Nie da się patrzeć inaczej na to "dzieło" jak poprzez pryzmat jednej wielkiej propagandy. Dosłownie każda scena każda postać niesie ją ze sobą. Najbardziej mnie rozśmieszyła scena z transseksualistą który zrobił obiadek dla Donnego. Ubiera się bardzo kobieco i tak zachowuje. Czyli jednak zwalczany stereotypowy obraz kobiety nie jest problemem jeśli jest to postrzegane nadal za atrakcyjne przez mężczyzn? Jest to bardzo ciekawe bo widzę w tym jakiś pattern, w innych serialach transseksualiści przedstawiani są tak samo, archetyp kobiecości nieobecny już przy postaciach kobiet biologicznych. Która teraz ma być silna, twarda, niezależna i najlepiej płaska i łysa. Jeszcze obrzydzanie biologicznej kobiecości postacią Marthy która ciągle opowiada w odrażający sposób o owulacji i okresie. Molestowany ojciec w kościele to już klasyka xD Czarni są mili słodcy ciepli kochający(Liz, Keeley), biali są albo ofiarami albo oprawcami albo ofiarami losu(Donny, rodzice Donnego, Martha, Darrien, policjanci, koledzy z pracy). Zrównywanie sensu istnienia do odkrycia kogo chcesz posuwać. I jeszcze ta scena w której Donny mówi rodzicom o filmie "Albo będziecie mieć syna homo lub bi albo będziecie mieć martwego syna" i to jest właśnie identyczna merytoryka jaką stosują się w klinikach zmiany płci aby przekonać rodziców aby jak najszybciej zacząć tranzycie, porady na forach dla osób trans na szantaż emocjonalny. OBRZYDLIWE GUANO a nie serial. W takim kombo tych przekazów nie można tu mówić o przypadku o moim przewrażliwieniu tylko o celowej PROPAGANDZIE. I nie zawarłam w tym wpisie wszytego. Wcale nie neguje że osoby trans nie są w grupie ryzyka ale proponuję się trochę zapoznać z tematem, polecam książkę "nieodwracalna krzywda". Wracając do tematu, seriale tworzą rzeczywistość, nie oszukujmy się, ludzie więcej czasu poświęcają na rozrywkę niż na politykę etc. , są też tacy którzy pewnie całymi miesiącami nie zainteresują się tym co się na świecie dzieje ale seriale łykają jeden po drugim.