Pierwsze odcinki Rancza zapowiadały coś nowego, mimo że brało się za to TVP, to czuć było
coś innego - wieś, wiejskie sprawki, konflikt kościoła z władzą świecką i przywary Polaków. Bądź
co bądź, nie zapowiadał też rewelacji, ale na tle takich szmir jak MjM czy Klan, to mogło być
coś...

Do czasu, aż w serial ten nie zaczęto wtapiać nachalnej propagandy systemowej. Z sezonu na
sezon jest z tym coraz gorzej. Co to za propaganda? Oczywiście rządowa, taka, jakiej system i
władze chcą, żebyśmy oglądali. Taki serial, opowiadający o nas Polakach, idealnie pasuje jako
katalizator przed wszelkimi podejrzewaniami tych mniej dociekliwych, bowiem, jak to katalizator -
"przyspiesza przebieg reakcji chemicznej". Jak to się ma do rzeczywistości? Ano tak, że chcąc
nie chcąc, Lud pochłania tą propagandę, nie zdając sobie sprawy z tego, że rzeczy, których na
co dzień by nie zaakceptował, w tym serialu jakoś mu nie przeszkadzają. Dlatego oglądają go
prawie wszyscy - wyborcy PiS, wyborcy PO i wyborcy PSL (zwłaszcza).
Do elementów tej propagandy zaliczyć można:

1. Demonizowanie roli mężczyzny w dzisiejszym społeczeństwie wiejskim, a co za tym idzie -
propaganda feministyczna, która robi z mężczyzn (niemal wszystkich w tym serialu) - obiboków,
niechlujów, nieudaczników, kanciarzy, kretynów i trzęsidupy. Przykłady:
- Solejukowa>Solejuk
- Więcławska>Więcławski
- Koziołowa>Kozioł
- Hadziukowa>Hadziuk
- Wioletka>Stasiek
- Wezółowa>Wezół
I jedynym wyjątkiem w tym serialu, który przedstawia odmienną wizję rodziny, jest małżeństwo
Lucy i Kusego, choć pewnie tylko z jednego powodu, bowiem obydwoje są głównymi bohaterami
całego serialu, to też kobieta nie jest tutaj jednostką dominującą, a mężczyzna nie jest pod jej
butem, nie jest typem żadnego z powyższych panów.
Jest to spowodowane rewolucją kulturową, która uprawiana jest przez naszych dzisiejszych
polityków, jak i polityków z zachodu. Mechanizm ewolucji doprowadził do tego, iż to mężczyzna
przez tyle wieków był stroną dominującą w rodzinie, a zmiana tego stanu rzeczy nie może
prowadzić do niczego dobrego.

2. Propagowanie wartości unijnych, sprzecznych z etyką chrześcijańską. Mowa także o FE, które
tak chamsko są w ten serial wciskane. Nikt mi nie powie, że wszystko co nas otacza, jest z dotacji
unijnych, a Ranczo próbuje nam właśnie to pokazać. Co dziwniejsze, dotacje te (w przypadku
Polski) pochodzą Z Polski, a więc wychwalanie ich, jakby UE dawała nam tyle, że powinniśmy
być jej wdzięczni do końca jej istnienia, jest bzdurą i kłamstwem.

3. Chaos semantyczny. Komunista Paweł Kozioł nienawidzi Unii Europejskiej. Pytanie, kto siedzi
na górze KE i całej UE, krasnoludki? Chaos ten ma na celu tylko kolejne pranie mózgu
obywatelom oglądającym ten serial, bo dziwnym trafem, ale UE rządzą sami czerwoni - od
socjalistów do trockistów, i ani jednego konserwatysty czy liberała tam nie ma - Barroso
(maoista), Baronowa Ashton (członkimi brytyjskiej partii komunistycznej), Zapatero (już nie, ale
mimo to członek komunistycznej partii Hiszpanii, bo udział w tworzeniu UE miał duży), Juncker
(chory federasta, który chce pozbawić na dobre państw narodowych autonomii), Donald Tusk
(chadek, socjalista, federasta), Schulz (skrajny socjalista o wątpliwym pochodzeniu).

Przykro mi moi mili, ale taka jest prawda o tym serialu.