Reset
powrót do forum 1 sezonu

Żygowina propagandy PiSowskiej która ma pokazać że Tusk i PO to agenci Moskwy. Zaznaczam od razu. Nie jestem wyborca PO, prędzej pójdę głosować na Konfederacje a mój komentarz jest reakcją na obłudę bo kłamstwem to ja się brzydzę

mlodszylele

Typowy bezmózg...nie jestem wyborcą.Niezły bajer.Jakbyś chociaż trochę znał historii.Ale to chyba za dużo na Twój intelekt.Taki wstęp.Kto przyczynił się do rozbiorów Polski?
Kryzys Rzeczypospolitej trwający od drugiej połowy XVII wieku doprowadził do rozbiorów Polski przez trzech sąsiadów: Rosję, Prusy i Austrię. Królem Polski był Stanisław August Poniatowski podporządkowany carycy Katarzynie II oraz skorumpowanej części szlachty polskiej.Historia zatacza koło od dawna.Ale co Ty anebo możesz wiedzieć.

ocenił(a) serial na 1
JaroBlitz

"anebo" koło to ty weź i się nim...

JaroBlitz

JaroBlitz typowy troll ;) konto z 2023

ocenił(a) serial na 9
mlodszylele

Czy serial zawiera jakieś kłamstwa?

ocenił(a) serial na 1
Mroovkoyad

nie, składam się z samych manipulacji jest tendencyjny i na partyjne zamówienie jak cała TVP do nie dokument tylko paradokument z podstawianiem faktów do tezy a nie tworzeniem tezy na podstawie faktów (antoni macierewicz pewnie jest tym zachwycony im bardziej coś absurdalne tym bardziej wiarygodne) w dokumencie nie pomija się faktów tylko prezentuje się historię chronologicznie i analizuje za i przeciw z różnych punktów widzenia

ocenił(a) serial na 9
Czesio_hehe

A jaka jest ta teza?

ocenił(a) serial na 10
Czesio_hehe

Wszyscy się nauczyli od TVNu i innych wolnych mediów tej metody ;)

ocenił(a) serial na 1
Czesio_hehe

W punkt

mlodszylele

Cóż wymagać od sparciałego mózgu, wy naprawdę nie widzi ie do czego dazy polityka Tuska, to naprawdę jesteście ułomni intelektualnie.

mlodszylele

Für Polen

mlodszylele

Ruskie onuce najbardziej są oburzeni tym filmem jak widać..."Na złodzieju czapka gore."

ocenił(a) serial na 8
mlodszylele

Jak wrażenia po trzecim odcinku? Odtajnione dokumenty Georgea W. Busha mówią wyraźnie, że Tusk uwalił projekt amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce i rachoniowe manipulacje nie mają tutaj nic do rzeczy. Otwartym pozostaje pytanie, dlaczego Tusk to zrobił.

sweet_anger

Ale wiesz, że umowa o budowie tarczy podpisana była 20 sierpnia 2008 przez Sikorskiego? Tusk więc niczego nie "uwalił". A dokumenty pokazane przez Rachonia przedstawiają Tuska w bardzo dobrym świetle. Wystarczy je przeczytać (https://twitter.com/michalrachon/status/1673426677966290944), a nie powtarzać propagandowe farmazony.

