Serial jest z tych wciągających. Oglądanie go to przyjemność, choć zabiera za dużo czasu. Odile Vuillemin hipnotyzuje (piszę o sobie of course). Na początku trochę mnie irytował gejowski Pérac, ale szybko go zastąpili. Po czwartym sezonie trochę zrobił się nudny, ale Odile Vuillemin nadal hipnotyzuje - więc oglądam, jak mam czas, bo moim zdaniem warto.