nowym synem :D
Max lubię od początku, choć po tym sezonie mam do niej podobne odczucia jak do Bonny/Rackham. Nie wiem co o niej myśleć. Szkoda, że stoi po niewłaściwej stronie, ale liczę na to, że jeszcze wszystko może się odmienić. Sama postać jest wyrazista, kolejna silna kobieta, a jej akcent jak dla mnie jest wspaniały :D
Wielka szkoda, że dopiero za rok, ale jakoś trzeba przeżyć ;c