ocenił(a) serial na 8
Lukasz_Gugulski

Smyku, poczytaj trochę o rzeczonej tarczy, a potem wrzucaj linki do screenów, które pokazują tylko, że Tusk umie w dyplomatyczne gadki. Tego nikt nie podważa.
Więc pozwól, że ci lekko nakreślę temat, bo jak widać, swoją ograniczoną wiedzę czerpiesz tylko z twittera.
- lato 2006 roku (rządzi PiS) - administracja G.W. Busha proponuje Polsce i Czechom instalację elementów systemu antybalistycznego,
- czerwiec 2007, Jurata, Polska: G.W Bush i L. Kaczyński po raz pierwszy rozmawiają o tarczy bezpośrednio,
- lipiec 2007, Waszyngton, USA: L. Kaczyński przybywa z trzydniową wizytą do USA, gdzie w Białym Domu po raz drugi rozmawia z G.W Bushem ws. budowy tarczy w Polsce. Wtedy też uzgodniono jej lokalizację (Redzikowo),
- październik 2007: wybory parlamentarne w Polsce wygrywa Platforma Obywatelska. Po utworzeniu rządu politycy koalicji PO-PSL kontynuują rozmowy ws. budowy tarczy z Amerykanami, a głównym negocjatorem w tej sprawie zostaje Witold Waszczykowski (podsekretarz stanu w MSZ w latach 2005-2008),
- 8 luty 2008: Rudy jedzie do Moskwy, gdzie rozmawia z Putinem m.in. o planach budowy amerykańskiej tarczy w Polsce. Putin miał wtedy straszyć Tuska wycelowaniem rakiet nuklearnych w polskie obiekty, jeśli taka tarcza powstanie oraz podkreślać, że w tej części Europy rosja ma strategiczne interesy związane z jej bezpieczeństwem
- 4 lipca (sic!) 2008: rząd Tuska odrzuca propozycję amerykańską ws. budowy tarczy w Polsce,
- 7/8 sierpnia 2008: Rosja napada na Gruzję,
- 11 sierpnia 2008: Tusk, na wniosek Sikorskiego, odwołuje Waszczykowskiego ze stanowiska wiceministra spraw zagranicznych. Publicznie zarzucał on Sikorskiemu przewlekanie negocjacji w sprawie tarczy,
- 20 sierpnia 2008: Sikorski i sekretarz stanu USA Condoleezza Rice podpisują umowę o budowie w Polsce elementów tarczy antyrakietowej, której jednak rząd Tuska nigdy nie ratyfikuje. Amerykanie naciskają na polski rząd ws. ratyfikacji argumentując to m.in. tym, że nawet jeżeli w nadchodzących wyborach prezydenckich zwycięży kandydat Partii Demokratycznej, umowa o budowie tarczy wciąż pozostanie aktualna, co jesienią 2008 roku potwierdził gen. Henry Obering, szef amerykańskiej Agencji Obrony Przeciwrakietowej. Wbrew obiegowej opinii, również czeski rząd nie ratyfikował amerykańskiej umowy twierdząc, że sami Czesi "politycznie tego nie udźwigną" (radar mający być zainstalowany w Czechach miał być połączony z polską bazą w Redzikowie),
- 4 listopada 2008, USA: 44. prezydentem Stanów Zjednoczonych zostaje Barack Obama,
- 2008/2009 r. - furtka do ratyfikacji umowy ws. tarczy jest wciąż otwarta, jednak rząd Tuska nie decyduje się na nią,
- 17 września (sic!) 2009: prezydent Obama oznajmia premierowi Czech Janowi Fisherowi, że USA zrezygnowały z umieszczenia elementów stałej tarczy antyrakietowej w Czechach i Polsce oraz ogłasza reset stosunków na linii Waszynton - Moskwa,
- niemieccy i francuscy politycy chwalą decyzję Obamy ws. rezygnacji z budowy tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach (m. in.: kanclerz Angela Merkel oraz prezydent Nicolas Sarkozy).


No ale "umowa o budowie tarczy podpisana była 20 sierpnia 2008 przez Sikorskiego", więc spoko, reszta bez znaczenia :)

sweet_anger

No i czego ma dowodzić to niepełne zestawienie? Niepełne, bo brakuje w nim np. daty 3 lipca 2010 roku, czyli podpisania protokołu rewidującego umowę z 2008 r., czy września 2011 r., czyli wejścia w życie umowy. Rządził w Polsce wtedy rząd Tuska, czyli tego, który rzekomo "uwalił" tarczę. Przypomnę Ci na koniec, że rząd Polski ma dbać przede wszystkim o polski interes, a nie amerykański. I takie były działania Tuska, o czym świadczy choćby ten dokument, w którym Ty widzisz tylko "dyplomatyczne gadki".

ocenił(a) serial na 8
Lukasz_Gugulski

Ty chyba udajesz jakiegoś gęgławego w myśleniu... Też obserwuję Sikorskiego na twitterze, więc jego przekazy możesz mi darować, poważnie.
W 2010 roku podpisano protokół dotyczący już CAŁKIEM INNEJ TARCZY, a właściwie jednego z elementów tej bushowskiej. Konkretnie chodzi o rakiety SM-3, które w 2010 roku były, uwaga, w fazie projektu i miały być wystrzeliwane z okrętów amerykańskiej marynarki wojennej gdzieś z Morza Śródziemnego. Czy jaśnie wielmożny pan dostrzega tę subtelną różnicę, czy dalej będzie brnąć w przeklejanie mętnych twitterowych tłumaczeń wielbiciela wąchania pączków?

Sedno całej tej sprawy tkwi w prawie trzynastu miesiącach (11 sierpnia 2008 - 17 września 2009), w czasie których polski rząd nie ratyfikował podpisanej z Amerykanami w Warszawie umowy. Pozostaje pytanie, dlaczego szef polskiego rządu, Donald Tusk, tego nie zrobił? Tylko błagam, bez bzdur typu "bo chciał wynegocjować jak najlepsze warunki dla Polski", ponieważ summa summarum umowa, która weszła w życie, tak naprawdę dawała całkowitą dowolność Amerykanom w każdym aspekcie tego projektu.

