Tak można podsumować całą historię.
Główny bohater tylko tak pojmuje miłość, bo wtedy wyznaje swoje "uczucia" niemal każdej dziewczynie.
Ale od początku. Na plus zasługuje świetna kreska. Uwielbiam anime w tym stylu. Muzyka również nie odbiega, ale kiedy przychodzi pora ocenić resztę to wszystko się sypie.
Historia prosta jak drut, choć na pozór skomplikowana. Główny bohater chce mieć dziewczynę. Nieważne którą, nieważne czy coś do niej czuje, byle była w stanie go zaspokoić seksualnie jednocześnie wyzbywając się wyrzutów sumienia. Początkowo miałam Makoto za jedynie nieogara życiowego. Młody, dopiero wkracza w dorosłość, hormony buzują a koleżanki sprawy nie ułatwiają. No bo przecież jak tak można, żeby kobieta miała biust czy tyłek! I to publicznie! Powinna zostawić w domu i chodzić płaska jak deska, najlepiej z workiem na głowie, bo jak jeszcze okaże się ładna to dopiero będzie skandal.
Makoto natomiast okazał się perfidnym, kłamliwym tchórzem. W ogóle nie da się kogokolwiek lubić w tej historii. Poza tym wszyscy mają w du*pie to jak działają związki. Nieważne, że masz dziewczynę. Nieważne, że to moja przyjaciółka. Nieważne, że zrobiłeś innej dziecko. Nieważne, że przeleciałeś połowę klasy. Ruch*jmy się!
Tak się zastanawiam co to za szkoła, w której praktycznie nie ma nauczycieli, a uczniowie w ramach rozrywki urządzają pokój dla par, w którym bynajmniej nikt się za rączki nie będzie trzymał.
Co takiego było w Makoto, że wszystkie na niego leciały? Przystojny i zabawny, to oczywiste. Jednak, kiedy przychodziło mu podjąć jakąkolwiek decyzję - nie ma człowieka, jest słup soli, do tego wiecznie zakłopotany. Przez cały czas czekałam, aż ktoś da mu nauczkę. Czekajcie a będzie wam dane!
Kolejna rzecz. Co właściwie kierowało Sekai? Po co ta cała szopka ze zdobywaniem serca Katsury, skoro od samego początku była w nim zakochana/zauroczona? Gdyby ich ze sobą nie zapoznała to miałaby jakąś szansę u Makoto, bo pan nieśmiały nie miał nawet odwagi, żeby do Katsury choćby pomachać, a co dopiero podejść i się odezwać. W sumie Sekai to jedyna osoba, którą choć trochę da się... może nie lubić, ale... zrozumieć? Ukochany wykorzystał ją (na co właściwie początkowo się godziła), zdradzał, oszukiwał, odtrącił ją nawet wtedy, kiedy powiadomiła go o ciąży. Z kolei Katsura jak dla mnie od początku była dziwna. Zahukana, mega cicha, nieśmiała, romantyczka, naiwna jak dziecko i uparta. Cała szkoła wie o zdradach twojego chłopaka, nagrali go w pokoju dla par z kilkoma różnymi dziewczynami, unika cię, nie odpisuje, nie odbiera telefonu, spędza czas z inną. Nawet blokuje twój numer! Ale najwyraźniej blokata nastąpiła w mózgu Katsury, skoro uznała, że najwidoczniej ma zepsuty telefon. Jak dla mnie była nieco creepy na swój sposób. Możesz mnie zdradzać Makoto, ale przecież jesteś moim chłopakiem. To się przecież liczy. Najważniejsze, żebyś ze mną był, wszystko inne niech się wali. Dlatego końcowa scena nawet mnie nie zdziwiła. To taka dziewczyna, która co by się nie działo za wszelką cenę chce utrzymać faceta przy sobie. Choćby nawet to miała być tylko jego głowa.