Serial miał wielki potencjał pobudzania refleksji. Niestety coś nie pykło w państwie duńskim.
W kontekście duńskiej "zero refugee policy" polski wątek śmierdzi paskudnie hipokryzją. W serialowym świecie Duńczycy widzą się uchodźcami idealnymi: biali, pobożni, wykształceni. Polscy gastarbeiterzy to patologia, zaś migranci o ciemniejszej karnacji w ogóle nie istnieją.
Mam nieodparte wrażenie, że scenariusz był pisany pod zamówienie polityczne. W końcu najłatwiej ukryć własną ksenofobię wskazując brudnym paluchem na innych. Chociaż stosując brzytwę Hanlona, jest to zapewne tylko efekt głupoty i ignorancji.