tylko polecono pisać według standardów TVP, gdzie widza ogólnie traktują jak matołka, któremu wszystko jedno co ogląda - byle dobrze się zasypiało przed telewizorem.
Bo kto zna kryminały Zygmunta ten wie, że stać go naprawdę na wiele.
Ano stać go, ale to na co go stać widocznie nijak nie mieści się w 43 minutowym kanonie współczesnych seriali na dowolny temat.
Można było pociągnąć każdą historię na 2 odcinki jak Glina. Nie wiem czy Miłoszewscy mieli tak twarde warunki odnośnie komercji dla TVP - podejrzewam, że nie - a część wad jest po prostu po ich stronie, bo scenariusz serialu wymaga pewnej wprawy, precyzji, całościowego pomysłu, niezależnie od kolejnych epizodów.
"Prokurator" (a wcześniej "Ziarno prawdy") dowiódł, że Miłoszewski to dobry PISARZ, ale marny SCENARZYSTA. Ten pierwszy urzeka stylem (i pazurem wynikającym z doświadczeń dziennikarskich) w opisach, przedstawianiu akcji czy retrospekcji, a dopiero w którejś kolejności tym, co i jak mówią postacie. Scenarzysta jest skazany na sam dialog i trzeba być zawodowcem, żeby oddać w nim to wszystko, do czego pisarz ma wiele różnych aspektów tekstu. Stąd oberwacje, które w cyklu o Szackim byłyby świetną ozdobą przemyśleń bohatera, tu - włożone w usta Procha - stają się patetyczne i prawie karykaturalne, jak np. tekst o polskim patriotyzmie z dobaj pierwszego odcinka.
Tu nawet dialogi nie trzymają poziomu z powieści. A może po prostu gra aktorów zalatuje telenowelą - i nie wiem, czy to tylko "zasługa" pana reżysera, czy też jakichś odgórnych instrukcji.
Poza tym, ten cholerny czterdziestoparominutowy format, którego w TVP uczepili się jak tonący brzytwy - trzeba być fachowcem sporej klasy, żeby to co się w nim zmieści miało ręce i nogi. W "Glinie" (II seria, bo pierwsza miała jeszcze ok. godzinne odcinki) i "Pitbullu" umieli, ale to niestety inna bajka.
tu raczej dano wolną rękę reżyserowi i z filmu według scenariusza zrobił się film na motywach (a ten który z Portretu Młodzieńca zrobił plakat powinien już przy żadnym filmie roboty nie dostać dyletant )
To tylko dowodzi "profesjonalizmu" w TVP (ale czego się spodziewać po firmie zarządzanej przez polityków), natomiast nie sądzę, żeby samą konstrukcję i dialogi jakoś drastycznie zmieniono. Po prostu - robota na zamówienie, jakby zdolny rzeźbiarz dla pieniędzy przyjął zamówienie na serię krasnali ogrodowych.
A reżyseria to już osobna kwestia.
nie żebym broniła Miłoszewskiego ale jak ich się znam to tu wytniemy zdanie tam wytniemy dwa, żeby było taniej opowiemy zakończenie zamiast je sfilmować i nawet z arcydzieła robimy śmieć , ale taki który mieści się idealnie miedzy reklamami
To nie jest kwestia reżyserii, a przynajmniej nie tylko, a tu akurat budżetu, skoro czepiasz się szczegółu, słabego rekwizytu w postaci obrazu - Portretu młodzieńca - wykonanie dobrej kopii kosztuje. Wydaje mi się jednak, że sam scenariusz nie powala, a pisanie książek i scenariuszy to trochę inne zadanie, żeby napisać dobry scenariusz trzeba czuć film, znać pracę na planie, trochę inaczej budować postacie. Gdyby był twardy producent to uznałby ten materiał za obiecujące wprawki i kazał pisać dalej i dalej do skutku, narzucając Miłoszewskim jakiś całościowy pomysł i plan serialu.
gdyby ten obraz był na płótnie to ja bym to z bólem ale jednak łyknęła, ale Portret Młodzieńca był namalowany na desce, pokaż mi taką deskę która zwija się jak plakat to jest właśnie dyletanctwo (i to jest jedna ze zmian " innowacyjnych " filmowców bo to akurat Miłoszewski musiał dobrze opisać skoro napisał Bezcennego )
Nawiązanie do tego obrazu i cały ten odcinek był słaby, z tego wszystkiego mniejsza o szczegół czy obraz był - jest płótnem, deską - można sobie pofolgować w ramach licencja poetica, co do takich szczegółów i nie widzę sensu pod takim kątem oceniać filmu, że jakiś tam szczegół scenograficzny nie pasuje, który jest na trzecim planie.
