Co by tu napisać, żeby dobrze wyrazić to co mam na myśli...? Na początek powiem skąd znam ten serial. A mianowicie mój chłopak wysłał mi link do jednego z odcinków. Obejrzałam wszystkie, a co o tym myślę? Po pierwsze, wyrażając się kolokwialnie, RYJE BANIE! Ja osobiście czułam się tak tempa, że myślałam, że resztki wyżartego mózgu wypłyną mi przez dziurki w nosie... Po drugie oglądanie tego serialu w piękne, słoneczne popołudnie jest ok, ale oglądanie kiedy siedzi się samotnie w domu, w nocy nie jest wskazane, no chyba, że ktoś nie chce spać... Wypada dodać jeszcze, że ta produkcja budzi sprzeczne emocje. Jest jednocześnie fenomenalna, ale też obrzydliwa!
Tyle z mojej strony, polecam ;p
Oj tak, na pewno budzi sprzeczne emocje... mnie w ogóle nie przerażała. I nie zrozumcie mnie źle - uwielbiam Salad Fingers! Ale dla mnie ta opowieść (mimo, że początkowo schizująca, czy nawet obrzydliwa), jest w gruncie rzeczy smutna i... piękna. Co jak co, wiele horrorów mnie straszy, gdy inni potrafią wypisywać, że nawet im ciarka nie przeszła po plecach, ale Salad Fingersa mógłbym oglądać w najbardziej strachopędnych okolicznościach, a i tak miałbym dobry, spokojny sen po. :D Wręcz mnie uspokaja... ta muzyka, ten klimat. Cudo!