Rozumiem, że sympatie polityczne rzucają się na oczy i pisiorom i totalnym, ale jakieś resztki rozumu i godności wypadałoby jednak zachować :/

sweet_anger

Ty w ogóle wiesz, czego dowodzisz? Pisałeś, że "Tusk uwalił projekt amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce". Pokazałem Ci, że umowa o budowie tarczy podpisana została w 2008 r., a weszła w życie w 2011 r., więc tarcza nie została "uwalona". Pominąłem już Twoje małe manipulacje typu "17 września (sic!) 2009: prezydent Obama oznajmia premierowi Czech Janowi Fisherowi, że USA zrezygnowały z umieszczenia elementów stałej tarczy antyrakietowej w Czechach i Polsce", gdy tymczasem Obama ogłosił wtedy "nową konstrukcję systemu obrony przeciwrakietowej", o czym dyskretnie nie wspomniałeś w swoim kalendarium, a o czym przypomnę Ci artykułem właśnie z 17 września 2009 (https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/353252,obama-zdecydowalem-o-now ym-podejsciu-do-obrony-przeciwrakietowej-w-europie.html). Tego dotyczył podpisany potem protokół, o którym wspomniałem. Oczywiście, Ty możesz uważać, że ta bushowska była lepsza niż obamowska, ale przecież nie tego dowodzisz, tylko tego, że Tusk tarczę "uwalił". Rząd Tuska podpisał protokół modyfikujący umowę i według tej umowy tarcza jest w Radzikowie budowana (i będą w niej SM-3 IIA). Sugestie, że jest to jakaś "CAŁKIEM INNA TARCZA" jest kolejną manipulacją. Nawet "Polska Zbrojna", wydawana przez wydawnictwo mon-owskie, w artykule "Coraz bliżej tarczy" pisała w 2022r. o bazie w Redzikowie: "Decyzja o budowie bazy zapadła jeszcze w 2008 roku" (https://www.polska-zbrojna.pl/Mobile/ArticleShow/37645). Historia tarczy nie skończyła się więc jakimś mitycznym jej "uwaleniem" przez Tuska w 2009 r.

ocenił(a) serial na 10
Lukasz_Gugulski

Rudy robil loda putlerowi!

dagfen

Głęboka refleksja.

ocenił(a) serial na 8
Lukasz_Gugulski

Jestem, jestem :) Dobrze, że drogi Kuzyn (pzdr :) przypomniał ten wątek, ponieważ jakoś mi umknął. Ale ad rem.

Nie zauważyłeś, że Amerykanie odwdzięczyli się Polsce odrzucającej projekt tarczy 4 lipca 2008 r. (w USA - Dzień Niepodległości) w jakże symboliczny sposób; 17 września 2009 roku (dzień dla Polski ważny w kontekście obrony ze strony wrogich państw), Obama chciał zadzwonić do Tuska. Tusk rozmowę przełożył, czym pochwalił się tuskowy Tołdi, Paweł Graś. Tusk oddelegował do rozmowy Sikorskiego, żeby gadał z H. Clinton.

I teraz czaj kwestię, bo to ważne, a masz tendencje do ignorowania kluczowych momentów w tej całej historii: 17 września, kiedy Tusk olał Obamę, zadzwonił do premiera Czech, Fischera.
Cytat: "Krótko po północy połączył się ze mną telefonicznie prezydent USA Barack Obama, by oświadczyć mi, że jego rząd odstępuje od zamiaru zbudowania na terytorium Republiki Czeskiej radaru obrony przeciwrakietowej. Było to o godzinie 00.21 czasu środkowoeuropejskiego" - powiedział Fischer.
Nie było w tej rozmowie żadnej deklaracji ze strony Obamy oraz ogłoszenia "nowej konstrukcji systemu obrony przeciwrakietowej". Budowę nowej konstrukcji Obama wraz z Robertem Gatesem ogłosili w oświadczeniu, w Białym Domu rzeczywiście 17 września 2009 r., a nie wspomniałam o tym, ponieważ nie miało to żadnego znaczenia, wszystkie negocjacje zaczynały się od początku, a obamowa tarcza była inna, o czym poniżej.

Obama był zwolennikiem resetu z Rosją, miał wiele wewnętrznych problemów obejmując urząd, stąd też inna koncepcja budowy tarczy w Europie. Ale wciąż nie dostrzegasz najważniejszego: że w ciągu trzynastu miesięcy, pomiędzy 11 sierpnia 2008, a 17 września 2009 rząd Tuska nie podjął się ratyfikacji umowy z Amerykanami. Karty leżały na stole jeszcze sporo czasu od objęcia urzędu prezydenta przez Obamę, koncepcja Busha nie została skreślona od razu. Polecam analizę W. Waszczykowskiego, który najaktywniej uczestniczył w negocjacjach z Amerykanami: https://www.bbn.gov.pl/pl/wydarzenia/1905,Witold-Waszczykowski-quotObysmy-dostal i-kolejna-szansequot.html

Baza w Redzikowie jest na ukończeniu. Wlecze się to bardzo, do końca roku mają rozpocząć się testy.