Tworząc jeden serial kryminalny w innej formule warto było wyjść po za 40-42 minutowe odcinki i pokusić o formułę bliższą 07 zgłoś się - gdzie odcinki są powyżej godziny, niech by to były nawet godzinne odcinki, bo te 15 minut pozwala na zmianą formuły opowiadania z pociągu ekspresowego na pochylenie się nad detalami, stworzenie jakiegoś tła.
Serial jest najlepszy w tych momentach, gdy buduje jakieś relacje między bohaterami, pokazuje trochę dzisiejszej Polski, czy to w barze mlecznym Bambino, czy choćby w kapitalnej scenie w TVP, gdzie przypadkiem trafiają na nagranie durnego programu, gdzie małżeństwo kłóci się o jadłospis i pada pytanie - Ty kto to ogląda ? Nie do końca dobrym pomysłem jest ten wątek jakiegoś spisku, telefonów z jakiejś tam organizacji do prokuratora Procha, bo to odbiera czas na kolejne epizody, a dwa obejrzałem już 8 odcinek z 10 i wydawałoby się, że finał serialu powinien być poświęcony sprawie syna - tej organizacji, która stoi za telefonami i wyjaśnieniu co stało się 15 lat temu i spokojnie mogłyby to być 3 odcinki, żeby dać widzowi rozkoszować się wątkami, zbudować napięcie i historię, a nie sprowadzać to do kolejnego epizodu.
Jak już wcześniej pisałam w innym wątku: w mojej opinii widać, że ten serial to wynik bardzo daleko idącego kompromisu pomiędzy reżyserem, scenarzystami, produkcją i "zamawiającymi". Swoją drogą zastawiam się, jakby rzeczywiście wyglądał całościowo serial, gdyby powstawał na zamówienie TVN, Polsatu lub HBO ;-)
W kwestii nieszczęsnego odcinka z "Młodzieńcem" - nie wiem czy czytaliście sam komentarz Pana Miłoszewskiego - więc wklejam
"Zygmunt Miłoszewski
7 październik o 11:27 ·
Mało się udzielam chwilowo, bo promuję polską literaturę, rozlewając wódkę w kolejkach linowych w Pirenejach (więcej napiszę później), ale trzymam rękę na pulsie, Prokuratora oglądam i oczywiście wiem, że Rafael namalował Młodzieńca na desce. Oglądałem ten odcinek i nie posiadałem się ze zdziwienia. Najpierw, że w ogóle tam Młodzieniec jest, a jak zobaczyłem, że go zwijają w rulon, to mało nie zemdlałem. W scenariuszu najcenniejszym obrazem kolekcji była zaginiona Madonna Głogowska Cranacha. Zmieniono w realizacji, bo Cranach namalował ją na dębowej desce, a potrzebne było coś, co można zwinąć w rulon... Bez komentarza. I jeszcze ciekawostka: nie byłoby Bezcennego, gdyby nie praca nad tym odcinkiem kilka lat temu, kiedy w ogóle zetknąłem się z tematem sztuki zagrabionej."
To trochę potwierdza tezę, że scenarzyści jedno - reszta drugie.
Tak czy inaczej kibicuję Miłoszewskim jako scenarzystom i mam nadzieję, że już niebawem będą mieli więcej szczęścia ;-)
No to mamy dość smutny obraz produkcji i pracy dla TVP, gdzie decydenci publicznego nadawcy mają mniej wiary, że można zrobić coś na jakimś poziomie i widz to kupi, niż ludzie pracujący dla HBO Polska, którzy zrobili kilka nie oczywistych projektów jak serial Bez Tajemnic.
