Ja rowniez jestem przy czwartym sezonie. Uwazam jednak, ze z kazdym kolejnym odcinkiem jest on coraz nudniejszy. Justin, caly ten jego rozowy patrol czy co to tam jest, Briana coraz mniej, Michael i jego partner opiekuja sie Hunterem, Ted caly czas ma problemy ze soba, Emmet sam nie wie czego chce, wątek Debbie tez przynudza... To juz watki Melanie i Lindsay sa lepsze...
Druga i trzecia seria byly najlepsze fabularnie i klimatycznie. Jedyne co mi sie podoba w czwartym sezonie to nowa czolowka.

Ehh... a Justin wyglada tragicznie w nowej fryzurze. Albo raczej bez fryzury -_-'

Ale wątek jąder Briana jest dosyć ciekawy;>:D

Ja już tak się zrzyłem z bohaterami tego serialu,że chociarzby odcinki były beznadziejne to i tak będe oglądał:D Poprostu kocham ten serial!!A jak wiadomo miłość jest ślepa:D

Dokładnie!!! Ja jestem już po wszystkich seriach, ale miłość nie minęła. Co gorsze (a może i lepsze?) teraz jest to totalna obsesja :) Jak już obejrzysz wszystkie odcinki, polecam youtube albo livejournal i tysiące fanvid'ów i opowiadań. Wcześniej nie oglądaj (lub nie czytaj) ze względu na spoilery. Pozdrawiam

Ehhh no właśnie gdybym dostał takie pouczenie wcześniej...niestety ale mnie skusiło żeby wejść na You tube i oglądnołem kilka filmików.Naszczęście dużo się nie dowiedziałem co będzie w następnych odcinkach;)Pzdrawiam wszystkich fanów Qaf a przedewszystkim Ciebie Virit;]

No właśnie mnie też to się przydarzyło :( z sezonem czwartym i niestety z zakończeniem. Trochę dziwnie się potem oglądało, ale i tak było warto.

Pozdrawiam również :D

No i kto by pomyślał?Wszyscy chcieli 4 sezon już skreślić a co się okazuje?:świetna scena w 10 odcinku kiedy Ben i Michael tańczą w rytm pięknej piosenki(chociaż nie lubię Bena to scenka mi się bardzo podobała);interesujący wątek Briana-scena w której Michael płacze i mówi,że jeśli by go stracił...-baaardzo wzruszająca scena:(;no i wątek Emmetta i tego futbolisty...jihaaaaa:D:D Ogółem rzecz biorąc sezon się rozkręca i oby tak dalej!

Qrde szkoda,że nie można edytować postów...chciałbym jeszcze dodać,że scenka z Brianem i Debby kiedy On wreszcie pokazuje swoje "ludzkie"oblicze jest świetna no i ta boska piosenka na końcu odcinka:muszę ją mieć!
P.s.mimo iż odcinków w czwartym sezonie jest mało to są one dłuższe od pozostałych.Dziesiąty trwał prawie godzinę!Pozdrawiam wszystkich i sorki za tak dużo postów:D

Przede wszystkim nie przepraszaj "za tak dużo postów". W końcu od tego jest forum :)

Scena z Brianem i Deb rzeczywiście jest cudowna. A ludzkie oblicze Brian jeszcze pokaże w 5 sezonie... Oczywiście nic więcej Ci nie powiem, nie chcę psuć Ci zabawy.
PS. Zerknij na mojego "bloga". Masz tam wiadomość :)

No i jestem po seansie 11 odcinka.Ogólnie dobry:podobało mi się to,że sceny rozgrywały się poza Liberty Avenue(mecz futbolu).Szkoda mi było trochę Emmetta-chłopak się zakochał a ten gostek go olał...hmm zobaczymy jak potoczy się dalej historia,zwłaszcza,że widziałem zapowiedź kolejnego odcinka i zapowiada się bardzo interesująco;> Niezłe śmianie było kiedy Deb pojawiła się na przyjęciu w przebraniu"hydranta":D

P.s.no i te gatki Ted'a:D

Dwunasty odcinek...no to lecimy po kolei:Ted i Emmett i jego "wydłub mi teraz oczy":D ;"mafia" podjeżdżająca pod dom Debbie;>;akcja w łóżku z Brianem i Justinem(to było mocne);no i scena w Babylonie kiedy Em i Drew tańczą-szkoda,że to była tylko fantazja:( Koniec odcinka:można się było tego spodziewać,że Emmett'owi znudzi się bycie "kołem zastępczym" i rzuci futbolistę!Qrde zostały tylko dwa odcinki do końca sezonu...:(

No i zakończyłem 4 sezon.Strasznie szkoda mi było Briana kiedy tak cierpiał:( Jak dla mnie sceną sezonu było kiedy jechał na rowerze z tym złamanym obojczykiem i w tle leciała piosenka Black-po prostu to było BOSKIE!Coraz bardziej widać jego "ludzkie" oblicze:ten tort był bardzo miły;)No i to,że Brian zaoferował mieszkanie Justinowi...i jak tu nie wierzyć w miłość kiedy taka osoba jak Brian Kinney potrafi pokochać?