Powiadasz, że manipulacją z mojej strony jest twierdzenie, iż tarcza Obamy jest inna od tarczy Busha?
Otóż, cała ta nasza bezsensowna dyskusja sprowadza się do jednego zdania: tarcza w Redzikowie nie obroni nas przed atakiem rakietowym z Rosji, natomiast bushowska koncepcja mówiła, że: "celem deklarowanym była ochrona przed przypadkowym lub nieautoryzowanym atakiem rakietowym, zagrożeniem ze strony Rosji oraz Chin" ("System Obrony Przeciwrakietowej
w amerykańskiej koncepcji bezpieczeństwa
narodowego", autor: Agata Cutter). Dlatego Rosja sprzeciwiała się powstaniu tej tarczy w 2008 r. i dlatego nie protestowała, kiedy koncepcja tarczy Obamy weszła w życie w 2011 r.

Summa summarum, tarcza której wg Ciebie Tusk nie uwalił, a wręcz doprowadził do jej podpisania, nie chroni nas przed najważniejszym agresorem - Rosją.
Wciąż nie dostrzegasz różnicy?

sweet_anger

Zrobiłeś kalendarium i pominąłeś fakt nowej koncepcji Obamy. Ogłoszonej właśnie 17 września. To jest kluczowe, a nie rozmowa telefoniczna z premierem Czech.

Czekano z ratyfikacją i nie ukrywano dlaczego: (https://wiadomosci.wp.pl/komorowski-ratyfikacja-umowy-o-tarczy-bez-pospiechu-60 36927526756993a). Nie ma tu żadnej sensacji.

Dlaczego nie cytujesz szerzej artykułu Cutter? "Konieczne stało się przyjęcie zintegrowanego systemu obrony (obok strategii odstraszania), aby ewentualny atak rakietowy był dla wrogich państw mało atrakcyjny. Stąd wynikało główne, deklarowane zadanie systemu MD [Missile Defense – Obrona Przeciwrakietowa], którym była ochrona terytorium Stanów Zjednoczonych, ich sił zbrojnych oraz jego sojuszników i ich armii oraz ochrona wojsk amerykańskich za granicą przed atakami rakiet balistycznych ze strony państw tzw. 'nowych' (Iran, Korea Północna), dążących lub posiadających broń masowego rażenia oraz technologię do jej przenoszenia. Innym celem deklarowanym była ochrona przed przypadkowym lub nieautoryzowanym atakiem rakietowym, zagrożeniem ze strony Rosji oraz Chin". Jak łatwo się przekonać, autorka artykułu nie pisze tu o tarczy, która miała być zainstalowana w Polsce, jak próbujesz sugerować, tylko o "deklarowanym zadaniu systemu MD".

"W 'tarczy' Busha rakiety miały w razie potrzeby zestrzelić rakiety dalekiego zasięgu z Iranu w fazie środkowej ich lotu, bronić terytorium USA i większości Starego Kontynentu (bez Bałkanów i południa Włoch)" (P. Turczyński, "Amerykańskie koncepcje tarczy antyrakietowej w Europie", 2011). To, że tarcza Busha ma chronić przed rakietami z Iranu (a nie z Rosji) od początku było jasne dla wszystkich. Już w 2007 r. była mowa właśnie o Iranie: "Tarcza ma służyć obronie przed pociskami z krajów 'nieprzewidywalnych', jak Iran i Korea Północna" (https://tvn24.pl/polska/premier-bush-otworzyl-sie-na-polskie-postulaty-ws-tarcz y-ra28527-3601795).

Odświeżę Ci pamięć, rok 2016: "Rosyjskie ministerstwo obrony potwierdziło, że wyrzutnie rakiet balistycznych Iskander-M zostały rozmieszczone w Obwodzie Kaliningradzkim na stałe. Ma to być odpowiedź na działania NATO, a przede wszystkim na budowany w Redzikowie lądowy komponent amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Europie".
(https://defence24.pl/sily-zbrojne/iskandery-z-kaliningradu-celuja-w-redzikowo)

Dużo jeszcze tych manipulacji masz w zanadrzu, by udowodnić propagandową tezę o Tusku?