Nie wydaje mi się, że dla dobra serialu kluczowa sprawa, to czy obraz, który jest tylko pretekstem zbrodni był na płótnie, czy na desce, problemem jest cały scenariusz odcinka, który jest nielogiczny, facet zanosi zwłoki do muzeum, bo nie może obrabować willi na skraju lasu ? Jedne odcinki są lepsze inne gorsze, ale od kilku kolejnych serial schodzi w dół, najlepszy do tej pory był drugi odcinek - Słuch absolutny - o zabójstwie w radiu.
Dla mnie nie jest problemem, że jakiś szczegół scenograficzny jest przekłamany, to w końcu fabuła, dwa 90 kilka procent widzów i tak tego nie zauważy. Więc trochę dyskutujemy od szczegółu do ogółu, a problemem jest ogół - ok nie jest to serial tragiczny i pewno zobaczę do końca wszystkie odcinki, ale zamiast pewnej kryminalnej uczty dostałem coś na wzór fast-food-a. Szkoda bo mogło być dużo, dużo lepiej i część winny na pewno ponoszą sami bracia Miłoszewscy i ich scenariusz, bo przecież produkcja nie zmienia wszystkiego, czy gdyby mieli taką pozycję jak scenarzyści i twórcy seriali z Stanach i byli producentami, to byłoby lepiej ?
Historia pokazuje, że TVP zdarzało się wypuszczać bardzo dobre ( żeby nie ryzykować wybitne ) seriale: patrz: Glina, Pitbull, które na pierwszy rzut oka wydawały się bezkompromisowe ;-). Wiesz, ja się zastanawiam po prostu jakie bracia Miłoszewscy dostali wytyczne ( w tym targetowe ) przy pisaniu scenariusza. Jeśli miało być to coś na kształt "ostrzejszy Ojciec Mateusz" lub " Gliniarz i Prokurator ale bez psa, za to z powiewem nowoczesności i obiecującą czołówką " to chyba im wyszło.
Mimo wszystko nawet scenariusze niektórych odcinków Ojca Mateusza, czy Komisarza Alexa bardziej trzymały się kupy, niż kilka odcinków - Prokuratora - szczególnie ten z tym nieszczęsnym obrazem w Muzeum Powstania Warszawskiego totalny scenariuszowy odlot i to nie jakiś szczegół sprawia, że serial dołuje, a jednak scenariusz.
ja na tym samym wątku znalazłam taki kwiatek
Kasia Dominiak Może kilka słów wyjaśnienia. "..Zmieniono w realizacji, bo Cranach namalował ją na dębowej desce, a potrzebne było coś, co można zwinąć w rulon...". Nie jest to prawda. Zmieniono, ponieważ Madonna Cranacha została odnaleziona, a Portret Młodzieńca nadal nie. I to było najważniejsze dla realizatorów. Mamy świadomość, że oba obrazy zostały namalowane na desce, ale to Pan wymyślił całą intrygę z wynoszeniem obrazów w tubach. Dla nas ważniejsze było, żeby akcja działa się wokół nadal nieodnalezionego obrazu. Skoro wiedział Pan, jako specjalista, że Madonna była namalowana na desce, to trzeba było napisać, ze złodzieje w nocy wynoszą dzieła w skrzyniach. Bardzo łatwo jest oczerniać innych w internecie, a bardzo trudno zauważyć własne błędy. A nie będę ukrywać, że z Pana strony w scenariuszu było ich mnóstwo i musieliśmy spędzić wiele czasu, żeby wszystko po Panu poprawić. Wszystkich Państwa bardzo przepraszam za ten błąd, ale popełniliśmy go świadomie. Postawiliśmy na coś, co było dla nas ważniejsze. Zapraszam do oglądania kolejnych odcinków oraz do czytania kolejnych książek Zygmunta.
10 październik o 11:09
co to miało być na złość babci odmrożę sobie uszy ? czy udowadnianie taki głośny pisarz i taki głupi ? leczenie kompleksów ?
Jak ten scenariusz taki beznadziejny to po grzyba robili serial,
Magazyny TVP są pełne niewykorzystanych scenariuszy