Jak bardzo by się chciało, aby Mehmedowi się nie udało.Gdyby nie zakończenie serial byłby świetny. Nawet pomimo tego, że w którymś odcinku żagle genueńczyków płoną jak pochodnie, by potem jakoś zgasnąć. Wcześniej celebrowało się wspomnienia sułtana, a tutaj? Atakujący po prostu biegną pod mury, a gdzie drabiny? Gdzie rzeź mieszkańców? Gdzie rabunek części kościołów, bezczeszczenie, grabież domostw i branie w niewolę kobiet i dzieci. Ot zdobywcy wbiegli do miasta. Mehmed nie posypał turbanu ziemią przed wejściem do Hagii Sophii, potem wszedł do pustego Hagia Sophia, gdzie tak naprawdę było jeszcze trochę chroniących się Greków, którym Mehemd darował życie a jakiś kretyński Turek w tym czasie rąbał marmurową posadzkę. Detalem jest, że wrota kościoła były z brązu, a tu żałośnie drewniane. Z Notarasa też zrobiono w końcówce głupka. Poza tym, dla mnie wymyślone wątki w takim serialu, z komentarzami kilku znawców (lepszych i gorszych) to nieporozumienie.