W serialu pokazano, że "portret młodzieńca" namalowany jest na płótnie, podczas, gdy w rzeczywistości jest (była?) to deska. Taka wielka wtopa?
Wyobraziłam sobie to zwijanie deski. Szkoda, że tego nie dopilnowali, bo sam odcinek pomimo zwykłych niedociągnięć w fabułce oglądało się nawet nie najgorzej... I tak wciąż najbardziej interesuje mnie wątek osobisty prokuratora, chociaż na początku wydawał się bardziej intrygujący.