Ale widzę, że w komentarzach opinie zbliżone do mojej.
Film bez ładu i składu. Dużo pitu, pitu, mało konkretów. Typowe dla National Geographic, którego słabością jest humanistyczne zamiast popularno-naukowe podejście. Krótkie ujęcia nie wiadomo czego. Bo ładne. Z pełnym zachwytów, ale niewiele mówiącym komentarzem.
Obejrzałem jeden odcinek i resztę sobie daruję. Wolę powtórzyć sobie "Błękitną planetę" Attenborough'a.
+1 za zdjęcia (ale nie montaż).
Po obejrzeniu jednego odcinka wstawiasz taki "pitu pitu" -komentarz ? Brawo Einsteinie.
Nie "humanistyczne" a "posthumanistyczne" podjeście - ono jest wielką wartością serialu, bo popularno-naukowego pitu-pitu powstało już bardzo dużo. Po co znowu robić to samo? Jakoś tamto podejście nie uwrażliwiło ludzi na problemy planety.
I przyznaj się - film po prostu nie zgadza się z twoim światopoglądem, więc uważasz, że jest chujowy. Simple as that.
A "Błętkitna planeta" też jest cudownym filmem. Innym, ale, rzeczy mogą być różne i równie wspaniałe/
To tak jak w reklamie. Jeśli produkt jest marnej jakości i pełen wad, wtedy ciężko go zareklamować poprzez prezentację jego użyteczności i przedstawienie jego istotnych parametrów. Wtedy należy odwołać się odczuć humanistycznych czy też "posthumanistycznych" (cokolwiek to znaczy) bo przez nie najłatwiej przemycić kłamstwa.
Tak. W moim światopoglądzie ekolodzy to kłamcy i oszuści wyłudzający pieniądze na masową skalę.