sweet_anger

* Swoją drogą, mocno to zabawne, że mnie zarzucałeś, że podaję dalej "przekazy Sikorskiego", choć w ogóle Sikorskiego nie cytowałem, a Ty bez skrępowania powołujesz się na Waszczykowskiego. Przywołujesz rozmowę z "Gazety Polskiej" z 23 września 2009 r., abstrahując, że wiele się od tamtego czasu zmieniło i prognozy czy domysły Waszczykowskiego bierzesz za fakty. Np. Waszczykowski mówi: "To poprzednia oferta amerykańska - budowa w Polsce tarczy - była dla nas zdecydowanie korzystniejsza, ponieważ spisana została w formie umowy międzynarodowej, zawierała zobowiązania amerykańskie do udzielania nam dodatkowych gwarancji bezpieczeństwa i zbudowania stałej bazy antyrakietowej w Polsce, dającej nam dostęp do zaawansowanych technologii", gdy, jak wiemy, Obama nic w tej sprawie nie zmienił, bo baza w Redzikowie jak najbardziej powstaje, bardziej wyposażona, swoją drogą, bo posiadająca radar (proponuję zajrzeć do umowy i zobaczyć co zmienił w niej obamowski protokół). Obawy Waszczykowskiego z 2009 r. zostały negatywnie zweryfikowane przez czas, a Tobie nie przeszkadza to i powtarzasz w swoim kalendarium: "USA zrezygnowały z umieszczenia elementów stałej tarczy antyrakietowej w Czechach i Polsce". Wiemy też, że baza w Redzikowie powstaje właśnie na podstawie tej umowy, zmienionej w niewielkim stopniu przed dodatkowy protokół, więc nadal mamy "spisaną umowę międzynarodową" (i ta umowa z 2008 r., a nie "koncepcja tarczy Obamy", jak przekłamujesz, weszła w życie w 2011 r.).

Swoją drogą, nawet Waszczykowski mówi w tym wywiadzie o tym przed czyimi rakietami miała chronić tarcza w wersji Busha: "Głównym celem tarczy była obrona przed rakietami, które mogłyby być wystrzelone w stronę Europy lub Stanów Zjednoczonych z Bliskiego Wschodu. Przede wszystkim z Iranu, bo wszystko wskazuje na to, że Teheran zmierza do rozbudowy systemu rakietowego, w tym rakiet balistycznych dalekiego zasięgu. Rezygnacja z tarczy środkowoeuropejskiej jest wynikiem nadziei lub raczej iluzji, że Rosja pomoże Amerykanom w rozwiązaniu kilku problemów regionalnych. Ważny jest też element ideologiczny". Rzecz jasna, nie było żadnej "rezygnacji z tarczy", co już wiemy, a czego Waszczykowski we wrześniu 2009 mógł nie wiedzieć. Zarówno wtedy, gdy podpisywano dodatkowy protokół, gdy umowa weszła w życie, gdy rozpoczęto budowę bazy i gdy Rosja wykierowała swoje Iskandery w odpowiedzi na tę budowę, w USA prezydentem był Obama.

ocenił(a) serial na 7
sweet_anger

Sikorski w książce ''Polska może być lepsza'' stanowiącej takie jego swego rodzaju wspomnienia z pracy w MSZ o okresie 2007-1014, charakteryzując wizytę swoją i Tuska w Moskwie pisze:

,,Rozmowy zaczęliśmy, zgodnie z przewidywaniami, od tarczy antyrakietowej. Zdolność do zniszczenia Stanów Zjednoczonych to jeden z ostatnich atrybutów mocarstwowości, jaką Rosja odziedziczyła po ZSRR, i nie może dziwić, że Rosjanie zazdrośnie jej bronią. Przywództwo sowieckie spanikowało w swej reakcji na plan strategicznej inicjatywy obronnej znanej w latach 80. jako gwiezdne wojny prezydenta Ronalda Reagana. Ówczesna technologia nie umożliwiała skonstruowania takiego systemu. Mimo to Sowieci nie tylko uwierzyli Reaganowi, ale też doszli do wniosku, że w takim wyścigu skazani są na porażkę. Plany Reagana, a potem Busha były sprzeczne z podpisanym jeszcze w 1972 roku traktatem ABM, zgodnie z którym oba państwa zobowiązywały się do niebudowania narodowych systemów obrony przeciwrakietowej. Chodziło o to, aby logika MAD, czyli pewnego wzajemnego unicestwienia, nadal utrzymywała równowagę strategiczną. Wiedząc, że każde uderzenie na partnera wywoła zmasowany odwet, w którego wyniku znikną obie stolice, niewątpliwie obopólnie odstraszało. I w 2001 roku administracja George’a W. Busha jednostronnie ów traktat wypowiedziała. Lege artis, na podstawie klauzuli zawartej w samym traktacie. Niemniej Rosjanie po prostu nigdy nie uwierzyli, że Amerykanie boją się ataku nuklearnego ze strony Iranu, którego zdolność do skonstruowania małych ładunków atomowych, a także do budowy rakiet zdolnych sięgnąć USA, była i jest sprawą bardziej dekad niż lat.

