Jestem po pierwszym odcinku będę oglądał dalej bo jest ok, ale po napisach początkowych jak zobaczyłem wymienionego Moffata trochę byłem zaskoczony. Nie czytałem absolutnie nic na temat tego serialu itp ale czy tylko ja na KAŻDYM kroku czuje tu Doctora Who czy to moje personalne zboczenie?
Co rozumiesz przez "czuję"?
Wiesz, myślę, że to dlatego, że ten serial jest "o detektywach", a nie "o zbrodniach". Moffat i Gatiss wyraźnie poszli w kierunku dobrego, nieoczywistego miejscami humoru, tym samym odchodząc od klasyków adaptacji. Nie oglądałam Dr Who (tylko jeden filmik jubieluszowy i cracki), ale z tego, co kojarzę, ten serial też ma wiele śmiesznych scen. A że panowie mają tylko jeden humor, to tak wychodzi...?
Bardziej chodzi mi o sposób bycia głównego bohatera i role towarzysza. Sherlock i Watson by mi idealnie pasowali jakby ich wsadzić w Tardis i wysłać w kosmos. Doktor jest tak samo "wszystkowiedzący" i błyskotliwy jak Sherlock, towarzysz zawsze pomaga zawsze się przydaje, jest taką prawą reką. Sherlock i Watson maja bardzo podobny styl bycia do Doktora i towarzyszy (albo odwrotnie jak kto woli). Nie chodzi o to, że serial jest np. takim Doctorem Who na Ziemi, albo że tu i tu rozwiązują zagadki bo to marginalna sprawa dla mnie. Podejście innych bohaterów do głównej postaci, sam fakt jaka ona jest, jak jest wykreowana, to mi bardzo nasuwa podobieństwa do Doctora :D
Ciąg przyczynowo - skutkowy jest taki, że najpierw był Sherlock Holmes, później cała reszta. Możesz porównywać Dra Who do Sherlocka, nie odwrotnie. Wszelkie zapożyczenia i podobieństwa świadczą o sile dzieła Conan Doylea. Inny serial - Dr House ma również wiele podobieństw do Sherlocka. Tak na prawdę motyw męskiej przyjaźni jest wałkowany w co drugim filmie ;) Takich skojarzeń jak Twoje nie unikniemy - i bardzo dobrze.
Przyjaźń to też nie to, bo to faktycznie zdarza się często i ciężko tu cokolwiek naciągać, że w tym to było a w tym jest podobne :P chodzi mi bardziej o zachowanie, ekscentryczność bohatera i sposób ukazania tego w serialu, po prostu główni bohaterowie w obu serialach jakby się zamienili rolami nie widziałbym żadnej różnicy ;)
Jest gdzieś o tym na wikipedii, na forum też pisałam o tym kilka razy, ale się powtórzę dla Ciebie ^^
Doyle stworzył kanon bohaterów książkowych: Głównego i "Przydupasa". Zadaniem Głównego jest być super cool alfą i omegą. Rolą Przydupasa jest snuć się za Głównym, być średnio inteligentnym (tuż poniżej poziomu przeciętnego czytelnika) i przekazywać czytelnikowi akcję śledztwa. Tak więc, siłą rzeczy, Przydupas musi być mniej fajny.
Wraz z wejściem filmów i seriali rola Przydupasa musiała się zmienić, bo to kamera opowiadała, a nie on. No ale Przydupas pozostał mniej fajnym. Względnie "tym drugim" mogla zostać kobieta (jak w Dr Who), ale raczej jako ozdóbka (patrz: James Bond i kobiety Bonda).
Tak samo masz zresztą z grupami: Jezus i Apostołowie, Power Rangers, Czarodziejka z Księżyca, CSI: Kryminalne Zagadki Wąchocka, itd.
No i cóż, czasy nam się zmieniły, ale Przydupas nadal jest niższy, laski na niego nie lecą, itd... Swoją drogą, John musiał się niexle wkurzyć w Belgravii - on wychodzi z siebie, żeby mieć dziewczynę, a "aseksualny" Sherlock wystarczy, że wejdzie do domu, a wita go naga domina i oświadcza, że lubi detektywów...