Mój ulubiony serial, mimo że ma dużo odcinków wszystkie obejrzałam bez przewijania, a zdarzyło się to tylko trzy razy w moim życiu.
Ale od początku. Do QaF podchodziłam dwa razy. Za pierwszym razem wydawało mi się, że jest za dużo seksu i że o seks tu chodzi. Minęło kilka lat, a ja dojrzałam na tyle, by zabrać się za to po raz drugi. Na początku faktycznie seks rzuca się w oczy, ale po chwili po prostu staje się integralną częścią życia bohaterów, seks jest ważny w życiu przeciętnego człowieka i ten serial nie udaje, że jest inaczej. Pokazuje ludzi, którzy bez niego nie mogą *Brian* i tych, którzy szukają czegoś więcej *Michael.*
Historie pokazane w QaF nie były przesadzone, zbyt dramatyczne. Serial pokazał jasne i ciemne strony życia gejów i lesbijek w sposób bardzo naturalny.
Dziwi mnie, że tak wiele osób nie trawi Micheal'a, osobiście go uwielbiam, chociaż jego partnerzy nigdy mi nie odpowiadali. Ben nie był taki zły, ale... No właśnie.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek powiem coś w tym stylu, jednak uważam, że wersja Amerykańska jest lepsza od Brytyjskiej. Ciekawsza. Jedyne, co podobało mi się bardziej w wersji Brytyjskiej to zakończenie. Dla mnie mimo wszystko to Brian *chociaż nie lubię go szczególnie* pozostaje idealnym partnerem dla Micheal'a, i w wersji z UK niejako zostają razem *tylko, że nazywają się Vince i Stuart ;).* Justin zostałby z Ethan'em i byłoby cacy, byłabym w pełni zadowolona, ale cóż. Nie można mieć wszystkiego.