Rosjanie uważają, że Stany Zjednoczone budują globalny system, którego głównym zadaniem ma być ochrona terytorium USA przed stosunkowo niewielką liczbą rakiet, jaka pozostałaby w dyspozycji każdego innego mocarstwa atomowego po uprzedzającym amerykańskim ofensywnym ataku atomowym. Zdolność do wykonania takiego ataku i ochrona własnego terytorium przed odwetem rzeczywiście dawałaby takiemu mocarstwu wielką przewagę polityczną na globalnej szachownicy. Dopóki rządzi logika MAD, dopóty reżimy posiadające broń atomową są nieusuwalne poprzez interwencję z zewnątrz, ponieważ koszt konfrontacji wojskowej z nimi jest dla demokracji nieakceptowalny. Ale gdyby jeden z posiadaczy uzyskał ochronę przed rakietami wroga, cała logika wzajemnego odstraszania ległaby w gruzach. Wojna z innymi mocarstwami atomowymi stałaby się wyobrażalna i wiadomo, kto by ją wygrał. Rosjanie podejrzewają, że Stany Zjednoczone chcą mieć tarczę antyrakietową po to, aby uzyskać status ostatecznego arbitra całego globu. Decydować, który reżim może pozostać przy władzy, a który trzeba obalić.

Argument rosyjski zyskuje na sile o tyle, że każda planowana obecnie instalacja obrony antyrakietowej może rzeczywiście zatrzymać jedynie znikomą liczbę rakiet, na przykład taką, jaka komuś zostanie po uprzedzającym uderzeniu amerykańskim. Jeśli zaś wierzyć Amerykanom, chodzi o skromne potencjalne arsenały „państw zbójeckich”. Ale gdyby – dajmy na to – Korea skonstruowała zminiaturyzowaną bombę atomową i zbudowała rakiety do przenoszenia ich nad terytorium USA – a jest o krok – to dlaczego miałaby wyprodukować ich dwadzieścia, a nie choćby dwieście? Rosjanie uważają, że takie państwa – wiedząc, co je czeka – i tak nigdy nie ośmieliłyby się zaatakować USA. Na atak przeciw supermocarstwu zdecydowałby się tylko ktoś, kto nie ma już nic do stracenia.

Amerykanie wskazywali, że Polska jest dla nich szczególnie dogodna, ponieważ ze względu na trajektorie lotów antyrakiety wystrzelone z naszego terytorium miałyby największą szansę na przechwycenie rakiet wystrzelonych w kierunku USA właśnie z Bliskiego Wschodu. Ponadto antyrakiety proponowane dla bazy w Polsce musiałyby gonić ewentualne rakiety rosyjskie lecące na USA i – z powodów technicznych – nie byłyby w stanie ich dogonić. Antyrakiety w tej pierwotnie proponowanej konfiguracji miałyby też swoje zasięgi minimalne i nie byłyby w stanie razić rosyjskich rakiet skierowanych w Polskę i większość Europy. A więc – argumentowali nasi sojusznicy – Rosja nie ma powodu do obaw i powinna pogodzić się z budową bazy.

Prezydentowi Putinowi ewidentnie ten problem bardzo leżał na wątrobie, choć na tym etapie wydawało się, że bardziej przeszkadzał mu proponowany radar w Czechach niż baza antyrakiet w Polsce. Miała to być przetransportowana gdzieś z Polinezji wielka pajęczyna, której zadaniem byłoby naprowadzanie wystrzelonych z Redzikowa antyrakiet na wraże rakiety, jedne i drugie lecące z prędkością kilku machów. Doprowadzenie do zderzenia dwóch małych obiektów przy tych prędkościach jest nie lada wyzwaniem technicznym i wymaga aparatury pracującej z wielką intensywnością. Putin wziął kartkę papieru i naszkicował dla Donalda Tuska zasięg działania proponowanej instalacji. Trzeba przyznać, że robiło to wrażenie. Nie tylko dlatego, że Putin miał szczegóły techniczne w małym palcu, lecz także z tego powodu, że zasięg radaru naprowadzania ewidentnie obejmował terytorium Rosji. I nieważne, że do zestrzelenia doszłoby w stratosferze lub jeszcze wyżej; prezydent Rosji domagał się fizycznego ograniczenia zdolności radaru do pracy nad obszarem jego kraju.

Była to rozmowa niepozbawiona nadziei na polubowne rozwiązania. Do późniejszej fazy negacji wszystkiego, co choćby tylko stało koło „tarczy antyrakietowej”, było jeszcze daleko. Po pierwsze Putin, mimo swojej reakcji alergicznej, chyba próbował negocjować jakiś akceptowalny dla niego jej kształt. Proponował na przykład zorganizowanie dwóch centrów dowodzenia tarczą, jednego w Waszyngtonie, drugiego w Brukseli. Żądał też całodobowego dostępu do takich centrów. To nie są rozwiązania, które z góry należałoby odrzucić. Taki monitoring jest stosowany dość rutynowo w wielu układach międzynarodowych – na przykład w instalacjach wzbogacania uranu – i gdyby to była cena, jaką należy zapłacić za brak rosyjskich kontrposunięć w trakcie realizacji programu tarczy, to być może warto byłoby to zrobić. Baza, która wzmacnia polsko-amerykańskie relacje i poprawia nasze bezpieczeństwo bez protestów Rosjan, jest lepsza z punktu widzenia polskich interesów niż taka sama baza, na którą Rosjanie obiecują zareagować w sferze wojskowej.''

