Jeszcze nie skończyłem całości, ale muszę podzielić się już przemyśleniami: największą wartość tego serialu stanowi jego szczerość. Nie ma tu postaci jednoznacznie złych, Martha czy Darrien wyrządzają bohaterowi krzywdę, ale sam autor nie ucieka od odpowiedzialności i przyjmuje na siebie część winy. Zło, które wyrządzają mu Martha czy Darrien nie wydarzyłoby się, gdyby on sam tego zła nie zaprosił, otwierając przed nim drzwi. W tym sensie serial może stanowić przestrogę, ucząc, że jako ludzie musimy umieć stawiać granice i nigdy nie godzić się na coś, co nam nie odpowiada.