Cóż mogę napisać. Jak wyżej. Szwedzi mają zmysł do tego typu produkcji. Jest powolna, owszem. Nie ma scen walki, nie ma hektolitrów krwi, całej lewackiej propagandy- wszystko prawda. No właśnie. Bo historia na faktach. I na szczęście Netflix nie wtrącił swoich poprawności politycznych. Gra aktorska na wysokim poziomie. Szczególnie ujęli mnie rodzice chłopca. Aktorzy grali, jakby ta historia miała miejsce w ich prywatnym życiu.
Co do wątpliwości o scenę z bratem oskarżanego patrzącego przez okno na swoje bawiące się dzieci. W realu był aresztowany, ale wypuszczony po 100% dopasowaniu DNA brata (sprawcy).
Ja jednak mam zagwostke. Policjant dostaje pamiątkowy zegarek i mówi, że wygląda znajomo. Z kim/z czym mu się kojarzył?
A co do taniego płot twistu i podsuwaniu nam sprawcy, który okazuje się niewinny? Faktycznie, tanie to, ale... dzięki temu byłam mile zaskoczona, że jednak nie pokazali nam sprawcy w pierwszym odcinku. Choć tak mogę to przełknąć.