ocenił(a) serial na 7
mstrojny6

W rozdziale poświęconym stosunkom polsko-amerykańskim możemy z kolei znaleźć następujący fragment:

,,Wokół tarczy, zanim jeszcze przystąpiliśmy do jakichkolwiek negocjacji, narosło mnóstwo nieporozumień. Nawet od samej strony techniczno-wojskowej – mam wrażenie – właściwie nigdy w sposób przejrzysty nie uświadomiono polskiemu społeczeństwu, o co w tym projekcie chodzi. Tarcza w wersji proponowanej przez administrację Busha miała być elementem obrony strategicznej Stanów Zjednoczonych, nie Europy. Mogłaby równie dobrze powstać na Wschodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Tyle że przesuwając ją do Europy, można było rakiety międzykontynentalne przechwytywać wcześniej i skuteczniej. Ze względu na zasięg tych antyrakiet nie mogłyby one przechwycić rakiety, która zostałaby wycelowana w terytorium Polski. Innymi słowy, umowa byłaby udostępnieniem części polskiego terytorium dla celów obrony terytorium USA. W oczach zwolenników tego projektu powodowała jednak związanie interesów USA z Polską. Rozumowali, że w razie zagrożenia dla Polski zagrożona byłaby i obrona Stanów Zjednoczonych, a zatem Amerykanie musieliby interweniować. Często się zapomina, że europejska instalacja musiałaby się składać z dwóch elementów. Bazy antyrakiet w Polsce i naprowadzającego radaru w Czechach. Zatem szybkie jednostronne podpisanie porozumienia przez Polskę nie mogłoby spowodować natychmiastowej budowy instalacji.

Generalnie scena polityczna podzieliła się na trzy obozy. Pierwsza z nich to entuzjaści tarczy, głównie w PiS, a zwłaszcza obóz prezydencki. Druga to sceptycy, według ówczesnych sondaży – większość społeczeństwa, w tym premier Tusk. Trzecie podejście było pragmatyczne – zaliczałem się do tego grona – czyli osoby rozumiejące ryzyko projektu (tkwiące szczególnie w potencjalnej reakcji Rosji), ale jednak gotowe do zaakceptowania tej propozycji, gdyby wiązała się z dodatkowymi namacalnymi gwarancjami bezpieczeństwa.

Oprócz ewentualnej odpowiedzi Rosji konieczne było też wzięcie pod uwagę raczej nieprzychylnych reakcji ze strony większości partnerów w Unii Europejskiej. A przecież właśnie wtedy usiłowaliśmy wrócić do „wielkiej gry” w Europie. Także ze strony amerykańskiej niektóre sygnały były niejednoznaczne. Zdarzały się głosy, że to osobista idea George’a W. Busha, który chciał kontynuować dzieło Reagana. Poparcie w Kongresie nie było pewne i mogły się pojawić problemy ze sfinansowaniem tego przedsięwzięcia.

Co zaskakujące, z pomocą przyszedł nam polski system prawny. Amerykanie uważali, że wystarczy, by to była zwykła umowa międzyrządowa (co też pokazuje, że nie przykładali do tego projektu aż takiej wagi, jak niektórzy sądzili). Dla nas było oczywiste, że potrzebna jest pełna umowa międzypaństwowa. Aby tarcza mogła działać, trzeba było wynegocjować status wojsk amerykańskich w Polsce, to, jakie będą zakresy odpowiedzialności karnej, cywilnej tego personelu, co ze zwrotem VAT i cłami – a takie kwestie w Polsce ustalane są na poziomie ustawowym.

Wyszliśmy z założenia, że nie ma się co spieszyć. To administracji Busha zależało na szybkim zamknięciu sprawy i sądziliśmy, że im bliżej końca jej kadencji, tym bardziej będą skłonni do ustępstw. Amerykanie twierdzili też, że biorą na siebie uspokojenie obaw Rosji. Głównie poprzez bardzo szeroki dostęp do instalacji, w tym także całodobowe inspekcje. W tej sprawie podjęliśmy grę negocjacyjną – z jednej strony byliśmy gotowi zgodzić się na te inspekcje, bo brak istotnych reakcji ze strony Rosji leżałby w naszym interesie, a z drugiej strony uświadamialiśmy Amerykanom, że taka stała obecność Rosjan na naszym terytorium będzie trudna do zaakceptowania dla naszego społeczeństwa, i to tym bardziej upoważnia nas do rekompensat w dziedzinie bezpieczeństwa.

Naszą piętą achillesową jest obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa, zatem to właśnie w tym obszarze najbardziej zależało nam na wzmocnieniu naszego bezpieczeństwa. Moim celem negocjacyjnym stało się zniwelowanie tego wzrastającego zagrożenia bazą amerykańskich rakiet typu Patriot. Amerykanie czarowali, tworząc odrębną grupę negocjacyjną do spraw wsparcia naszej modernizacji wojskowej, ale mijały miesiące i grupa nie dochodziła do żadnych konkluzji.

