Ten serial jest schematyczny aż do bólu: puzzle, walkman, telefon od (nie)przyjaciela, jakaś sprawa (z reguły mało wciągająca), łopatologiczne objaśnienie zaserwowane na koniec szefowej i masa zbędnych sekwencji miasta. Brak zagmatwania, fałszywych tropów, postaci pojawiają się, żeby wygłosić swoje kwestie. Przypomniałem sobie ostatnio 1 sezon "Gliny" i niestety przepaść, wszystko (scenariusz, gra aktorska, klimat, akcja, itd.) przemawia na korzyść dzieła Pasikowskiego. A przyznam, że wiązałem pewne nadzieje z "Prokuratorem"...
A już myślałam, że w rozprutym sejfie znajdą się ukradzione z kancelarii b. prezydenta Bronisława Komorowskiego obrazy "Gęsiarka" i nomen omen "Bydło na pastwisku" ;)
Uwielbiałam "Glinę", po cichu liczyłam że będzie ten styl w "Prokuratorze". Niestety klops, flaki z olejem, po prostu nuuuda. Procedural z założenia opiera się na rozwiązaniu zagadki zbrodni, tutaj tego trzonu zabrakło - sprawy są tak przedstawione, że zupełnie nie wciągają. Do tego kartonowa Cielecka i irytujący Zieliński jako playboy, pfff. Wytrzymałam 5 odcinków tylko dla Komana i Kolak.