Nie mogę zrozumieć po co Donnie poszedł na herbatkę do swojego oprawcy. Co miała na celu ta scena? Czy chodziło wyłącznie o to, że Donnie znów wrócił do starych, masochistycznych schematów?
Po 1. w konstrukcjach filmowych to się nazywa "pętla kompozycyjna". Scenarzyści często chcą przewrotnie zakończyć historie scenami analogicznymi, by 1 wyglądała jak ostatnia. W przypadku tej opowieści, Gadd stworzył serial o swojej stalkerce. Tylko że, żeby go zrobić, stał się niejako Stalkerem Marthy. Musiał wytworzyć w sobie analityczne, obsesyjne rządze. Martha wypełniła całą jego jaźń na czas tworzenia serialu. Gadd sam zdaje sobie sprawę, że tworząc serial kontrynuuje schemat relacji w jakiej był i jest z Marthą - że oboje są jak Batman i Joker. Nie mogą bez siebie żyć. W perspektywie psychologicznej można to ująć w znaną psychologiczną mądrość, że osoby po traumie, przenoszą ją na kolejne osoby, trauma jest jak wirus. Dzieci alkoholików są często alkoholikami itd.
Dlaczego takie nieprzyjemne spojrzenie na "życie w schemacie przemocy" na samym końcu serialu wywołało w Tobie negatywne uczucie? Niekomfortowo się poczułeś/aś? Ale to nigdy nie był serial do komfortowego czucia się, tylko prawda o pokrętnej ludzkiej psychice.
Wg mnie to była konfrontacja, próba siły. Możliwe też, ze skoro uporal sie z Martha, planował zrobić coś w związku z tym scenarzysta, ujawnić go czy coś, ale potrzebne były dowody. To zakończenie jest raczej otwarte
Nie wiem czy zwróciłeś uwagę, ale on mial ze sobą dyktafon. Marta dała mu pomysł z nagrywaniem wszystkiego i zapewne chciał nagrać tego gościa co mógłby potem użyć jako dowód przeciwko mu. Zapewne miał w planach oskarżyć go jednak się to nie powiodło, bo tamten jak na złość zachowywał się nadzwyczaj przyzwoicie.