Późną wiosną 2008 roku, jeszcze zanim uzyskaliśmy zapewnienie, że patrioty będą stacjonować w Polsce, do Waszyngtonu udał się odpowiedzialny za sprawy bezpieczeństwa wiceminister Witold Waszczykowski. To on – jeszcze w rządzie PiS – odpowiadał za negocjacje w sprawie tarczy. Waszczykowski był kiedyś zastępcą ambasadora przy NATO i znał techniczne aspekty projektu i negocjacji. Podczas kampanii wyborczej w 2007 roku, jakby przeczuwając porażkę Prawa i Sprawiedliwości, wpadał do mnie do domu i zdawał relacje z rozmów politycznych w Pałacu Prezydenckim i w PiS. Uznałem więc, że politycznie też już jest raczej nasz. Donald Tusk był bardzo sceptyczny, ale wyjednałem pozostawienie Waszczykowskiego na stanowisku. Chciałem amerykańskim sojusznikom dać sygnał ciągłości naszej polityki.

Wiceminister Waszczykowski pojechał do Waszyngtonu z pisemną, zatwierdzoną przeze mnie instrukcją negocjacyjną, w której garnizon z patriotami był warunkiem niezbędnym zawarcia porozumienia. I nagle dowiedzieliśmy się z czeskiej agencji informacyjnej, że umowa została parafowana bez niezbędnego elementu – czyli bazy patriotów. A minister z asystentką zapadli się pod ziemię. Zupełny brak kontaktu. Wyglądało to tak, jakby minister we współpracy z Amerykanami, ale bez zgody swojego rządu, próbował postawić Polskę przed faktem dokonanym. Być może liczono, że skoro informacja poszła w świat, nie ośmielimy się na publiczny spór z USA. Informację kazałem zdementować i napisać wniosek do premiera o odwołanie Waszczykowskiego.

Była to karygodna niesubordynacja w kluczowej sprawie bezpieczeństwa narodowego. Ewidentne złamanie instrukcji negocjacyjnej. Dalsza współpraca była niemożliwa, ale ponieważ był to wieloletni pracownik MSZ, z dużym doświadczeniem, chciałem wykonać wobec niego jakiś pożegnalny gest. Zaproponowałem ambasadę w Egipcie – on wolał Pekin, ale tam mieliśmy już kandydata na ambasadora. Po chwili wahania Waszczykowski się zgodził i uścisnęliśmy sobie dłonie. Gdyby Waszczykowski został Ambasadorem RP w Kairze, sprawowałby tę funkcję podczas Arabskiej Wiosny i mógłby odegrać nie lada rolę także we współpracy z USA. Ale po kilku dniach nasza umowa była już nieaktualna. W „Newsweeku” ukazał się bowiem wywiad, w którym były wiceminister ujawniał wszystkie tajemnice naszego stanowiska negocjacyjnego. Przestępstwo „zdrady dyplomatycznej” zostało umieszczone w Kodeksie karnym w czasach PRL, bodajże po tym, jak ambasadorowie Zdzisław Rurarz i Romuald Spasowski poprosili o azyl polityczny w związku z wprowadzeniem stanu wojennego. Ale ten wywiad w „Newsweeku” można by potraktować jako podręcznikowy przypadek. Nie zdziwiłem się, gdy ABW odebrała byłemu wiceministrowi dostęp do tajemnicy państwowej.

Wyrzuceniem Waszczykowskiego pokazaliśmy Amerykanom, że nie pozwolimy się ograć prostymi sztuczkami negocjacyjnymi ani nawet wykorzystaniem swoich przyjaciół w naszym rządzie. Udało nam się wprowadzić ich w niepewność co do naszych intencji, a to niezbędny element udanych targów.''

mlodszylele

Gugulski prostaku. Zdążyłem cię już obejrzeć na znanym portalu:-) ty rzeczywiście jesteś cham ze wsi :-)

mlodszylele

Albo jesteś Trolem, albo brakuje Ci samodzielnego myślenia. Serial pięknie pokazuje obłudę ekipy Tuska. Warto oglądać i uświadamiać innych! Włączcie myślenie.

mlodszylele

Gdzie jest ta nieprawda? Praktycznie wszystko jest oparte na dowodach, w tym tych leżących w IPN ;) już jeden POseł dostał propozycje skontrowania swoich kłamstw odjoanie dokumentu, ale jakoś nie pojawił się w IPN i nie sprawdził;)

mlodszylele

Siema, a jak oceniasz film pod względem technicznym ? Nie zwracając uwagi na merytoryke, chodzi mi o zdjęcia, światło, montaż i wygląd aktorów. Pzdr