NIestety ale amerykańska wersja o niebo lepsza. W tej ten Nathan tak nawija jak jakas pusta babka za przeproszeniem i wkurza na maxa.W wersji US MIchael jest tak wkurzający i denerwujacy,biorący zbyt dosłownie wszystko wokół
Chyba na odwrót...UK miażdży nowszą. Gillien i Chunnam są po stokroć bardziej przystojni, i hot niż te amełykańskie chłystki Hold/Harrison to raz, dwa, znacznie lepiej grają, trzy, mają mega chemię, cztery, ten amerykański Brian/"Stuart" to w ogóle jakaś poracha, zero sexapilu, GDZIE TEN MROCZNY UROK NIBY? Ta postać to winna być charyzma, tajemnica, niedostępność, nawet swego rodzaju podłość jak w wersji UK. Ten Brian bardzo słabo to oddaje niestety. Śmiech. Aidan go żre na śniadanie.
A ja się zgodzę.:) O wiele bardziej podobała mi się wersja amerykańska, wersja angielska poza paroma fajnymi sytuacjami, mnie nie przekonała (o dziwo).
Co do Michaela znów zgoda stuprocentowa, marzyłam by się zamknął i po prostu znikł. Wkurzał mnie niemożebnie. Ale matkę miał cudowną.;) Co do wad wersji US muszę podać na siłę pociągnięte zakończenie, jak dla mnie ostatnie odcinki nie istnieją...
Podbijam ten temat, bo chętnie zaczerpnę większej liczby opinii, która wersja jest lepsza i z jakich powodów :)
Dokładnie. Amerykańska jest o wiele lepsza. Bardziej dosadna, lepsze aktorstwo i w ogóle dobrana obsada.
Przecież główny bohater wersji UK to mógł poderwać z tą twarzą co najwyżej tyłek z krzesła. I to nie jest kwestia tego czy komuś się podoba czy nie. Jeżeli ma się być największym podrywaczem i ciachem w okolicy to trzeba być w oczywisty sposób przystojnym.