Pamiętam jak przez mgłę pierwsze dwa sezony i choć już wtedy widać było, że to taka "Rodzinka.us", to jednak dawał się oglądać: lekki, z typowo "amerykańskim" - więc nie najwyższych lotów - poczuciem humoru, ugrzeczniony, ulizany, ale jednak... Wróciłem po dłuższej przerwie do sezonu czwartego i infantylizm, polityczną poprawność i tanie moralizatorstwo wywindowano już do tak absurdalnego poziomu, że mdli po kwadransie. Większość padających tu kwestii, "dylematy moralne", "prawdy życiowe" to istna parodia, malowidła z jeleniem na rykowisku na tle zachodzącego słońca. Totalny kicz.