Bohaterem odcinka jest zdecydowanie Jack.
Toby Schmitz obok Toby'ego Stephensa to chyba najlepszy aktor w tej produkcji i oczywiście błyszczał.
Cała konfrontacja z Rogersem wypada imo bardziej wiarygodnie i o wiele ciekawiej, niż w przypadku relacji Rogers/Flint z poprzedniego odcinka. Obaj panowie mają ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się z pozoru wydawać i obaj sobie to wyklarowali.
Mina Jacka, kiedy przybyła odsiecz i jego spojrzenie na Woddesa były po prostu bezcenne.
I oczywiście sama scena odsieczy - dynamika i choreografia tych ujęć są dowodem na geniusz strony producenckiej Czarnych Żagli.
Fantastyczna scena, przy której wstrzymuje się oddech od początku, aż do samego końca. Z tego co wiem, twócy pracowali z innym reżyserem przy tym odcinku, opłaciło się.
Samo starcie gubernatora z poturbowanym Vanem też bardzo fajnie pokazane.
Do końca tylko dwa odcinki - mam nadzieję, że Charles przetrwa sytuację, w której się znalazł.
Vane'a nie ukatrupią, chyba że ma jakiś inny serial na oku. Ja zwróciłem uwagę na słodziutką scenę Anny i Rackhama jak mu dała całuska, bardzo mi się to podobało, prawdziwi przyjaciele, do śmierci. Podoba mi się Silver z tą (Madi chyba) księżniczką. Mało Flinta zdecydowanie ale inni niech się też wykażą. Rogers też jest ciekawy z Rackhamem faktycznie fajna para do wymiany poglądów. Coraz bardziej kibicuję żeby Eleanor zginęła w tym sezonie, babka mnie już zaczyna nudzić. Co do Silvera i czarnej, chyba nie było jeszcze do końca pokazane czy Scott na pewno umrze więc ciekawa byłaby reakcja "teścia" na ewentualny związek córki z Silverem. Szkoda że zostały tylko 2 odcinki. Coś czuję po kościach że Teach może wpaść z odsieczą jak zacznie się Flintowi i reszcie tlić koło tyłka.
Odnośnie Czarnobrodego - gość umiera, nie ma dziedzica, jego spuścizna to wyłącznie trochę już przykurzona legenda - przyłączenie się do wojny Flinta to jedyne, co mu zostało by na stałe zaznaczyć się w historii, więc jeżeli się nie pojawi - będę rozczarowany.
Jeszcze mi się podobał moment, jak Flint chciał ruszyć na pomoc Vane'owi. Gołym okiem było widać, że stoczył ciężka bitwę z myślami i mało brakowało a wskoczył by na konia mimo próby wyperswadowania mu tego przez Billyego. Świetne aktorstwo.
Flintowi strasznie zależało na wsparciu Vane'a więc trochę głupio by wyszło gdyby nie chciał osobiście go odbić. Głupia sprawa z tą wymianą Rackhama na Vane'a, ale wiadomo musiał się jakoś spotkać z byłą, która nagle kocha Rogersa.
Wpisz tv series online może coś znajdziesz, na napisy nie ma co czekać bo straszne opóźnienia
na chomiczku z napisami nawet drugiego dnia po premierze w usa... chociaż moja znajomosc anglickiego pozwala mi oglądać juz wczoraj wieczorem wersję eng
Świetny odcinek już świetnego sezonu. Pozostałe 2 odcinki to pewnie formalność ale 3 sezon to arcydzieło, warto było czekać. Poza moimi osobistymi niuansami, które mi się kompletnie nie podobają (Max, nieszczęsna Max.. jedna z bardziej dynamicznych postaci ale nie jestem w stanie ścierpieć głosu tej aktorski :p) oglądam z czystym zaciekawieniem i co będzie dalej. Jeden z niewielu seriali, gdzie autentycznie nie mogę doczekać się kolejnego odcinka.
Co do samego odcinka: cała sekwencja odbicia Jacka była po prostu boska! Wisienką na torcie było starcie rannego Vane'a z Rogersem, gdzie ten pierwszy praktycznie pokazał kto tu rządzi i gdyby nie wsparcie to Rogers no more :D Nie wspomnę, że jest świetnym nabytkiem w nowym sezonie, tak samo jak Czarnobrody (liczę, że pojawi się w finale, nie bez powodu nie został ubity.. ew. można go zostawić na s4 bo czemu nie?).
Aha, uwielbiam jak piraci napadają z turbanami na głowie (bo to chyba turbany? ew. proszę mnie poprawić) i owinięte wokół twarzy.
Hmm, jeśli już być bardziej dokładnym to było tak: poturbowany Rogers (ponieważ był poturbowany po roztrzaskaniu 'dyliżansu' :D) vs. ranny Vane (bo ten pierwszy strzelił mu w plery). Tak czy siak pełna zgoda, niezależnie od stanu faktycznego Rogers nie ma szans z Vanem xd
btw. Rogers mimo wszystko mnie zaskoczył, nawet nieźle radził sobie z rannym Vanem (i choreografia tej walki była taka, że raz jeden był górą, raz drugi, świetnie to wyszło).
Jedna rzecz mnie tylko wkurzyła w tym odcinku. Dlaczego nie zabili Rogersa podczas odbicia Rackhama i złota, albo go chociaż nie zabrali ze sobą. Całą pozostałą obstawę zabili a jego zostawili, przez co Vane został pojmany. Bez Rogersao obecny porządek w Nassau by się rozpadł od razu i być może Flint odbiłby je bez nawet jednego wystrzału.
Wydawało mi się za pierwszym razem, że Vane strzelał do Rogersa, po rozbiciu powozu, ale tamten miał kapelusz jednak. Dziwne bardzo i widać, że trochę naciągnięte przez twórców.
jeszcze w życiu się nie spotkałam z tak głupim zagraniem ze strony scenarzystów jak w przypadku Piratów. Pomijam fakt, że olali totalnie fakty historyczne... Zastanawiam się czy w ogóle oglądać dalej. Tumblr huczy... ludziska bojkotują twórców. A tak fajnie wszystko szło.
Dobra, o co Wam chodzi? :) Jestem nie w temacie (znaczy, rozumiem zażalenie Pullo o nie zabiciu Rogersa ale Wy chyba o czymś innym piszecie?).
chyba jutro, bo odcinka jeszcze nie ma do zassania, ja też nie oglądałam, tylko wpadłam na Tumblra, a tam spoilery... dużo spoilerów...
Właśnie dziwiła mnie kiedyś ta data premiery, bo oglądam w sobotę rano:) Dzisiaj cała sobota zepsuta jednym odcinkiem.
dziś obejrzałam i jest inaczej niż cały zagramaniczny fandom to przedstawia, co nie zmienia faktu, że skutki tego posunięcia, można było osiągnąć w inny sposób. Można było przewidzieć takie posunięcie, ze strony Anglików, a wydaje mi się, że Flint totalnie olał ten fakt i jak zwykle sprzątać po nim chciał Billy....