P.s.teraz tak się zastanawiam czy dobrze zrobiłem,że zacząłem oglądać TEN serial bo jak sobie pomyśle,że za 13 odcinków będę musiał się z nimi wszystkimi pożegnać to aż mi się łezka w oku kręci(wiem wiem jestem popieprzony).Żaden serial nie wywarł na mnie takiego ogromnego wrażenia...!

Nie przejmuj się! Mnie też było smutno, że to już koniec. Po prostu zaczniesz oglądać od początku... :)

P.S. Nie jesteś popieprzony, tylko uzależniony ;)

No i jestem już po czwartym sezonie. Ogólnie był fajny, ale oczywiście trzeciego nie przebije nic, bo był wprost cudowny i nie do pokonania. Ale wracając do czwartego... jego wielkim plusem był na pewno wątek choroby Briana. Mistrzostwo świata. A już moment, w którym Brian wrócił do domu po rozmowie z Michaelem i wywalił Justina z mieszkania był świetny. To było okrutne - owszem - ale Brian nie byłby Brianem gdyby postąpił inaczej. Świetnie. Cieszę się, że nie zmienili nagle jego charakteru i porywczości. Z początku myślałem również, że wątek Linz + Sam będzie ciekawszy i fajniejszy. Owszem, było ciekawie, ale Melanie zepsuła cały ten wątek, udając ciężko obrażoną, jakby już nie pamiętała, że sama zdradziła Linz nie tak dawno temu... Więc tego wątku... sam nie wiem jak traktować, czy jako plus, czy jako minus. Powiedzmy, że jest neutralny. Dalej... Emmett i futbolista. Świetny pomysł, jednakże miałem nadzieję, że pociągnie trochę dłużej. To było akurat naprawdę fajne wg mnie. Śmierć Vicka... to mi się też podobało, zaskakujące nawet, jednakże nie spodziewałem się, że zrobią z tego taki okrutny melodramat. Rozumiem jeden, dwa odcinki ubolewania, ok, ale praktycznie pół serii... A juz ten cały motyw z gwiadka w lutym. No to już było przegięcie. I jak zbił się aniołek i Debbie się tak załamała. No przegięcie. Jeśli chodzi o największy minus z postaci to znowu jest to Ted - najnudniejsza osoba z całej grupy przyjaciół. Największy nieudacznik, który zawsze tylko i wyłącznie powoduje moje zirytowanie i zażenowanie. Zawsze żałowałem, że nie umarł w czwartym odcinku pierwszego sezonu, kiedy Blake go poczęstował tym badziewiem... Ale i tak w czwartym sezonie Ted był lepszy niż w trzecim. W trzecim to juz była taka porażka, że masakra.
Najwiekszy plus czwartego sezonu? Ben i Michael Brucknerowie oczywiście. Świetna scena w autokarze, kiedy Ben prosi Michaela o rękę, później "I do" i świetny pocałunek. No i ślub. Aż się bananek na twarzy pojawiał, jak się oglądało ten odcinek. Kapitalne to było.
A cały wątek tego rajdu... zbyt długi, potraktowany za bardzo jako główny... I może mnie teraz zlinczujecie, że to powiem, ale Brian jadący ze złamanym obojczykiem na rowerze z powrotem do Pittsburgha... To dopiero była przesada. I to do piosenki "Wonderful Life". No tragedia. Scena ta wywołała u mnie takie zniesmaczenie, że aż ją oglądałem przewijając szybciej odcinek... Kompletnie mi to nie przypasowało.
No, to chyba by było na tyle. Omg ale się rozpisałem...
Kiedy piąty sezon? Zostawię sobie na kiedy indziej. Czas na przerwę. Obejrzę pewnie gdzieś w czerwcu... Teraz przerzucam się na Supernatural. :]

No nie no ja bym nie wytrzymał dwóch miechów bez mojego Queer as folk:D Ja już oglądam piąty sezon i muszę przyznać,że jest bardzo dobry(jak zwykle).Oczywiście zgadzam się z Tobą hakuz,że niektóre wątki w czwartym sezonie były lipne,ale to chyba każdy serial musi coś takiego zaliczyć.Nie mniej jednak uważam,że Qaf jest najlepszym serialem który posiada NAJLEPSZYCH aktorów(chyba każdy wie o co mi chodzi;>)

5 sezon jest okropny. ;(
znaczy nie chodzi mi o wątki - bo są naprawdę ciekawe,
ale koniec...

straszny.
szkoda, że na 5 sezonach koniec i szkoda, że skończyło się tak, a nie inaczej. ;(