“Przedziwne przygody Jamesa” to najnowszy serial Netflixa. Jego twórcą jak również i głównym bohaterem jest tytułowy James czyli Youtuber odpowiedzialny za popularne animacje, które możemy obejrzeć na jego kanale. Zarówno ja jak i zapewne wiele osób podeszło do serialu bez większych oczekiwań. Po zwiastunach myślałam, że będzie to kolejna głupkowata i pozbawiona sensu próba zarobienia na wybranej grupie docelowej, do zapomnienia. Serial okazał się jednak pozytywnym zaskoczeniem.

Trzeba przyznać: słowo „przedziwne” w tytule trafnie opisuje serial. W końcu tylko tutaj okrągły, biały ludzik może wychowywać toster, popadać w kryzys wieku dziecięcego, być ściganym przez wielkie muchy, czy wypić swojego kolegę, który jest galaretką. Podobnych absurdów jest tu sporo i sprawdzają się one wyjątkowo zabawnie, pomysłowo i świeżo. Jednak nie znaczy to, że serial ten składa się tylko z nich. Twórca opowiada serialem o sobie i swoich problemach z młodości. Porusza bowiem tematy takie jak chęć posiadania własnej komórki, stanie w kolejce, prawidłowe wychowanie, zmęczenie szkołą, czy filozofowanie nad tym, czy nagrody mają jakiś sens. Zapewne niejeden nastoletni odbiorca się z tym utożsami. A wszystko to twórca umiejętnie ubiera w pozytywnie absurdalną szatę.

Projekty postaci, które poznaliśmy w filmikach Jamesa na YouTube tutaj wyglądają równie dobrze, a nawet trochę lepiej. Nowe postacie też wyglądają dobrze, chociaż styl w jakim zostały zaprojektowane nie jest niczym nowym, bo często możemy go oglądać choćby w animacjach Cartoon Network. Mimo to ogląda się je wspaniale, a ekspresja i śmiesznie przerysowane emocje nasuwają na myśl wielkie produkcje takie jak „To nie wypanda” czy „Mitchellowie kontra maszyny”. Tła też zasługują na uznanie, ponieważ są ładne, szczegółowe i można się w nich doszukać wielu ciekawych detali.

Polskie głosy są dobrze dobrane. Gratulacje dla dystrybutorów, że udało im się znaleźć głos podobny do twórcy serialu, który tutaj podkłada głos pod oryginalnego bohatera. Wprawdzie są momenty, w których niektórzy aktorzy wypowiadają swoje kwestie trochę sztucznie, ale to rzadko się zdarza.
Ewentualną wadą serialu jest to, że zdarzają się odcinki w których pojawiają się dosyć obrzydliwe rzeczy i wrażliwsze osoby mogą się poczuć zniesmaczone. Wprawdzie jest to element owego absurdu, który jest fenomenem serialu jednak czasem ten fenomen działa na jego szkodę. Jednak tym osobom po prostu należy odradzić seans.

Serial kończy się wielką, niespodziewaną bombą. Nie będę nic zdradzać, ale powiem, że po nim z niecierpliwością czeka się na drugi sezon. Podsumowując, „Przedziwne przygody Jamesa” było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Umiejętnie łączy w sobie absurd z historiami wziętymi z życia. Nie każdemu się on spodoba, ale wszystko zależy od gustu, wrażliwości i tego jak przyjmiemy różne fenomenalne absurdy tego serialu.